Kiedy słyszę, jak moi kumple narzekają na swoje teściowe, to czuję się wyróżniony przez los. Bo ja na swoją złego słowa powiedzieć nie mogę. Nie raz i nie dwa, uratowała mi tyłek i obroniła przed gniewem mojej małżonki, a swojej córki. Jak chociażby wtedy, przed kilku laty, gdy Ania wróciła ze szkolenia.
Rozstaliśmy się tydzień wcześniej w wielkim gniewie
Byliśmy młodym małżeństwem, iskrzyło między nami, a że każde z nas miało charakterek, więc różnie to bywało. Ostra wymiana zdań, emocje sięgające zenitu, potem długie ciche dni… I żadne nie było skore pierwsze przeprosić.
Wtedy poszło o jakąś błahostkę, z której zrobiła się wielka sprawa. Jednak przemyślałem wszystko, gdy żona wyjechała, i doszedłem do wniosku, że szkoda życia na obrażanie się. W duchu przyznałem Ance rację. Uznałem, że faktycznie więcej w tym było mojej winy i to ja pierwszy powinienem okazać skruchę. Toteż na przeprosiny postanowiłem wysprzątać na błysk nasze mieszkanie, łącznie z umyciem okien, powieszeniem firanek i zrobieniem prania.
W dniu powrotu żony, zadowolony z siebie, czekałem na nią niecierpliwie w czyściutkim mieszkaniu. Poderwałem się jak oparzony, słysząc dzwonek do drzwi. Mina mi zrzedła, gdy na progu ujrzałem teściową.
– Przyniosłam wam coś dobrego na obiad, Ania pewnie będzie głodna po podróży – powiedziała, rozpakowując torbę. – Cieszysz się, że już wraca?
– Pewnie – mruknąłem.
Mogło być tylko gorzej
Moja teściowa taka już właśnie była, zawsze wpadała nie w porę. Naburmuszyłem się, ona jednak niezrażona moim zachowaniem, paplała o czymś z rozbawieniem… Anka wróciła w dużo lepszym humorze niż przy wyjeździe. I od razu doceniła moje starania.
– Jak to dobrze być we własnym domu – powiedziała po przywitaniu. – W dodatku tak pięknie posprzątanym – rozglądała się wokoło z uśmiechem. – I firanki świeże powieszone – pokręciła głową z uznaniem.
– Chłopak się starał, jak mógł – wtrąciła teściowa, krzątając się w kuchni. – Wszystko gotowe, można siadać do stołu.
– Dajcie mi chwilę, odświeżę się i przebiorę – uśmiechnęła się Anka, wzięła jakieś swoje ciuszki z szafy i zniknęła w łazience.
Odetchnąłem z ulgą, zapowiadało się, że nasze życie wróciło do normy.... Jednak już po chwili drzwi łazienki otworzyły się z hukiem i wypadła z nich moja żona, czerwona ze złości, wymachując mi jakimś ciuchem przed nosem.
– Co to jest?! – wrzasnęła.
– No… twój sweter chyba – odparłem zdumiony jej niespodziewaną agresją.
– Tyle to ja też wiem – rozpostarła go na wprost moich oczu. – Ale jak on wygląda, coś ty z nim zrobił?
– Uprałem go tylko, był w koszu na pranie – wyjąkałem, wciąż niczego nie rozumiejąc.
– Jest całkiem sfilcowany, do niczego się już nie nadaje – Anka miała łzy w oczach. – Mój ulubiony sweter, zrobiłeś to złośliwie…
– Skądże, no co ty mówisz – starałem się ją objąć, ale wyrwała mi się.
– Jesteś świnia – rzuciła ciuch na ziemię. – Nie odzywaj się do mnie…
Miałem tego dość, wszystko robię źle
Ręce mi opadły, bo przecież w dobrej wierze uprałem ten jej sweter, chciałem jej zrobić niespodziankę, do głowy mi nie przyszło, że nie wolno go wkładać do pralki. Za nic w świecie nie zamierzałem jej zrobić przykrości… A teraz zupełnie nie wiedziałem, jak udobruchać Ankę. Mimowolnie spojrzałem na teściową, a ona puściła do mnie oczko.
– No, ale o co tobie chodzi, dziecko – podniosła z podłogi sweterek.
– Przecież on teraz wygląda lepiej niż przedtem, taka fajna się na nim faktura zrobiła... – przyłożyła sweter do siebie, przeglądając się w lustrze. – Teraz to jest najmodniejsze, jak ty nie chcesz, to ja wezmę.
– Tak myślisz? – spytała żona.
– Pewnie – odparła teściowa. – Mogę go wziąć?
– Czekaj... – Anka przyjrzała się uważniej swetrowi. – Rzeczywiście, nawet nieźle to wygląda…
Popatrzyła na mnie niepewnie, spod oka, a potem uśmiechnęła się…
Czytaj także:
„Udawałam przyjaciółkę Moniki, by po cichu kopać pod nią dołki. Pogrążyłam ją, a po latach spotkałyśmy się w pracy”
„Tata rzucił mamę i od tego wszyscy faceci byli wcielonym złem. Przez jej fanatyzm prawie straciłam miłość życia"
„Córka po rozwodzie zaczęła pić. Do dziś nie wiedziałbym, że ma poważny problem, gdyby nie tamten wypadek"