„O romansach wiedziałam tylko z książek. To tajemniczy kochanek sprawił, że mól książkowy zamienił się w powabnego motyla”

dziewczyna czytająca książkę w kawiarni fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro
„Moją uwagę przyciągnął mężczyzna zaczytany w jednym z klasyków literatury. Miał intensywne spojrzenie, pełne ciepła i głębokiej wrażliwości”.
/ 21.10.2024 18:30
dziewczyna czytająca książkę w kawiarni fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro

Zawsze uważałam, że książki są moim najlepszym towarzyszem. Nic nie potrafi mnie tak uspokoić, jak zapach starych woluminów i delikatne szelesty przewracanych stron. Lubię spędzać godziny w małej księgarni na rogu naszej ulicy, gdzie półki aż uginają się od literackich skarbów. To tam czuję, że mogę uciec od codzienności, zagłębiając się w światy wykreowane przez moich ulubionych autorów.

Brakowało mi bratniej duszy

Każda książka to nowa podróż, a ja jestem jej nieustraszonym odkrywcą. Mimo tej pasji i całego bogactwa emocji, które czerpię z literatury, czasami odczuwam pewną pustkę. Czasami pragnę, by ktoś inny mógł podzielić się ze mną tą pasją, zrozumiał, co znaczy zgubić się między słowami, jak ja. Marzę o kimś, kto zrozumie te chwile, kiedy czuję, że czytam nie tylko książki, ale i siebie samą.

Wbrew temu, jak cudownie jest zanurzać się w literaturze, czasami samotność staje się zbyt odczuwalna. Mam przyjaciół i rodzinę, ale nikt z nich nie jest w stanie podzielić mojego zapału. Brakuje mi bratniej duszy, kogoś, kto również poczuje te wszystkie emocje i z kim będę mogła o tym porozmawiać bez końca.

Była sobota, jeden z tych dni, które najchętniej spędzam w mojej ulubionej księgarni. Mała przestrzeń wypełniona książkami, z przytulnymi fotelami ustawionymi przy oknie, była dla mnie niczym oaza spokoju. Tego dnia, gdy przechadzałam się między regałami, moje spojrzenie przyciągnął mężczyzna zaczytany w jednym z klasyków literatury.

– To jedna z moich ulubionych książek – powiedziałam, nie mogąc się oprzeć, by zagaić rozmowę. – Tylko, czy nie uważasz, że Lew Tołstoj miał zbyt wiele cierpliwości dla swych bohaterów?

Mężczyzna uniósł wzrok znad książki i uśmiechnął się lekko, co od razu zwróciło moją uwagę. Miał intensywne spojrzenie, pełne ciepła i głębokiej wrażliwości.

– Może i tak – odpowiedział, zamykając książkę. – Ale czy nie w tym tkwi cały urok? W tym, że jesteśmy świadkami ich wzlotów i upadków w tak epickiej skali? A może to tylko ja nie potrafię się oprzeć ich złożoności.

– Może masz rację – odparłam, zafascynowana jego spostrzeżeniami. – Uwielbiam to, jak literatura potrafi przenieść nas w całkiem inny świat i pozwala zrozumieć coś więcej o nas samych.

Zaprosił mnie na kawę

Rozmowa rozkwitała, płynnie przechodząc od Tołstoja do Dostojewskiego, a potem do współczesnych autorów. Było coś w sposobie, w jaki mówił o książkach, co sprawiało, że każde jego słowo zdawało się być przemyślane i pełne pasji. Czułam, jak między nami rodzi się szczególna więź.

– Kiedyś uda nam się porozmawiać o tym przy kawie? – zaproponował, przerywając naszą dyskusję. Jego głos brzmiał nieco nieśmiało, ale jednocześnie z nutą oczekiwania.

– Chętnie – odpowiedziałam, starając się nie pokazać, jak bardzo mnie to ucieszyło. – Książki zawsze lepiej smakują w towarzystwie dobrej kawy.

Damian, bo tak się przedstawił, uśmiechnął się szerzej i podał mi swoją zakładkę z zapisanym numerem telefonu.

– W takim razie do usłyszenia, Paulino – powiedział, a jego głos miał w sobie coś tajemniczego, co sprawiło, że poczułam dreszcz emocji.

Wróciłam do domu z sercem pełnym radości i myślami krążącymi wokół tajemniczego mężczyzny z księgarni. Wiedziałam, że to spotkanie nie było przypadkowe. Damian wydawał się być kimś, kogo od dawna szukałam – bratnią duszą, z którą mogłam dzielić się swoją pasją do literatury.

Cała droga powrotna upłynęła mi na rozmyślaniach o przyszłych rozmowach i o tym, jak pięknie potrafią splatać się losy ludzi.

