Mam trzydzieści pięć lat, dwójkę dzieci, cudowną żonę Anetę, i ogromną potrzebę pokazania im, że mogą na mnie liczyć. Może nie zawsze mi to wychodzi, ale próbuję. I nie chodzi tu tylko o naprawę kranu. Chcę dać im coś więcej – coś, czego nie zapomną.
Wpadłem na pomysł
Problem w tym, że codzienność mocno różni się od marzeń. Praca, rachunki, drobiazgi do załatwienia – monotonia. Czuję, że z każdym dniem staję się coraz bardziej nijaki. A przecież nie tak miało być.
Pewnego wieczoru usłyszałem reklamę w radiu. Konkurs. „Luksusowe ferie w Alpach dla całej rodziny! Wystarczy zadzwonić!” – brzmiał entuzjastyczny głos spikera. Przez chwilę wyobrażałem sobie naszą rodzinę na tle ośnieżonych gór – dzieci radosne, Aneta zadowolona. Ale zanim zdążyłem sięgnąć po telefon, reklama się skończyła. I wtedy pojawił się pomysł, który zmienił wszystko. W niedzielę, gdy siedzieliśmy razem przy obiedzie, oznajmiłem rodzinie, co dla nich mam.
– Mam dla was niespodziankę – zacząłem. – Wygrałem konkurs w radiu – oznajmiłem z przesadnym entuzjazmem. – Jedziemy na ferie w Alpy!
Cisza. Wszyscy patrzyli na mnie, jakbym właśnie powiedział, że zamierzam polecieć na Księżyc.
– W… Alpy? – Aneta powtórzyła, jakby próbowała zrozumieć, czy się nie przesłyszała.
– Tak – potwierdziłem szybko. – Trzeba było dzwonić, odpowiedzieć na kilka pytań i bach! Wygrana jest nasza.
Była podejrzliwa
Kinga zaczęła piszczeć, a Kacper niemal podskakiwał na krześle. Obojej byli zachwyceni. Aneta jednak wciąż patrzyła na mnie sceptycznie.
– Co to za konkurs? – zapytała, sięgając po szklankę wody. – Nic o tym nie mówiłeś.
– Ech, taki mały konkursik w lokalnym radiu. Znalazłem ich stronę w internecie, zadzwoniłem i się udało.
Aneta nie wyglądała na przekonaną.
– Nawet nie wiedziałam, że słuchasz radia. I kiedy to było?
– Oj, skarbie, nie czepiaj się szczegółów. Chciałem wam zrobić niespodziankę, tyle – zaśmiałem się nerwowo. – Wyobraź sobie te luksusowe pokoje, widok na góry, dzieci na stokach… To wszystko dzięki mnie!– Jeśli to prawda, to świetnie – odparła w końcu, choć w jej głosie wciąż wybrzmiewał sceptycyzm.
Wieczorem temat ferii powrócił. Akurat przyszedł też Tomek, mój szwagier, który zawsze patrzył na mnie jak na średnio bystrego uczniaka. Niewiele mnie to obchodziło – do dzisiaj.
– Jak to było z tym konkursem? – zapytał.
– No wiesz – wzruszyłem ramionami. – Zadzwoniłem, odpowiedziałem na pytania i wygrałem.
– Jakie pytania? – dociekał Tomek.
– Coś o Alpach, narciarstwie… Już nawet nie pamiętam – rzuciłem wymijająco.
Nie odpuszczał
– A jaka to była stacja? FM, internetowa?
– No, lokalna, coś w stylu… społecznościowego radia – improwizowałem, czując, jak noga zaczyna mi się trząść pod stołem. – W sumie szczęście, że akurat trafiłem na ten konkurs!
Tomek uśmiechnął się półgębkiem i pokiwał głową.
– Faktycznie, szczęściarz z ciebie. Pewnie mało kto brał udział, co?
W myślach miałem ochotę powiedzieć: „Po co ci to, człowieku? Nie mógłbyś po prostu powiedzieć, że super?”. Ale zamiast tego tylko kiwnąłem głową. Wiedziałem jedno – to kłamstwo będzie trudniejsze do utrzymania, niż myślałem.
Kilka tygodni później stanęliśmy przed ogromnym hotelem w Alpach. Dzieci skakały z radości, a Aneta z trudem ukrywała zachwyt. Tylko ja czułem ścisk w żołądku. Wiedziałem, że każda chwila luksusu przypominać mi będzie kredyt, który ukrywałem.
Wszystko było idealne. Śnieg, lekcje jazdy na nartach, basen – dzieci wręcz promieniały. Aneta w końcu się rozluźniła. Wieczorem, siedząc przy kominku, chwyciła mnie za rękę.
– Naprawdę mnie zaskoczyłeś. Myślałam, że to kolejny twój impuls. A jednak wszystko tak pięknie wyszło.
Oszukałem ich
Uśmiechnąłem się, choć czułem, jak pod tym ciężarem fałszu pękam. W nocy, leżąc w łóżku, myślałem tylko o spłacie kredytu i kłamstwach, które zaczynały mnie dusić.
– Dam radę – powtarzałem sobie, choć nie byłem tego pewien.
