„Chciałam dać mężowi niezapomniany prezent. Ubrana w ładne fatałaszki w drzwiach przywitałam go z kochanką”

zdradzona żona fot. Getty Images, Ekaterina Goncharova
„Urządziłam Adamowi awanturę, podczas której wyrzuciłam z siebie wszystko, co leżało mi na wątrobie. Nie śmiał polemizować – stał tylko ze spuszczoną głową i miną zbitego psa. Wyznał, że romans ma od roku”.
/ 21.09.2024 22:00
zdradzona żona fot. Getty Images, Ekaterina Goncharova

Bardzo kochałam mojego męża i kiedy temperatura w naszym związku opadła, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Plan był taki, że rozpalę na nowo iskrę, która połączyła nas dekadę temu. Sprawy potoczyły się jednak inaczej. Pomimo że małżeństwo rozleciało się z hukiem, ja odzyskałam siebie.

Specjalnie dla niego

Zawsze kręciła mnie seksowna, nieco wyuzdana bielizna i skrycie marzyłam o paru kompletach. Nigdy jednak nie miałam odwagi dokonać stosownych zakupów, bo wbiłam sobie do głowy, że to nie dla mnie. Cóż, nie miałam 20. lat i figury modelki, więc najzwyczajniej w świecie się krępowałam.

Postanowiłam jednak przełamać wstyd, żeby wprowadzić do sypialni mojej i Adama trochę ognia. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że przyziemna codzienność zabiła intymność pomiędzy nami. Parokrotnie dzieliłam się z mężem swoimi przemyśleniami. Odpowiadał, że przecież nic strasznego się nie dzieje, bo kocha mnie nad życie i nie muszę się o nic martwić.

Naiwnie wierzyłam w każde jego słowo, ale i tak postanowiłam zrobić to, co uważałam za stosowne. Wybrałam się do sklepu z seksowną bielizną, gdzie wszelakie moje obawy zostały w mig rozwiane. Pani ekspedientka była miła i pomocna, a przy tym niezwykle cierpliwa. Byłam z siebie wielce zadowolona i pomyślałam, że Adam padnie z wrażenia. Rzeczywiście tak się stało – był mocno zaskoczony, ale z zupełnie innego powodu.

Tego piątku nigdy nie zapomnę. W pracy wzięłam wolne, a dzieci „sprzedałam” moim rodzicom na cały weekend. Były z tego zadowolone, bo doskonale wiedziały, że u babci i dziadka będą mogły do woli poużywać. Adamowi powiedziałam tylko tyle, że Marysia i Marcinek spędzą czas z dziadkami, bo ja mam dużo pracy. Zamiast obiadu przygotowałam smakowite przekąski, w lodówce chłodził się szampan.

W sklepach nie patrzyłam na paragony – liczyło się tylko to, żeby mąż był zaskoczony, a przede wszystkim zadowolony. Miałam nadzieję, że spojrzy na mnie łaskawszym okiem i pożądanie znów zawita w naszym łóżku. Sypialnię ozdobiłam płatkami róż, włączyłam nastrojową muzykę. Kiedy zbliżała się godzina powrotu męża z pracy, byłam niesamowicie podekscytowana.

Niespodzianka była duża

W piątki wracałam dość późno, więc wyobrażałam sobie, że na pewno będzie zdumiony moją obecnością – i był, a jakże! Przyszedł wcześniej, aczkolwiek nie spowodowało to zapalenia się czerwonej lampki w mej głowie. Czekałam w przedpokoju, odziana w seksowne fatałaszki i czerwone szpilki. Zamurowało go na mój widok, ponieważ… nie był sam! Towarzyszyła mu młoda blondynka, która z powodzeniem mogłaby zdobić okładki magazynów mody.

– Ewa, ja… ja nie spodziewałam się ciebie w domu – wydukał z trudem, a jego policzki płonęły żywcem.

Nogi się pode mną ugięły, a serce zaczęło walić niczym oszalałe. Upadłam, a kiedy się ocknęłam, leżałam na kanapie. Adam siedział obok i trzymał mnie za rękę.

– Zemdlałaś, martwiłem się o ciebie – powiedział prawie szeptem.

Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego niedowierzającym wzrokiem. Nie potrafię nawet opisać, jak się wtedy czułam, ale było to straszne.

– Ty świnio – wykrztusiłam wreszcie z siebie – daj mi święty spokój.

Zwlekłam się z posłania. Coś do mnie mówił, ale w ogóle go nie słuchałam. W głowie mi huczało, nie byłam w stanie się skupić. Zamknęłam się w sypialni i wtulona w poduszkę przyozdobioną czerwonymi płatkami przeryczałam kilka godzin.

