„Chciałem udobruchać wściekłą jak osa żonę, a tylko włożyłem kij w mrowisko. Nie sądziłem, że to teściowa uratuje mi tyłek"

Obrażona kobieta fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
„Ręce mi opadły, bo przecież w dobrej wierze uprałem ten jej sweter, chciałem jej zrobić niespodziankę, do głowy mi nie przyszło, że nie wolno go wkładać do pralki. Za nic w świecie nie zamierzałem jej zrobić przykrości… Zamiast pomóc, narobiłem jeszcze większego bałaganu”.
/ 06.08.2022 09:15
Obrażona kobieta fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

Kiedy słyszę, jak moi kumple narzekają na swoje teściowe, to czuję się wyróżniony przez los. Bo ja na swoją złego słowa powiedzieć nie mogę. Nie raz i nie dwa, uratowała mi tyłek i obroniła przed gniewem mojej małżonki, a swojej córki. Jak chociażby wtedy, przed kilku laty, gdy Ania wróciła ze szkolenia.

Rozstaliśmy się tydzień wcześniej w wielkim gniewie

Byliśmy młodym małżeństwem, iskrzyło między nami, a że każde z nas miało charakterek, więc różnie to bywało. Ostra wymiana zdań, emocje sięgające zenitu, potem długie ciche dni… I żadne nie było skore pierwsze przeprosić.

Wtedy poszło o jakąś błahostkę, z której zrobiła się wielka sprawa. Jednak przemyślałem wszystko, gdy żona wyjechała, i doszedłem do wniosku, że szkoda życia na obrażanie się. W duchu przyznałem Ance rację. Uznałem, że faktycznie więcej w tym było mojej winy i to ja pierwszy powinienem okazać skruchę. Toteż na przeprosiny postanowiłem wysprzątać na błysk nasze mieszkanie, łącznie z umyciem okien, powieszeniem firanek i zrobieniem prania.

W dniu powrotu żony, zadowolony z siebie, czekałem na nią niecierpliwie w czyściutkim mieszkaniu. Poderwałem się jak oparzony, słysząc dzwonek do drzwi. Mina mi zrzedła, gdy na progu ujrzałem teściową.

– Przyniosłam wam coś dobrego na obiad, Ania pewnie będzie głodna po podróży – powiedziała, rozpakowując torbę. – Cieszysz się, że już wraca?

– Pewnie – mruknąłem.

Mogło być tylko gorzej

Moja teściowa taka już właśnie była, zawsze wpadała nie w porę. Naburmuszyłem się, ona jednak niezrażona moim zachowaniem, paplała o czymś z rozbawieniem… Anka wróciła w dużo lepszym humorze niż przy wyjeździe. I od razu doceniła moje starania.

– Jak to dobrze być we własnym domu – powiedziała po przywitaniu. – W dodatku tak pięknie posprzątanym – rozglądała się wokoło z uśmiechem. – I firanki świeże powieszone – pokręciła głową z uznaniem.

– Chłopak się starał, jak mógł – wtrąciła teściowa, krzątając się w kuchni. – Wszystko gotowe, można siadać do stołu.

– Dajcie mi chwilę, odświeżę się i przebiorę – uśmiechnęła się Anka, wzięła jakieś swoje ciuszki z szafy i zniknęła w łazience.

Odetchnąłem z ulgą, zapowiadało się, że nasze życie wróciło do normy.... Jednak już po chwili drzwi łazienki otworzyły się z hukiem i wypadła z nich moja żona, czerwona ze złości, wymachując mi jakimś ciuchem przed nosem.

– Co to jest?! – wrzasnęła.

– No… twój sweter chyba – odparłem zdumiony jej niespodziewaną agresją.

– Tyle to ja też wiem – rozpostarła go na wprost moich oczu. – Ale jak on wygląda, coś ty z nim zrobił?

– Uprałem go tylko, był w koszu na pranie – wyjąkałem, wciąż niczego nie rozumiejąc.

– Jest całkiem sfilcowany, do niczego się już nie nadaje – Anka miała łzy w oczach. – Mój ulubiony sweter, zrobiłeś to złośliwie…

Skądże, no co ty mówisz – starałem się ją objąć, ale wyrwała mi się.

– Jesteś świnia – rzuciła ciuch na ziemię. – Nie odzywaj się do mnie…

Miałem tego dość, wszystko robię źle

Ręce mi opadły, bo przecież w dobrej wierze uprałem ten jej sweter, chciałem jej zrobić niespodziankę, do głowy mi nie przyszło, że nie wolno go wkładać do pralki. Za nic w świecie nie zamierzałem jej zrobić przykrości… A teraz zupełnie nie wiedziałem, jak udobruchać Ankę. Mimowolnie spojrzałem na teściową, a ona puściła do mnie oczko.

– No, ale o co tobie chodzi, dziecko – podniosła z podłogi sweterek.

– Przecież on teraz wygląda lepiej niż przedtem, taka fajna się na nim faktura zrobiła... – przyłożyła sweter do siebie, przeglądając się w lustrze. – Teraz to jest najmodniejsze, jak ty nie chcesz, to ja wezmę.

– Tak myślisz? – spytała żona.

– Pewnie – odparła teściowa. Mogę go wziąć?

– Czekaj... – Anka przyjrzała się uważniej swetrowi. – Rzeczywiście, nawet nieźle to wygląda…

Popatrzyła na mnie niepewnie, spod oka, a potem uśmiechnęła się…

Czytaj także:
„Udawałam przyjaciółkę Moniki, by po cichu kopać pod nią dołki. Pogrążyłam ją, a po latach spotkałyśmy się w pracy”
„Tata rzucił mamę i od tego wszyscy faceci byli wcielonym złem. Przez jej fanatyzm prawie straciłam miłość życia"
„Córka po rozwodzie zaczęła pić. Do dziś nie wiedziałbym, że ma poważny problem, gdyby nie tamten wypadek"

Redakcja poleca

REKLAMA