Ferie się skończyły, a powrót do domu szybko przypomniał mi, że bajka była na kredyt. Listonosz dostarczył pierwsze wezwanie do zapłaty – widok kwoty niemal przyprawił mnie o zawał. Schowałem pismo do szuflady, starając się udawać, że nic się nie dzieje. Aneta zauważyła moją zmianę.
– Coś cię trapi? – zapytała któregoś wieczoru, gdy dzieci już spały.
– Nie, skarbie. Zmęczenie po wyjeździe – odparłem, unikając jej wzroku.
Nie pomagało też to, że Tomek znowu węszył.
– Nie widziałem żadnych zdjęć czy informacji o konkursie z tego twojego radia – rzucił mimochodem podczas rodzinnego obiadu.
– Tomku, może znajdź sobie inne hobby niż moje życie – odpowiedziałem z irytacją, ale czułem, że moje nerwy zaczynają pękać.
Odkryli moje kłamstwo
Czułem, że mój świat zaczyna się walić. Pewnego wieczoru Aneta znalazła jedno z wezwań do zapłaty kredytu, który próbowałem schować w szufladzie.
– Łukasz, co to jest?!
– To nie tak, jak myślisz – zacząłem nerwowo, ale ona przerwała mi ostrym tonem:
– Całe te ferie to jedno wielkie oszustwo! Kredyt?! Jak mogłeś?!
Dzieci wyjrzały przestraszone zza drzwi. Poczułem, jak wszystko, co budowałem, rozsypuje się.
– Chciałem, żebyście byli szczęśliwi… Żebyście widzieli, że potrafię dać wam coś wyjątkowego – próbowałem się bronić.
– Wyjątkowego? Co? Kłamstwo i długi? – krzyknęła, łapiąc się za głowę.
Poczułem, jak coś we mnie pęka. Wiedziałem, że teraz mogłem tylko próbować posprzątać ten bałagan.
Czas po odkryciu prawdy był najtrudniejszy w moim życiu. Aneta przestała się do mnie odzywać, patrzyła na mnie, jakbym był obcym człowiekiem. Dzieci wyczuwały napięcie, a ich radosne rozmowy zamilkły. Tomasz, gdy dowiedział się o kredycie, triumfował.
– Wiedziałem, że coś jest nie tak – powiedział przy kolejnej rodzinnej okazji. – Ale to przebija wszystko. Brawo, naprawdę. Bohater rodziny!
Chciałem to odbudować
Robiłem wszystko, by naprawić relacje z Anetą, ale ona była chłodna.
– Jak mam ci zaufać? Jak mam czuć się bezpieczna, kiedy decyzje podejmujesz za plecami całej rodziny?
– Naprawdę żałuję – odpowiedziałem cicho. – Mogę to naprawić. Potrzebuję tylko czasu… i ciebie.
Jej twarz złagodniała, ale powiedziała:
– Nie wiem, Łukasz. Za dużo się stało.
Miałem nadzieję, że to się zmieni. Ale nadzieja była wszystkim, co mi zostało.
Miesiące mijały, a ja powoli starałem się odbudować życie. Kredyt wciąż ciążył jak kamień, ale podjąłem dodatkową pracę, by spłacać raty. Nie było łatwo – zmęczenie i wyrzuty sumienia wykańczały mnie, ale wiedziałem, że muszę iść dalej.
Tomasz nie przepuścił żadnej okazji, by mi dokuczyć przy rodzinnych spotkaniach, ale nauczyłem się go ignorować. Jego słowa były niczym w porównaniu z ciężarem, który sam na siebie nałożyłem.
Wybaczyła mi
Któregoś wieczoru Aneta usiadła przy stole, kiedy spisywałem wydatki.
– Łukasz – zaczęła cicho. – Wiesz, że było mi trudno ci wybaczyć. Ale widzę, jak bardzo się starasz. Chcę, żebyś wiedział, że to doceniam.
Spojrzałem na nią z nadzieją, ale ona dodała:
– Potrzebuję czasu. I nie tylko ja – wskazała na drzwi do pokojów dzieci. – Musisz odzyskać ich zaufanie, zanim odzyskasz moje.
Kiwnąłem głową. Wiedziałem, że czeka mnie jeszcze długa droga.
Kłamstwo, które miało uczynić mnie bohaterem, prawie mnie zniszczyło. Straciłem coś cenniejszego niż pieniądze – zaufanie najbliższych. Teraz żyłem z nadzieją, że cierpliwość i uczciwość pomogą mi to odbudować.
Czasami patrzę w lustro i zastanawiam się, kim naprawdę jestem. Bohaterem, którego chciałem udawać? Czy człowiekiem, który uczy się być lepszym dla tych, których kocha?
Łukasz, 40 lat
Czytaj także:
„Żona skutecznie wytresowała mnie na mięczaka. Gdy domowy obiadek zamieniła na przekąskę z biura, przejrzałem na oczy”
„Przez 12 lat żyłam wspomnieniem jednej nocy z przypadkowym facetem. Warto było czekać, by znowu poczuć tamte emocje”
„Mąż zostawił mnie ze zmarszczkami i wskoczył między nogi młodej modelce. Faceci nie mają za grosz godności”