„Chwila zapomnienia sprawiła, że popełniłam wielki błąd. Przespałam się z o 12 lat młodszym synem przyjaciółki”

Kobieta, która przespała się z synem przyjaciółki fot. Adobe Stock, fizkes
„Pojęcia nie mam, co mnie podkusiło, żeby w tym chłopaku, którego znam od dziecka, zobaczyć mężczyznę, który da mi rozkosz! Wiem tylko, że nagle jego usta złączyły się z moimi, silne ręce wtargnęły pod moją bluzkę, a ja ani trochę się przed tym nie broniłam!”.
/ 06.04.2022 06:47
Kobieta, która przespała się z synem przyjaciółki fot. Adobe Stock, fizkes

Zupełnie tego nie planowałam. Wszystko stało się tak nagle, że nadal jestem w szoku, choć minął już prawie tydzień. Otóż przespałam się z synem mojej przyjaciółki. W dodatku jesteśmy najbliższymi sąsiadami, więc nie ma mowy, abym mogła go teraz unikać.

Jak mam się więc zachowywać?! Nie mam pojęcia… To taki miły chłopak, naprawdę go lubię. Ale przecież nigdy nie będziemy razem. Dzieli nas aż dwanaście lat!

Dokładnie o tyle samo jest ode mnie starsza jego matka, Olga. Moja bliska przyjaciółka i sąsiadka. Gdyby dowiedziała się o wszystkim, byłby to koniec naszej znajomości. A ja już zawsze nienawidziłabym siebie za to, że przez jeden głupi wybryk straciłam coś tak cennego

Kiedy przeprowadziłam się w obecne miejsce, od razu zwróciłam uwagę na Olgę. Była taka energiczna! Z niemowlakiem przy piersi komenderowała robotnikami, którzy robili u niej w domu remont, jak generał żołnierzami. Tomek miał wtedy szesnaście lat, a jego młodszy brat, Olek, dwanaście.

Obaj byli dla mnie dzieciuchami, z którymi nie miałam wspólnych tematów. Za to bardzo szybko zaprzyjaźniłam się z ich matką. Kolejne czternaście lat minęło jak z bicza strzelił. Obaj chłopcy wyrośli na naprawdę fajnych facetów. Olek, bardziej obrotny od brata, rok temu skończył studia i od razu się ożenił. Zamieszkał w innym mieście.

– No to brat cię wyprzedził! – śmiałam się wtedy z Tomka, nagle zdając sobie sprawę, że za rok stuknie mu trzydziestka!

Poważny wiek… Kiedy to się stało?

Jeszcze nie tak dawno to ja miałam trzydzieści lat, a Tomek świętował wtedy hucznie osiemnastkę i oficjalnie, nieco manifestacyjnie, pił piwo na ganku swojego domu. A teraz on był młodym mężczyzną, a ja kobietą po przejściach, rozwódką z siedmioletnim synkiem i bagażem doświadczeń...

Jednak nawet wtedy nie potrafiłam myśleć o Tomku jako o mężczyźnie. Przecież znałam go od dziecka! Poza tym on nadal wiódł życie nastolatka, mieszkając u rodziców i biegając po imprezach. Nie spotykał się jednak z dziewczynami. Olga była tym wyraźnie zaniepokojona, chociaż zręcznie to ukrywała.

– Jego ojciec też dość późno się ożenił, może to genetyczne? – żartowała.

Wiedziałam, że wyszła za Pawła, gdy ten skończył trzydzieści osiem lat. W chwilach szczerości moja przyjaciółka przyznawała, że jest zaniepokojona. Tomek wprawdzie miał koleżanki, ale nigdy nie przyprowadził do domu żadnej, którą by nazwał swoją dziewczyną.

– On zawsze twierdzi, że te, które mu się podobają, nie zwracają na niego uwagi. A z kolei on się podoba takim, które nie wzbudzają w nim żadnych głębszych uczuć. Ot, ironia losu – mawiała Olga, a w jej oczach malowała się troska.

