„Chciałam ślubu, dzieci i czułego męża, a nie Piotrusia Pana. Jedna noc wywróciła moje życie do góry nogami”

kobieta w ciąży fot. Adobe Stock, fizkes
„Zamiast ślubu było rozstanie. Bardzo się kochaliśmy, ale każde z nas miało inne plany na najbliższą przyszłość. Ja za wszelką cenę chciałam dołączyć do grona moich zamężnych koleżanek, a Tomek wolał realizować swoje pasje”.
/ 26.05.2023 10:30
kobieta w ciąży fot. Adobe Stock, fizkes

Jak wiele młodych osób, przez większość swojego krótkiego życia miałam duże wymagania w stosunku do siebie. Stworzyłam skrupulatnie przemyślany plan na życie, który zakładał spełnienie oczekiwań wszystkich dookoła mnie. Moich rodziców, nauczycieli i generalnie społeczeństwa.

Świetnie się uczyłam, skończyłam dobre studia, znalazłam dobrze płatną pracę i miałam chłopaka, z którym zamierzałam założyć rodzinę. To wszystko było dla mnie tak oczywiste, że wręcz nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś może pójść nie tak.

Tym bardziej zdziwiła mnie reakcja Tomka, gdy zaczęłam naciskać na ślub. Moje sugestie na ten temat były przez niego zupełnie ignorowane. W którymś momencie zaczął mnie nawet unikać. Ja jednak nie zamierzałam dać za wygraną. Wszyscy oczekiwali, że niedługo usłyszą o naszych zaręczynach, więc musiałam działać.

— Tomek, nie chcę już dłużej czekać, chcę wziąć z tobą ślub — powiedziałam bez owijania w bawełnę w piątkowe popołudnie, gdy usiedliśmy do kolacji.

— Serio, teraz chcesz o tym rozmawiać Marlena? Jestem naprawdę padnięty po całym tygodniu i marzę tylko o tym, żeby się do ciebie przytulić i odpocząć — odparł mój chłopak.

— Odkładamy tę rozmowę od tygodni. A to tylko jedno pytanie Tomek, kiedy zamierzasz mi się oświadczyć? — zapytałam szorstko.

— Marlena proszę cię, nie drążmy dziś tego tematu...

— Tomek do cholery powiedz po prostu, kiedy poprosisz mnie o rękę! — wykrzyczałam.

— Nie mam tego w planach, ok?! Nie chcę się na razie żenić! Chcę rzucić tę durną robotę w korpo i w końcu zacząć podróżować! Zacząć żyć! I bardzo chcę, żebyś mi towarzyszyła, bo strasznie cię kocham i nie wyobrażam sobie tego wszystkiego bez ciebie — Tomek wyrzucał z siebie kolejne zdania, a ja po prostu zamarłam, nie dowierzając w to, co właśnie usłyszałam.

Dalsza rozmowa również nie przebiegła po mojej myśli. Zamiast ślubu było rozstanie. Bardzo się kochaliśmy, ale każde z nas miało inne plany na najbliższą przyszłość. Ja za wszelką cenę chciałam dołączyć do grona moich zamężnych koleżanek, a Tomek wolał realizować swoje pasje. Choć uwielbiałam z nim podróżować, nie wyobrażałam sobie, że mogłabym zawieść moich bliskich, przystając na jego szalony pomysł.

Mimo że rozstaliśmy się w zgodzie, bardzo długo to przeżywałam. Nie wiem, czy bardziej cierpiałam z powodu utraty Tomka, czy wstydziłam się przed wszystkimi, że mój związek był porażką. Na szczęście moja najlepsza przyjaciółka w końcu namówiła mnie na terapię, która otworzyła mi oczy.

Dzięki niej nie tylko poradziłam sobie z bólem po rozstaniu, ale też zaczęłam liczyć się z tym, czego ja chcę. Zerwanie ze schematami, które kazały mi spełniać oczekiwania innych nie było łatwe, ale krok po kroku robiłam postępy. W końcu stawiałam siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu.