Na kolanach błagał o przebaczenie

Miałam szczerą chęć zapanowania nad emocjami, ale się nie udało. Urządziłam Adamowi awanturę, podczas której wyrzuciłam z siebie wszystko, co leżało mi na wątrobie. Nie śmiał polemizować – stał tylko ze spuszczoną głową i miną zbitego psa. Wyznał, że romans ma od roku.

– Przysięgam, że chciałem to zakończyć – dodał jakby na usprawiedliwienie. – Ona nic dla mnie nie znaczy.

– Jasne, tak to tłumacz – wymownie puknęłam się w czoło, sugerując, aby uczynił dokładnie to samo. – Biedaku, bzykasz się z nią tyle czasu z przymusu.

– Ewuniu, proszę…

– Żadna Ewuniu – ostro zaprotestowałam. – Nie życzę sobie, abyś się tak do mnie zwracał.

Błagam cię, wybacz mi – padł na kolana. – Nie przekreślaj tego, co razem zbudowaliśmy.

– To ty wszystko przekreśliłeś, bo rozporek okazał się ważniejszy od rozumu.

– Tyle przeszliśmy we dwoje – nie dawał za wygraną. – Mamy dzieci, piękne mieszkanie.

– Jej też się podobało? – trudno było nie być złośliwą.

– Proszę, daj mi szansę, nie skreślaj naszego małżeństwa.

– To ty je skreśliłeś – nie zamierzałam ustąpić. – Z nami koniec, rozumiesz?

Zarzekał się, że się zmieni i że zaczniemy od początku. Głowa mnie rozbolała od tego gadania. Gdyby w rachubę wchodził jednorazowy skok w bok, być może zdobyłabym się na wybaczenie, ale to była inna sytuacja. Nie miałam cienia wątpliwości, że gdyby Adam nie zaliczył wpadki, dalej by się zabawiał z blond pięknością za moimi plecami. Dobrze wiedział, co robi. Nie jest małym chłopcem, który dał się zwabić na cukierki. Zdradzał z premedytacją, w ogóle nie licząc się z moimi uczuciami.

Nie było już odwrotu

Adam oczywiście bardzo chciał, abym zmieniła decyzję. Niemniej po tym, jak mnie potraktował, nie było takiej opcji. Kazałam mu się wyprowadzić. Wieści szybko rozniosły się wśród znajomych i rodziny.

– Czy ty do reszty oszalałaś? – moja matka nie omieszkała wtrącić swoich paru groszy. – Ani nie pije, ani cię nie bije. Miał chwilę słabości, a ty robisz aferę.

– Słucham? – po prostu nie wierzyłam własnym uszom.

Matka uderzyła w moralizatorski ton. Przerwałam połączenie, bo z jakiej niby racji miałam wysłuchiwać tych bzdur? Dla mnie zaufanie w związku to absolutna podstawa. Jeśli ktoś rujnuje je zdradą, powinien mieć na uwadze konsekwencje takiego postępowania.

Kiedy rozwód stał się faktem, z jednej strony czułam rozgoryczenie, a z drugiej niewymowną ulgę. Na początku wcale nie było łatwo – głównie ze względu na dzieci, które mocno to przeżyły. Marysia miała mi za złe, że rozstałam się z jej tatą. Uczciwie muszę przyznać, że Adam świetnie się sprawdzał w roli ojca. Tłumaczyłam córce, że czasami dorośli nie potrafią się dogadać i że nic się nie zmieniło, jeżeli chodzi o nasze uczucia do niej.

Mnie też było trudno odnaleźć się w nowej sytuacji – w małżeństwie z Adamem pokładałam mnóstwo nadziei, a zdrada bolała okrutnie. Minęło trochę czasu, zanim zaczęłam odkrywać uroki życia bez mężczyzny u boku. Miałam to szczęście, że nie byłam zależna od męża finansowo. Owszem, w trakcie trwania małżeństwa mieliśmy wspólny budżet, ale ja normalnie pracowałam na etat i zarabiałam całkiem nieźle. Dość prędko odkryłam, jak wiele rzeczy w moim związku odbywało się pod dyktando upodobań Adama – żeby wspomnieć przykładowo o gotowaniu.

Zawsze musiały być to potrawy, które jemu smakują. Wolny czas też zwykle spędzaliśmy tak, jak on chciał – to on decydował, gdzie pojedziemy na wakacje. Uświadomiłam sobie, że moje potrzeby były na drugim planie – teraz w końcu mogę traktować je priorytetowo.

Ewa, 40 lat

Czytaj także:
„Dziewczyny latały za mną jak za miodem. Myślałem, że to moja aparycja, ale tak naprawdę chodziło im o kasę”
„Zakochałam się w życiu na wsi, ale nie w pracy na polu. Mąż założył mi chomąto i gnał do roboty”
„Małomiasteczkowa plotka zniszczyła życie mnie i młodemu chłopakowi. Wzięli nas na języki, bo nie mieli innej rozrywki”

Redakcja poleca

REKLAMA