Tomek był dla mnie dzieciakiem

Właściwie nie bardzo rozumiałam, dlaczego tak się działo, że z dwóch braci to właśnie Olek był postrzegany jako ten bardziej rzutki i o ciekawszej osobowości. Ja zawsze uważałam, że jest raczej nudnym pedantem, kompletnie pozbawionym poczucia humoru. A już na pewno,
w przeciwieństwie do Tomka, był przewrażliwiony na swoim punkcie.

To z Tomkiem zawsze mi się lepiej rozmawiało. Idąc do sklepu, często zatrzymywałam się obok niego, gdy akurat naprawiał swój samochód albo grzebał przy motorze. Gadaliśmy wtedy o wszystkim i o niczym. Tak na luzie.

Po jakimś czasie ze zdziwieniem odkryłam, że mam z nim dużo więcej tematów do rozmowy niż z jego matką! Bo moja przyjaciółka przekroczyła już pięćdziesiątkę i weszła w zupełnie inny świat.

Zaczęła bardziej interesować się menopauzą i okresem ochronnym w pracy przed emeryturą niż trendami w filmie czy modzie. Zmieniło się więc wszystko – czternaście lat temu gadałam z Olgą, a Tomek był dla mnie dzieciakiem. Teraz on stał się partnerem do dyskusji, ona zaś zaczęła przypominać mi... moją matkę.

W wybierałam się właśnie do przyjaciół i musiałam  wcześniej odwieźć synka do babci. Dlatego postanowiłam pojechać samochodem, a nie autobusem, bo musiałabym się przesiadać. „Trudno, najwyżej nie będę piła” – pomyślałam z westchnieniem, wkładając kluczyki do stacyjki. Przekręciłam raz, drugi... Ale moje auto nie odpaliło.

– Cholera jasna – zaklęłam pod nosem czując, że nawalił akumulator; nic dziwnego, auto było już dosyć stare.

Poszłam więc po pomoc do sąsiadów. Miałam nadzieję, że może pozwolą mi odpalić od swojego samochodu. Okazało się, że Olga razem z mężem i najmłodszą córką wyjechała na weekend do rodziny.

W domu został jedynie Tomek. W mig znalazł w garażu odpowiednie kable i, podłączywszy moje auto do swojego samochodu, odpalił je bez problemu. Stwierdził jednak, że nie powinnam nigdzie dzisiaj nim wyruszać, bo pewnie akumulator nie zdąży się dostatecznie podładować podczas jazdy, i kiedy zgaszę silnik, mogę znowu go nie odpalić.

– Mam prostownik. Mogę ci pomóc, ale to potrwa kilka godzin – powiedział.

– Trudno, w takim razie odwołam wizytę u przyjaciół i zostanę w domu – zadecydowałam. – Siła wyższa...

Późnym wieczorem samochód ładował się w garażu, mój syn już smacznie spał, a ja nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. W końcu stwierdziłam, że wypada się odwdzięczyć Tomkowi za jego pomoc, a przecież mam sześciopak piwa, które chciałam zabrać na imprezę.

Zostawiłam więc syna, wiedząc, że za moment wrócę, i zadzwoniłam do furtki sąsiadów. Tomek wydawał się nieco zdziwiony tą nocną wizytą, lecz i zadowolony.

– Sam tego nie wypiję! – roześmiał się, spoglądając na sześć puszek piwa. – Może mi pomożesz? Zapraszam do środka.

– Och... – mimowolnie się zarumieniłam, choć przecież nic się jeszcze nie stało. – Nie mogę zostać, mały śpi w domu. Ale może miałbyś ochotę wpaść do mnie?

Zgodził się i już po chwili zupełnie na luzie niczym dwoje kumpli usiedliśmy na kanapie w moim salonie. Każde trzymało w ręce po piwie. Zaczęliśmy rozmawiać. Początkowo było po prostu miło.

Siedzieliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się

Naprawdę nie wiem, jak to się stało, że nagle zaczęliśmy się całować. Co sprawiło, że znalazłam się w ramionach tego nieśmiałego chłopaka? Alkohol? Przecież nie było go wcale aż tak dużo. A może to ja go czymś zwabiłam, zachęciłam do tego?