Spotkanie po latach

Zmiany zachodzące w moim życiu naprawdę mi się podobały. W końcu zmieniłam pracę i choć zarabiałam mniej, naprawdę ją lubiłam. Co więcej, mogłam pracować zdalnie i raz na jakiś czas wyjeżdżałam za granicę, żeby trochę odetchnąć. Choć podróże sprawiały mi mnóstwo radości, wciąż trudno było mi się przemóc, żeby zwiedzać świat samotnie. Powoli jednak pokonywałam również tę barierę.

Strasznie ucieszyłam się więc, gdy na wiosnę udało mi się upolować wyjątkowo tanie bilety do Neapolu. Tętniące życiem włoskie miasto i tamtejsza pizza były dokładnie tym, czego akurat potrzebowałam. Pogoda była idealna, jedzenie przepyszne, a ludzie wyjątkowo mili. Uwielbiałam przechadzać się wieczorami tamtejszymi uliczkami i właśnie na jednej z nich spotkałam... Tomka.

Obydwoje nie wiedzieliśmy na początku jak się zachować. Byliśmy w szoku, ale jednocześnie bardzo ucieszyło nas to zupełnie niespodziewane spotkanie. Chwilę staliśmy na ulicy, aż w końcu Tomek zaproponował wspólną kolację w jego ulubionej restauracji. Już dawno z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało. Może to trochę zasługa kolejnych kieliszków wina, ale bawiłam się fantastycznie w towarzystwie mojego byłego chłopaka. Jak się okazało, Tomek prowadził firmę organizującą podróże szyte na miarę. Sam też nie próżnował i przez tych kilka lat, zwiedził kawał świata.

Kiedy poinformowano nas, że restauracja zaraz się zamyka, byliśmy niepocieszeni. Tomek zaproponował więc nieśmiało, że możemy przenieść imprezę do jego mieszkania, gdzie ma zapas świetnego wina. Nie zastanawiałam się ani chwili. Po 15 minutach spaceru byliśmy na miejscu. Nie wiem, czy to alkohol, czy powracające do mnie wspomnienia, ale tuż po przekroczeniu progu jego domu, rzuciłam się Tomkowi na szyję i zaczęłam go całować. On natomiast odsunął mnie delikatnie i spojrzał mi prosto w oczy, gładząc mój policzek.

— Na pewno tego chcesz? — zapytał szeptem.

— Bardzo... — odpowiedziałam natychmiast.

Tej nocy kochaliśmy się tak, jakby nasze rozstanie nigdy nie miało miejsca. Doskonale znaliśmy nasze ciała i czuliśmy się ze sobą bardzo komfortowo. Obydwoje czerpaliśmy przyjemność z każdej spędzonej razem chwili, a po wszystkim zasnęłam w jego ramionach.

Rano obudził mnie pocałunek Tomka i zapach świeżo zaparzonej kawy. Tomek przygotował dla nas przepyszne śniadanie, które zjedliśmy na małym balkonie jego mieszkania. Było naprawdę miło, ale wiedzieliśmy, że czeka nas rozmowa na temat tego, co zaszło.

— Tomek... było mi cudownie, ale każde z nas jest już kimś innym, niż parę lat temu. Nie wiem, czy powinniśmy wchodzić drugi raz do tej samej rzeki — zaczęłam.

— Tak, pomyślałem o tym samym. — uśmiechnął się smutno. — Nasze rozstanie dużo mnie kosztowało i nie chciałbym przechodzić przez to jeszcze raz.

Naprawdę ciężko było mi zostawiać Tomka, ale byłam przekonana, że takie powroty wyglądają dobrze tylko w filmach. Obiecaliśmy sobie, że będziemy w kontakcie i wróciłam do siebie.

Dwa dni później byłam już w Polsce i miałam zamiar dalej żyć swoim spokojnym życiem z cudownym wspomnieniem nocy spędzonej z Tomkiem. Nie wiedziałam wtedy, że los szykuje dla mnie tak dużą niespodziankę.

Będzie pani mamą!

