Przed pierwszą randką z Anią okropnie się stresowałem. Poznaliśmy się w sieci, w portalu, gdzie single szukają miłości. Długo gadaliśmy online, a później dzwoniliśmy do siebie. Teoretycznie wiedziałem z fotek, jaka Ania jest, ale wiadomo, jak to bywa – nigdy nie masz pewności, czy ktoś przypadnie ci do gustu w prawdziwym świecie.
Prawie się spóźniłem
Tamtego dnia udało mi się szybciej wyjść z pracy. Stawiłem się w miejscu spotkania pół godziny przed umówioną porą. Właśnie układałem w głowie miłe słówka i fajne teksty, które planowałem powiedzieć Ani, kiedy nagle poczułem wibracje w kieszeni spodni. To moja siostra do mnie wydzwaniała, żeby pochwalić się, że Kajtek, mój chrześniak, przyniósł do domu piątkę z matmy.
Kiedy próbowałem wtrącić słówko i wyjaśnić, że oddzwonię później, bo oczekuję ważnego spotkania, Kaśka nie przerywała. Ona po prostu nie odpuszcza gdy w końcu udaje jej się znaleźć kogoś chętnego do wysłuchania jej opowieści. Kontynuowała swój słowotok:
– Wszystko dzięki temu, że ostatnio poświęcasz swój czas i pomagasz mu z nauką. Naprawdę, nawet nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie ty!
Mąż mojej siostry już od dłuższego czasu nie utrzymuje z nią kontaktu, toteż raczej nie był w stanie wyjaśnić synowi tajników działań na ułamkach, a Kasia z trudem przywołuje z pamięci tabliczkę mnożenia. Kto zatem mógłby wesprzeć Kajetana, jeśli nie jego wujaszek? Poza tym on bardzo lubi spędzać ze mną czas, najwyraźniej tęskni za ojcowskim wzorcem, dlatego nasze wspólne lekcje sprawiały mi mnóstwo frajdy.
Wyszło tak przypadkiem
– To świetnie – próbowałem grzecznie zakończyć naszą rozmowę. – Przyjdę do was jutro i dam mu jakiś prezent za dobrą ocenę, dobra? Ale w tej chwili niestety muszę uciekać! – I bez większych ceregieli się rozłączyłem.
Miałem chwilkę czasu do przyjścia Ani, dlatego pobiegłem do sklepu obok po jajko niespodziankę. Siostra nie przepada, gdy daję jej synkowi słodycze, ale miałem nadzieję, że tym razem przymknie na to oko.
Wsunąłem jajo do spodni, czując narastający niepokój, ponieważ spotkanie miało rozpocząć się lada moment, a mojej sympatii nadal nigdzie nie widziałem. Nurtowała mnie myśl, czy aby nie zrezygnowała z naszej randki. Krążyłem nerwowo w pobliżu fontanny, rozglądając się za filigranową blondyneczką, kiedy nagle poczułem dotyk na ramieniu.
– Czy to ty jesteś Tomek? – odezwała się urocza nieznajoma w szkarłatnym płaszczyku. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że dziewczyna z takim szykiem mogłaby zwrócić na mnie uwagę!
Rozpromieniłem się w uśmiechu i wyjąłem ręce z kieszeni, aby ją przytulić na przywitanie. Ale zamiast tego odruchowo wręczyłem jej kinder niespodziankę!
– Rany, to dla mnie? – spłonęła rumieńcem, jakbym wykonał jakiś bardzo romantyczny gest, aż poczułem się niezręcznie, bo dopiero wtedy wpadłem na to, że chyba powinienem był raczej kupić jej bukiecik kwiatów…
Doceniła pomysłowość
Ania jednak uśmiechnęła się z uznaniem.
– Całkiem fajny pomysł – przyznała. – Przynajmniej oryginał, a nie taki oklepany numer, jak te zgniecione kwiatki, które panowie zawsze w ostatnim momencie łapią w osiedlowym spożywczaku…
Kiwnąłem głową na znak zgody, w myślach dziękując siostrzeńcowi, po czym wybraliśmy się na przechadzkę. Byłem oczarowany Anią do tego stopnia, że prawie w ogóle się nie odzywałem. Trochę mnie to martwiło, czy nie uzna mnie za nieokrzesanego prostaka, który nie ma nic interesującego do powiedzenia. Okazało się jednak, że moje obawy były bezpodstawne. Ania z entuzjazmem zgodziła się na kolejną randkę, i tak się to wszystko zaczęło…
Oczywiście nie powiedziałem jej prawdy – w życiu nie wpadłbym na taki koncept z jajkiem, to wszystko było totalnym przypadkiem. Ale niedługo potem miałem już absolutną pewność, że Ania to moja wymarzona druga połówka. No i skoro sprawa była oczywista, to po co zwlekać? Kupiłem pierścionek zaręczynowy i zacząłem po cichu szykować ten wyjątkowy moment, który podobno jest dla kobiety jednym z najistotniejszych w całym życiu – tak przynajmniej twierdzą różne pisemka.
