„Chciałam pogodzić się z facetem na mchu i paproci, ale odkryłam jego grzeszki. Spacery po lesie straciły swój urok”

Smutna kobieta przy drzewie fot. iStock by Getty Images, Alexandr Macovetchi
„Zostawiłam Krzyśka na chwilę samego, by pójść po wodę do auta. Wracając, zauważyłam, że rozmawia przez telefon, a jego twarz zdradza napięcie. Stanęłam za drzewem, nie chcąc przeszkadzać, ale coś kazało mi podsłuchać”.
/ 15.10.2024 11:15
Smutna kobieta przy drzewie fot. iStock by Getty Images, Alexandr Macovetchi

Od kilku lat jestem w związku z Krzyśkiem, moim narzeczonym. Nasze życie wydaje się całkiem zwyczajne – oboje pracujemy, spotykamy się ze znajomymi i spędzamy czas razem. Mamy swoje pasje, a moją największą jest natura. Uwielbiam uciekać na łono przyrody, z dala od zgiełku miasta. Dlatego postanowiłam, że wybierzemy się na piknik do lasu. Może to w tym miejscu uda mi się uspokoić niespokojne myśli, które od jakiegoś czasu mnie nawiedzają. Niby wszystko jest dobrze, ale w środku czuję, że coś jest nie tak. Krzysiek ostatnio bywa nieobecny, jakby myślami był gdzieś indziej. Mam nadzieję, że ten wyjazd pomoże nam się zbliżyć i odnaleźć spokój.

Starałam się na nowo pobudzić uczucie

Droga do lasu przebiegała w ciszy, przerywanej jedynie odgłosami mijających samochodów. Próbowałam nawiązać rozmowę, ale Krzysiek wydawał się zatopiony we własnych myślach. W końcu inaczej zaczęłam kontakt.

– Krzysiek, o czym tak myślisz? – zapytałam.

Spojrzał na mnie jakby wybudzony z głębokiego snu.

– A, nic ważnego, po prostu się zamyśliłem – odpowiedział z wymuszonym uśmiechem.

Nie byłam pewna, czy mu uwierzyć, ale postanowiłam dać mu spokój. Zaczęliśmy rozmawiać o przyszłości, o tym, jak widzimy nasze życie za kilka lat. Opowiadałam o naszych planach na wspólne mieszkanie, marzeniach o podróżach i rodzinie.

– Chciałabym kiedyś pojechać do Toskanii, wiesz? – powiedziałam z entuzjazmem.

– Tak, byłoby cudownie – odpowiedział Krzysiek, ale jego głos brzmiał jakby z oddali.

Nie mogłam się pozbyć wrażenia, że coś jest nie tak. Jego oczy, zazwyczaj pełne energii, były teraz puste i zamyślone. Przyjechaliśmy na miejsce. Las przywitał nas szumem drzew i śpiewem ptaków, ale atmosfera między nami była napięta. Próbowałam ją rozładować, ale większego skutku.

Rozłożyliśmy koc, wyjęliśmy jedzenie. Krzysiek starał się być obecny, ale jego spojrzenia często wędrowały w nieznane. Czułam, że coś skrywa, ale nie chciałam stawiać oskarżeń bez dowodów. W głębi serca miałam nadzieję, że to tylko moje urojenia, że może praca lub inne sprawy zaprzątają jego myśli.

Zaczęłam mieć podejrzenia

Piknik, który miał być spokojnym czasem dla nas obojga, zaczął przybierać zaskakujący obrót. Zostawiłam Krzyśka na chwilę samego, by pójść po wodę do samochodu. Wracając, zauważyłam, że rozmawia przez telefon, a jego twarz zdradza napięcie. Stanęłam za drzewem, nie chcąc przeszkadzać, ale coś kazało mi posłuchać.

– Tak, wszystko jest pod kontrolą – usłyszałam jego stłumiony głos. – Nie, ona nie wie. Spotkamy się jak zwykle.

Imię, które padło w rozmowie, było mi obce. Poczułam, jak serce bije mi mocniej. Co się dzieje? Czy to możliwe, że Krzysiek coś przede mną ukrywa? Myśli kłębiły się w mojej głowie, ale starałam się opanować emocje.

Nie mogłam ot tak, bez pewności, zacząć go oskarżać. Wróciłam na piknik, udając, że nic nie wiem. Krzysiek, zauważywszy mnie, szybko zakończył rozmowę i starał się uśmiechnąć.

– Kto to był? – zapytałam, starając się brzmieć beztrosko.