Minęły niemal 2 miesiące od mojej wyprawy do Neapolu. Nadal byłam w stałym kontakcie z Tomkiem. Pisaliśmy do siebie niemal codziennie i przynajmniej raz w tygodniu dzwoniliśmy do siebie. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, ale nie chciałam znowu wyrzucać Tomka z mojego życia.

To zresztą on namówiła mnie na wizytę u lekarza, gdy przez kilka kolejnych dni źle się czułam. Specjalista nie stwierdził żadnej infekcji, ale zlecił wykonanie badań krwi, które miałam z nim skonsultować następnego dnia.

— Gratulacje pani Marleno, będzie pani mamą — powiedział radośnie lekarz, gdy do mnie zadzwonił.

— Co? — zaśmiałam się. — To chyba jakaś pomyłka.

— Badania krwi nie kłamią, jest pani w ciąży. Pozostaje mi tylko odesłać panią do ginekologa i życzyć powodzenia — dodał lekarz i się rozłączył.

Nie wiedziałam, co się dzieje. Siedziałam na kanapie z telefonem w dłoni i próbowałam zrozumieć, co to wszystko znaczy. Z osłupienia wyrwał mnie dźwięk wiadomości od Tomka. Pytał, czy mam już jakieś wiadomości od lekarza, a ja nie miałam pojęcia, co mam mu odpowiedzieć.

Dziecko było jednym z moich największych marzeń. To było jedno z niewielu pragnień towarzyszących mi od wielu lat, których nie narzucili mi moi bliscy. Naprawdę chciałam zostać mamą, ale nigdy nie myślałam, że stanie się to w taki sposób. Nie chciałam ukrywać tego przed Tomkiem, zamiast więc odpisać na jego wiadomość, zadzwoniłam.

— Hej, coś się stało, że dzwonisz? Jak wyniki? Wyszło coś nieprawidłowego? — dopytywał na jednym tchu Tomek.

— Nie, wszystko w najlepszym porządku, po prostu będziemy rodzicami — powiedziałam nadzwyczaj spokojnie.

— Czym będziemy?

— Rodzicami Tomek, jestem w ciąży — odparłam niepewnie, wyczekując jego reakcji.

— Aha... poczekaj chwilę, zaraz oddzwonię.

Tomek się rozłączył, a ja pomyślałam, że to ostatni raz, kiedy się do mnie odezwał. Już kreśliłam w swojej głowie scenariusze samotnego macierzyństwa, gdy po 10 minutach ojciec mojego dziecka oddzwonił. Poinformował mnie, że kupił bilet na dzisiejszy samolot i będzie u mnie wieczorem. I było dokładnie tak, jak powiedział. Około 22 pojawił się z małą walizką w drzwiach mojego mieszkania. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć przytulił mnie tak mocno, że zapomniałam o całym strachu.

Ta cudowna noc

— Już nigdy cię nie zostawię. Tym razem nam się uda, bo nigdy nie przestałem cię kochać — wyszeptał mi do ucha Tomek.

— Ja też cię kocham — odpowiedziałam łamiącym się głosem, a z moich oczu popłynęły łzy szczęścia.

Za kilka tygodni na świat przyjdzie nasz syn. Kończymy urządzać się w naszym nowym mieszkaniu w Neapolu. Tomek nadal podróżuje, choć oczywiście mniej, a ja pracuję zdalnie. Nieustannie planujemy nasze wspólne rodzinne wyprawy, gdy będzie nas już trójka. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi i cieszymy się, że los pozwolił nam się ponownie spotkać na tę jedną, cudowną noc.

Czytaj także:
„Mąż zdradził mnie i odszedł do kochanki. Nowa miłość szybko się skończyła i drań zaczął błagać mnie o wybaczenie”
„Gdy narzeczony zdradził mnie tuż przed ślubem, wpadłam w czarną rozpacz. Mama uknuła plan, by mnie stamtąd wyciągnąć”
„Janka zdradziła mnie z moim bratem i wychodzi za niego za mąż. Moja w tym głowa, żeby ich ślub zamienił się w koszmar”

Redakcja poleca

REKLAMA