Fakt, że byłam ładnie umalowana, szykowałam się przecież wcześniej na spotkanie ze znajomymi. Miałam też na sobie seksowną bluzeczkę podkreślającą mój całkiem jeszcze ponętny biust. Ale Tomek zna mnie od czternastu lat! Widział mnie już wiele razy i pięknie wystrojoną na sylwestra, i w rozciągniętym dresie, zmachaną jazdą na rowerze...

Pojęcia nie mam, co mnie podkusiło, żeby w tym chłopaku, którego znam od dziecka, zobaczyć mężczyznę, który da mi rozkosz! Wiem tylko, że nagle jego usta złączyły się z moimi, silne ręce wtargnęły pod moją bluzkę, a ja ani trochę się przed tym nie broniłam! Przeciwnie, wplotłam palce w jego włosy, rozkoszując się ich miękkością i zapachem.

Cała drżałam z podniecenia...

To była dzika i upojna noc, podczas której całkowicie zapomniałam, z kim tak naprawdę poszłam do łóżka. Dotarło to do mnie z całą jasnością, kiedy następnego dnia obudziłam się obok smacznie śpiącego Tomka. Syna mojej sąsiadki.

Jego długie rzęsy rzucały miękki cień na policzki, a cała twarz wyglądała tak spokojnie i łagodnie... Patrzyłam na Tomka z niemalże matczyną czułością. Nagle z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że jest tylko niewinnym chłopcem, którego nie miałam prawa uwieść. Mój Boże! Jeśli Olga kiedykolwiek się dowie, że z nim spałam, nigdy mi tego nie wybaczy!

Ogarnęły mnie czarne myśli. Przeklinałam się w duchu za swoją głupotę. Poza tym poczułam wstyd. „Jestem obrzydliwą napaloną czterdziestką i perfidnie wykorzystałam tego młodego mężczyznę” – myślałam z rozpaczą. Wstałam i wyszłam z salonu najszybciej, jak umiałam.

Kiedy weszłam do pokoju synka, na szczęście jeszcze spał. Miałam nadzieję, że nic nie słyszał ani nie widział. Tomek obudził się godzinę później. Zauważyłam go w przedpokoju, jak pośpiesznie wkłada płaszcz.

Bąknął niewyraźnie jakieś „dzień dobry” i natychmiast uciekł do siebie. Nie chciał nawet wypić herbaty. Od razu było widać, że jest zmieszany, chyba nawet bardziej ode mnie.  Od tamtej pory go nie widziałam.

Dużo myślałam nad wyjściem z tej sytuacji, ale go nie znalazłam. Najchętniej uciekłabym stąd, gdzie pieprz rośnie. Zmieniłabym mieszkanie, miasto, a nawet kraj i własne nazwisko! Byle tylko móc udawać, że to się nie wydarzyło.

Wcześniej czy później będę musiała spojrzeć w twarz i Tomkowi, i jego rodzicom. I wiem, że teraz już nic nie będzie takie samo, bo nie ma powrotu do wczorajszego poranka, kiedy Tomek był dla mnie tylko fajnym synem sąsiadki, a Olga moją przyjaciółką.

Zachowanie Tomka tamtego ranka wskazywało, że traktuje naszą wspólną noc jak incydent, który więcej się nie powtórzy. Mam nadzieję, że tak jest. Tylko wtedy będziemy mogli z tym żyć.

Czytaj także:
„Jest mi wstyd, że po śmierci męża związałam się z innym mężczyzną i jestem szczęśliwa. Jestem wdową dopiero od 2 lat”
„Dopiero gdy żona odeszła odkryłem, że mogę ją stracić. Na horyzoncie pojawił się Rysiek, więc musiałem ją odzyskać”
„Żonie znudziło się bycie moją wychuchaną księżniczką. Odeszła bez pożegnania. Byłem dla niej jak bubel kupiony na targu”

Redakcja poleca

REKLAMA