– Nieważne, to tylko sprawy służbowe – odpowiedział, unikając mojego wzroku.

Próbowałam się uśmiechnąć, ale w głębi duszy czułam, że coś jest nie tak. Zamiast cieszyć się wspólnym czasem, mój umysł był zajęty analizą tego, co usłyszałam. Może to tylko przypadek, może faktycznie chodziło o pracę? Jednak im więcej myślałam, tym bardziej czułam, że powinnam mieć się na baczności. Postanowiłam, że będę uważnie przyglądać się Krzyśkowi i jego zachowaniu, ale na razie nie będę się z tym konfrontować.

Już nie miałam wątpliwości

Kolejne godziny pikniku przyniosły ze sobą więcej pytań niż odpowiedzi. Wciąż próbowałam zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się z Krzyśkiem. Podczas gdy on przysypiał na kocu, ja udałam się na spacer wzdłuż strumienia, myśląc o naszym związku. Kiedy wracałam, ponownie usłyszałam jego głos. Tym razem rozmowa była bardziej bezpośrednia, a moje serce zaczęło walić jak oszalałe.

– Nie, to niemożliwe, ale Aneta niczego nie podejrzewa – mówił Krzysiek, nieświadomy mojej obecności. – Tak, kocham cię. Wiem, że muszę w końcu podjąć decyzję.

Usłyszawszy te słowa, poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Nie było już wątpliwości, że Krzysiek prowadzi podwójne życie. W jego głosie słychać było uczucie, ale nie do mnie, a do kogoś innego. Serce mi pękło, a gniew i ból mieszały się w mojej duszy. Nie mogłam dłużej udawać, że nic się nie dzieje.

Kiedy rozmowa się skończyła, podeszłam do Krzyśka, który nawet nie zdążył się zorientować, że stoję za nim.

– Krzysiek – powiedziałam, próbując zapanować nad drżeniem w głosie. – Kto to był? Tylko nie kłam.

Jego oczy otworzyły się szeroko, a w nich zobaczyłam strach. Przez chwilę próbował coś powiedzieć, ale nie udało mu się zebrać słów.

– Potrzebuję prawdy. Teraz – zażądałam, patrząc mu prosto w oczy.

Krzysiek w końcu spuścił wzrok i zaczął mówić, przerywając ciszę, która przez chwilę nas otaczała. Przyznał się do wszystkiego, do podwójnego życia i drugiej kobiety, z którą dzielił uczucia.

Moje serce pękło na milion kawałków. Wszystko, w co wierzyłam, legło w gruzach. Nie mogłam dłużej znieść jego obecności. Odeszłam, zostawiając go samego w lesie, w desperackiej potrzebie przemyślenia tego, co się stało.

Byłam całkiem załamana

Nie wiedziałam, dokąd iść ani co zrobić, ale musiałam być sama. Uciekałam przed myślami, które mnie ścigały, nie dając wytchnienia. Po kilku minutach zatrzymałam się, opierając o drzewo, próbując złapać oddech. Łzy płynęły mi po policzkach, a w sercu czułam jednocześnie gniew, ból i żal.

Po chwili Krzysiek znalazł mnie, jego twarz wyrażała mieszankę smutku i żalu. Zaczęliśmy rozmawiać, choć każde z nas było rozbite.

– Aneta, przepraszam – zaczął, głos mu się łamał. – Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. To wszystko wymknęło się spod kontroli.

– Jak mogłeś mi to zrobić? – przerwałam, nie mogąc powstrzymać łez. – Myślałam, że jesteśmy szczęśliwi, że mnie kochasz...

– Kocham cię – powiedział, ale jego słowa nie miały już tej samej wagi.

– Miłość nie polega na zdradzie – odparłam gorzko. – Zdradziłeś moje zaufanie, zniszczyłeś to, co mieliśmy.

Krzysiek spuścił głowę, jakby czuł ciężar moich słów. Opowiedział mi o drugiej kobiecie, jak zaczęło się niewinnie, a potem przerodziło w coś więcej. Próbował się bronić, mówił o zagubieniu, o tym, jak sam nie wiedział, co się z nim dzieje.

Czułam, że serce pęka mi na nowo z każdym jego słowem. Miłość, którą do niego czułam, walczyła z gniewem i rozczarowaniem. Chciałam mu wybaczyć, ale czy mogłam? Byłam rozdarta.

Nie wiem, co teraz – powiedziałam w końcu. – Muszę przemyśleć wszystko. Być sama.