Był fascynującym rozmówcą

Mijały tygodnie, a nasza relacja z Damianem rozwijała się w sposób, który przypominał mi powolne przewracanie stron w książce pełnej niespodzianek. Spotykaliśmy się regularnie w księgarni lub w małej kawiarni nieopodal, gdzie godziny mijały nam na rozmowach o literaturze, sztuce i życiu. Damian był fascynującym rozmówcą, ale z czasem zaczęłam dostrzegać pewne niepokojące sygnały.

Często bywał zamyślony i nieobecny, a czasami zdawało mi się, że unika mojego spojrzenia. Nasze spotkania stawały się coraz rzadsze, a ja coraz częściej zastanawiałam się, co może być tego powodem.

Próbowałam rozpocząć rozmowy o jego życiu prywatnym, ale Damian umiejętnie zmieniał temat lub uśmiechał się tajemniczo, co tylko podsycało moją ciekawość.

Pewnego wieczoru, kiedy siedziałam sama w księgarni, a zapadający zmierzch rzucał ciepłe cienie na książki, poczułam przypływ niepokoju. Co Damian przede mną ukrywał? Dlaczego wydawał się tak odległy? Moje myśli krążyły wokół niego, a w głowie rodziły się różne scenariusze.

„Może coś jest nie tak? – pomyślałam. – A może po prostu nie ufa mi na tyle, by się otworzyć?”

Wewnętrzny dialog pełen był niepokoju i spekulacji. Próbowałam znaleźć racjonalne wytłumaczenie, ale każde z nich wydawało się zbyt trywialne lub niewystarczające. Czułam, jak moje emocje eskalują, a zaufanie zaczyna się kruszyć pod ciężarem niewiedzy.

Czy Damian naprawdę mnie kochał? Czy ich związek miał przyszłość? Te pytania ciągle wracały, zakłócając mój spokój. Wiedziałam, że muszę dowiedzieć się prawdy, ale nie miałam pojęcia, jak do tego podejść, nie raniąc ani siebie, ani jego. Moja niepewność stawała się coraz bardziej przytłaczająca, a ja czułam się jak bohaterka powieści, która nie wie, jaki będzie kolejny rozdział jej życia.

Szybko odwróciłam wzrok

Pewnego dnia, kiedy kolejny raz wybrałam się do księgarni, z nadzieją na spotkanie Damiana, usłyszałam coś, co na zawsze zmieniło moje spojrzenie na naszą relację. Siedziałam na swoim ulubionym fotelu przy oknie, kiedy nagle usłyszałam głosy dochodzące z działu literatury klasycznej.

To był Damian i jego przyjaciel. Nie chciałam podsłuchiwać, ale ich rozmowa przykuła moją uwagę. Słowa płynęły cicho, ale niektóre z nich były jak ciosy.

– Jak się trzymasz? – zapytał przyjaciel Damiana, a jego ton zdradzał troskę.

– To nie jest łatwe – odpowiedział Damian z wyraźnym smutkiem w głosie. – Czasami czuję, że tracę grunt pod nogami.

Zacisnęłam dłonie na książce, którą miałam w rękach. Serce zaczęło mi bić szybciej, a ja próbowałam zrozumieć, o czym mogliby mówić.

– Powiedziałeś jej? – zapytał przyjaciel po chwili ciszy.

– Jeszcze nie. Nie chcę jej tym obciążać. Nie wiem, jak zareaguje – odpowiedział Damian z wyraźnym wahanie.

Mój umysł był w szoku. Co takiego Damian przede mną ukrywał? Jaką trudną sytuację miał na myśli? Przez głowę przeleciało mi tysiąc myśli, ale żadna z nich nie przyniosła ukojenia.

W tym momencie Damian spojrzał w moją stronę. Szybko odwróciłam wzrok, udając, że jestem pochłonięta książką. Wiedziałam jednak, że moje serce jest zbyt wzburzone, by skoncentrować się na jakiejkolwiek lekturze. 

Zastanawiałam się, czy powinnam skonfrontować się z Damianem. Chciałam znać prawdę, choć obawiałam się tego, co mogłabym usłyszeć.

Wiedziałam, że to będzie trudne

Zmieszana i pełna niepokoju, podjęłam decyzję, że muszę z nim porozmawiaćWiedziałam, że to będzie trudne, ale chciałam wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w jego życiu. Czułam, że muszę to zrobić dla siebie i dla naszego związku, nawet jeśli miało to przynieść odpowiedzi, których się obawiałam.

Kilka dni później, z sercem pełnym niepokoju, zdecydowałam się z nim porozmawiać. Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni, która stała się naszym stałym miejscem spotkań. Przez całą drogę moje myśli były chaotyczne, a serce waliło jak oszalałe. Wiedziałam, że to, co usłyszę, może wszystko zmienić.

Kiedy weszłam do środka, Damian już tam był, siedział przy naszym stoliku. Uśmiechnął się do mnie, ale w jego oczach dostrzegłam cień smutku. Zajęłam miejsce naprzeciwko niego, próbując ukryć swoje zdenerwowanie.