Chciałem być oryginalny
Każdy wie, że trudno o oryginalność, kiedy wszystko już było. Podjęcie decyzji odnośnie do lokalizacji nie stanowiło problemu – nasze serca biły dla gór i często tam podróżowaliśmy, więc Ania nie domyśliłaby się moich zamiarów, nie psując tym samym niespodzianki. Mimo to nie uważałem tego za coś wyjątkowego, dlatego głowiłem się nad sposobem, aby dodatkowo podkręcić klimat.
Doszedłem już do takiego momentu, że w desperacji zacząłem szukać pomysłów na różnych stronach dla kobiet. I akurat tam wpadłem na genialny pomysł! Jedna z użytkowniczek opisywała, jak jej chłopak upiekł czekoladowe ciasto, a w jednym z kawałków schował pierścionek.
Pomyślałem, że to chyba nie do końca przemyślane rozwiązanie, bo co, jeśli dziewczyna by się nim zakrztusi podczas jedzenia? Nie planowałem wcale wlec na Kasprowy Wierch wielkiego ciasta, ale niewielkie, skromne czekoladowe jajeczko – to mogło się udać…
Próbowałem rozebrać to jajo na kawałki, a potem je pozbierać do kupy i zapakować w papierek tak, żeby nic nie wystawało. A ile jajek przy okazji zmarnowałem! Ostatecznie jakoś mi się udało osiągnąć jako taki rezultat. Może nie był perfekcyjny, ale miałem nadzieję, że Ania będzie tak przejęta, że nie zwróci uwagi na szczegóły.
Cały plan runął
Wrzuciłem jajo do torby, aby wykorzystać je w ten wyjątkowy dzień. Niestety, los chciał, że akurat wtedy, kiedy Ania przyszła omówić ze mną szczegóły wyprawy, siostra zostawiła mi pod opieką Kajtka. Każdy wie, jak zachowują się dzieciaki, gdy się nudzą, bo wujek z ciocią studiują jakieś atlasy. Zaczynają wtykać nos we wszystko wokół.
Przez kilka minut skupił się na jakiejś grze na komputerze, a później kręcił się po kuchni. Po chwili straciłem go z pola widzenia. Tak bardzo pochłonęło mnie namawianie Ani na moją propozycję trasy, że kompletnie zapomniałem o Kajtku. I to był mój błąd. Ten mały spryciarz dobrał się do mojego bagażu i oczywiście wygrzebał stamtąd pieczołowicie schowane jajko!
– Wujaszku, wujaszku, da mi wujek? – Podbiegł do mnie. – Obiecuję, że ani słowem nie wspomnę mamie o tym, że dostałem od wujka słodycze!
– No jasne, że nie wspomnisz – wrzasnąłem. – Bo nic ode mnie nie dostaniesz! Zostaw to natychmiast tam, skąd wziąłeś!
Skrzywił się, jego usta wygięły się w podkówkę. Ania spojrzała na mnie z dezaprobatą, jakbym był jakimś potworem.
– O co ci chodzi? – spytała z pretensją w głosie. – Wiem, że to twoje własne zapasy, ale czy naprawdę musisz robić z tego takie wielkie halo? Jestem tobą rozczarowana…
Była zachwycona
Kajtek sprawiał wrażenie, jakby lada chwila miał się rozpłakać, a ja traciłem w oczach mojej dziewczyny.
– No dobra, niech ci będzie, dostaniesz to jajko – burknąłem. – Ale ciocia musi je najpierw otworzyć i sprawdzić, co kryje się w środku…
Moje plany zaręczyn w górskim otoczeniu były tak odległe od aktualnej sytuacji, jak to tylko możliwe. Oto klęczałem przy stoliku, na którym walały się atlasy, a obok mnie dzieciak, który miał w nosie romantyczne uniesienia i myślał tylko o tym, żeby wpakować w siebie czekoladę.
Powiem szczerze, że cała ta sytuacja kompletnie wytrąciła mnie z równowagi i wszystkie piękne słowa, które sobie wcześniej ułożyłem, po prostu wyleciały mi z głowy. Ale chyba wcale nie musiałem nic mówić, bo gdy tylko Ania uchyliła wieczko tego małego plastikowego pudełeczka i jej oczom ukazał się pierścionek, od razu wiedziała, o co chodzi. Nawet nie zdążyłem się obejrzeć, a ona już wisiała mi na szyi i krzyczała „tak, tak, tak!”.
Tomasz, 30 lat
Czytaj także:
„Narzeczona syna kompletnie zawładnęła jego duszą i umysłem. Wyjął z konta moje oszczędności, by spłacić jej długi”
„O romansach wiedziałam tylko z książek. To tajemniczy kochanek sprawił, że mól książkowy zamienił się w powabnego motyla”
„Czuję się spełniona w roli nauczycielki. Cieszę, że mój uczeń docenił mnie nie tylko w klasie”