Zostawiłam go tam, wracając powoli w stronę parkingu. Las, który zawsze dawał mi spokój, teraz stał się świadkiem mojego bólu i dezorientacji. Wiedziałam, że to nie koniec, ale potrzebowałam czasu, by zrozumieć, czego naprawdę chcę.

Musiałam się komuś wygadać

Po kilku dniach pełnych niepewności i bólu, spotkałam się z Karoliną, moją przyjaciółką. Wiedziałam, że mogę na nią liczyć w tej trudnej chwili. Spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarni, miejscu, które zawsze kojarzyło się z beztroskimi rozmowami i wspólnymi planami.

– Aneta, co się stało? Wyglądasz na przygnębioną – zapytała Karolina, patrząc na mnie z troską.

To koniec z Krzyśkiem – zaczęłam, czując, że łzy napływają mi do oczu. – Odkryłam, że prowadzi podwójne życie. Zdradzał mnie, Karolina.

Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia, a potem przyciągnęła mnie do siebie, dając mi oparcie, którego tak bardzo potrzebowałam. Opowiedziałam jej wszystko, każde słowo, które padło między mną a narzeczonym w lesie.

– Nie wiem, co robić. Czy mogę mu jeszcze zaufać? – zapytałam, szukając odpowiedzi w jej oczach.

Karolina westchnęła, myśląc przez chwilę, a potem zaczęła mówić.

– Aneta, to trudne. Tylko ty wiesz, co czujesz i co jest dla ciebie najlepsze. Zdrada boli, ale może uda się to naprawić, jeśli oboje tego chcecie. Musisz jednak być pewna, że to właśnie chcesz.

– A co, jeśli nigdy już mu nie zaufam? – zapytałam, czując, jak wątpliwości mnie przytłaczają.

– Zaufanie trzeba odbudować, to nie stanie się od razu – odpowiedziała Karolina. – Ale pamiętaj, że to twoje życie, twoje decyzje. Masz prawo do szczęścia.

Siedziałyśmy w ciszy, otoczone zapachem kawy. Obecność Karoliny była kojąca, a jej słowa dawały mi do myślenia. Wiedziałam, że muszę znaleźć odpowiedź w sobie, że nikt nie podejmie decyzji za mnie.

Dzięki rozmowie z przyjaciółką poczułam, że mogę stawić czoła temu, co przyniesie przyszłość, choć jeszcze nie wiedziałam, jak to zrobię. Czekało mnie wiele refleksji, ale przynajmniej nie byłam już sama.

Nie było sensu do tego wracać

Czas płynął, a ja wciąż tkwiłam w zawieszeniu między przeszłością a przyszłością. Rozmowy z Karoliną pomogły mi uporządkować emocje, ale decyzja, którą musiałam podjąć, była jedną z najtrudniejszych w moim życiu. Każdego dnia starałam się na nowo odkryć, co znaczy dla mnie miłość i zaufanie.

Wspomnienia wspólnych chwil z Krzyśkiem wciąż były świeże i żywe. Jego uśmiech, dotyk, wspólne plany na przyszłość. A jednak teraz wszystko wydawało się skażone kłamstwem. Czułam się rozdarta między miłością, którą wciąż do niego czułam, a zdradą, która zniszczyła to, co mieliśmy.

Któregoś wieczoru usiadłam z kartką i długopisem, próbując spisać wszystkie za i przeciw, wszystkie moje lęki i nadzieje. Wiedziałam, że Krzysiek się zmienił, że zrozumiał swoje błędy i starał się je naprawić, ale czy to wystarczy?

– Czy mogę mu zaufać? – pytałam samą siebie raz za razem, szukając odpowiedzi, która nigdy nie przychodziła łatwo.

W końcu podjęłam decyzję. Nie była łatwa, ale była moja własna. Postanowiłam zacząć żyć na nowo. Bez kłamstw, zdrad i oszukiwania. Być może już nigdy nie pokocham nikogo tak jak Krzyśka, ale przynajmniej będę próbować zbudować swoje życie na czymś prawdziwym.

Aneta, 27 lat

Czytaj także:
„Zawsze w październiku jadę na weekend do lasu. Ale nie szukam tam podgrzybków, tylko przygody z krzepkim gajowym”
„Wyprawa na grzyby zakończyła się miłosną przygodą. Oprócz podgrzybków i prawdziwków znalazłam też niezłego kozaka”
„Nienawidzę wypraw z mężem na grzyby, lecz robię to, by dał mi spokój. Mam w nosie podgrzybki, kanie i inne borowiki”

Redakcja poleca

REKLAMA