– Paulina, coś się stało? – zapytał, zauważając moje napięcie.

Zebrałam w sobie całą odwagę, by rozpocząć tę trudną rozmowę.

– Damian, muszę cię o coś zapytać – zaczęłam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie. – Ostatnio czuję, że coś przede mną ukrywasz. Nie wiem, co się dzieje, ale martwię się o ciebie.

Damian westchnął głęboko, a jego spojrzenie skierowało się na filiżankę kawy.

– Nie chciałem, żebyś się martwiła – powiedział cicho. – Po prostu nie wiedziałem, jak o tym rozmawiać.

– O czym? – zapytałam, czując, jak moje serce wali jeszcze mocniej.

Damian podniósł wzrok, a jego oczy były pełne smutku i wahania.

– Paulina, zmagam się z ciężką chorobą – wyznał w końcu, a jego słowa uderzyły mnie z siłą, której się nie spodziewałam. – Nie chciałem cię tym obciążać, dlatego starałem się to ukryć.

Siedziałam w ciszy, próbując przetrawić to, co właśnie usłyszałam. W mojej głowie kłębiły się myśli, a serce zaciskało się z bólu i współczucia.

Oboje byliśmy zagubieni

– Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? – zapytałam, czując łzy napływające do oczu.

– Bałem się, jak zareagujesz. Nie chciałem, żebyś czuła się zobowiązana do bycia przy mnie w tych trudnych chwilach – odpowiedział, patrząc na mnie z przepraszającym wyrazem twarzy.

Oboje byliśmy zagubieni w swoich myślach. Czułam się rozdarta między pragnieniem, by być przy nim i wspierać go, a lękiem przed tym, co przyniesie przyszłość. Wiedziałam, że nasz związek właśnie stanął przed najtrudniejszym testem, a ja nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa.

Minęło kilka tygodni od chwili, gdy Damian wyznał mi prawdę o swojej chorobie. Każdego dnia próbowałam oswoić się z nową rzeczywistością, która, choć początkowo przerażała, stała się też okazją do głębszego zrozumienia siebie i naszego związku. Często spędzaliśmy czas razem, starając się odnaleźć normalność w sytuacji, która tak bardzo wykraczała poza codzienne problemy.

Pewnego wieczoru, siedząc na naszej ulubionej ławce w parku, wzięłam głęboki oddech, patrząc na zmieniające się kolory nieba. Damian siedział obok mnie, milczący, jakby zamyślony. Czułam, że nadszedł czas na refleksję nad tym, co nas czeka.

– Myślisz czasem, co będzie dalej? – zapytałam cicho, nie odwracając wzroku od horyzontu.

Damian przez chwilę milczał, a potem ujął moją dłoń.

– Myślę o tym cały czas – odpowiedział szczerze. – Ale wiesz, Paulina, niezależnie od tego, co się wydarzy, cieszę się, że mam cię przy sobie.

Te słowa były proste, ale kryły w sobie wszystko, co było dla nas najważniejsze. Nasz związek był pełen niewiadomych, ale zrozumiałam, że nie chodzi o to, by znać wszystkie odpowiedzi. Chodzi o to, by iść naprzód, razem, dzień po dniu.

Patrząc na Damiana, zdałam sobie sprawę, że miłość nie zawsze oznacza znalezienie rozwiązania każdego problemu. Czasami to po prostu bycie obecnym, trzymanie się za ręce w milczeniu, dzielenie się chwilami, które, choć niepozorne, są bezcenne.

Miałam przed sobą decyzje, które musiałam podjąć. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale jednocześnie czułam, że nasze uczucie, mimo wszystko, daje mi siłę. Czy to wystarczy, by przetrwać to, co przyniesie przyszłość? Tego nie mogłam być pewna.

Gdy słońce zaczynało znikać za horyzontem, spojrzałam na Damiana i poczułam spokój. Bez względu na to, co nas czekało, wiedziałam, że na razie wystarczy być razem, tu i teraz, cieszyć się każdą chwilą.

Reszta... reszta dopiero miała się wyjaśnić. Nasza historia była otwarta, a my, choć z niepewnością, byliśmy gotowi stawić czoła wszystkim wyzwaniom, które mogły nadejść.

Paulina, 26 lat

Czytaj także:
„Jestem sprzątaczką i dla wielu jestem niewidzialna. Sprzątam cudze łachy i przy okazji poznaję wiele sekretów”
„Żona całymi dniami odmawia zdrowaśki, zamiast zająć się domem. Mam dość, że zamiast kotletów klepie pacierze”
„Człowiek zawsze mądry jest po szkodzie, a mąż po rozwodzie. Zrozumiałem to, gdy kochanka puściła mnie kantem”

Redakcja poleca

REKLAMA