„Chciałam by mama na starość odpoczęła i we wszystkim ją wyręczałam. Po czasie zrozumiałam, że zrobiłam z niej niewolnika”

Kobieta, która straciła męża fot. Adobe Stock, De Visu
„Byłam zmęczona, więc czułam irytację, kiedy mama mnie zagadywała i usiłowała zainteresować swoimi sprawami. Nie pozwoliłam jej gotować i sprzątać. Chciałam, żeby na starość miała święty spokój. Myślałam, że daję jej wszystko, co najlepsze, a zabrałam najcenniejszą rzecz – wolność”.
/ 26.08.2021 12:06
Kobieta, która straciła męża fot. Adobe Stock, De Visu

Po maturze wyjechałam na studia do Warszawy. Tam wyszłam za mąż i urodziłam dwóch synów. Chodzili do liceum, gdy kupiliśmy dom pod miastem.

Często telefonowałam do rodziców i odwiedzałam ich na święta. Zastanawiałam się, co się stanie, kiedy zabraknie im zdrowia i zupełnie opadną z sił. Na wszelki wypadek przeznaczyłam duży, ładny pokój z łazienką dla mamy i taty. W międzyczasie jednak ojciec dostał wylewu i zmarł.

Po pogrzebie tłumaczyłam zrozpaczonej mamie, co powinna zrobić. Słuchała bez przekonania.

– Zamieszkasz z nami – mówiłam.

– Nie poradzisz sobie sama w tym starym domu, nadającym się do kapitalnego remontu. Posesję się sprzeda, a pieniądze ulokujesz na koncie w banku.

– Jolu, a co ja będę u was robić? – pytała chyba niezbyt zachwycona moim pomysłem. – Nie znam Warszawy, nie mam tam znajomych.

– Mieszkamy teraz pod miastem. Mamy spory ogród, niedaleko jest lasek – przekonywałam ją. – Spodoba ci się, zobaczysz. A i rodzina zawsze będzie w pobliżu. Nie cieszysz się?

– No… może to dobry pomysł – dała się w końcu namówić.

Tuż przed przeprowadzką mama zapytała, kiedy przywiozę jej meble.

– Po co? To nie są antyki, lecz graty ze sklejki – odparłam szczerze zdumiona.

– Jolu, wśród tych przedmiotów spędziłam najpiękniejsze lata swojego życia. Komodę dostałam od twojego ojca na rocznicę ślubu. Spałaś na zielonym tapczaniku, pamiętasz?

– Tak, ale nie ma sensu zagracać otoczenia – ucięłam temat.

Mama spuściła głowę

 „Starsi ludzie nie lubią rozstawać się z rzeczami. Zapomni o nich, kiedy znajdzie się w nowych, świetnych warunkach” – myślałam.

Po obejrzeniu domu poprosiła, abym zaprowadziła ją jeszcze raz do kuchni.

– Muszę zapamiętać, gdzie się wszystko znajduje. Pomogę ci w prowadzeniu gospodarstwa.

– Tym i zakupami zajmuje się nasza gosposia, pani Bronia.

– Zatem trzeba dopilnować, aby zrobiła wszystko jak należy. Żeby… przepraszam, nie kradła.

– Ależ mamo! – zawołałam rozbawiona. – Pani Bronia jest uczciwą i pracowitą osobą. Pracuje u nas od lat. Chodź, nie nacieszyłaś się jeszcze swoim pokojem.

– To co ja mam robić? – dopytywała tymczasem mama.

– Możesz czytać, oglądać telewizję i chodzić na spacery – odparłam.

Mama skrzywiła się lekko, a ja poczułam się niemile dotknięta. „Aklimatyzacja w nowym miejscu wymaga czasu. Wszystko się ułoży” – pocieszyłam się w duchu.

Czas mijał. Rano jechaliśmy z mężem do pracy, a dzieci do szkoły. Mama zostawała w domu. Wieczorem omawiałam domowe sprawy z Markiem, moim mężem, a szkolne – z synami. Potem rozmyślałam o kolejnym dniu pracy. Musiałam też naszykować sobie świeże ubranie i porozmawiać z panią Bronią. Nieraz szłam poćwiczyć do pobliskiej siłowni.

Byłam zmęczona, więc czułam irytację, kiedy mama mnie zagadywała i usiłowała zainteresować swoimi sprawami. Nie miałam na to siły i ochoty. „Może podczas weekendu” – myślałam. Ale wtedy spaliśmy wszyscy dłużej. Później odwiedzali nas znajomi mieszkający w sąsiedztwie, a czasem my wpadaliśmy do nich. Mama na początku dotrzymywała nam towarzystwa, lecz szybko zrezygnowała. Nudziły ją rozmowy na nieznane tematy.

Sądziłam jednak, że wszystko jest w porządku

Któregoś popołudnia gosposia poprosiła mnie o rozmowę w cztery oczy.

– Pani Jolu, chyba będę musiała zatrudnić się gdzie indziej – powiedziała. – Pani mama wciąż patrzy mi na ręce. Poucza mnie, co i jak mam gotować. Rozumiem, że starsza osoba ma swoje dziwactwa i przyzwyczajenia, ale nie umiem pracować w takich warunkach.

Wysłuchałam skarg, po czym wpadłam jak burza do maminego pokoju.

– Mamo! Nie wtrącaj się do Broni! Grozi, że odejdzie! Wiesz, jak ciężko o solidną pomoc domową?

Mama zaczerwieniła się i spojrzała na mnie ze smutkiem. Wyszłam, zamykając nieco za mocno drzwi. Byłam wściekła.

Moja interwencja odniosła skutek

Mama omijała kuchnię i panią Bronię szerokim łukiem. Jednak po jakimś czasie gosposia opowiedziała mi o dziwnych gościach odwiedzających mamę.

– Przychodzą około południa. Może to jacyś bandyci?

Następnego dnia zwolniłam się z pracy i o dwunastej weszłam do pokoju zajmowanego przez mamę. Siedzący na fotelach ludzie zerwali się na równe nogi.

– Jolu, poznaj moich znajomych. To jest pani Hela, a to pan Zbyszek.

–  Dzień dobry. Państwo pewno się spieszą? – odezwałam się przez zaciśnięte usta.

– Tak, my już sobie pójdziemy – odrzekła cicho biednie ubrana kobieta.

Ledwo zamknęły się drzwi, zwróciłam się do mamy:

– Skąd znasz tych meneli?

– Kochanie, to porządni ludzie. Poznałam ich na przystanku. Nie mają pracy, więc kilka razy zaprosiłam ich na herbatę.

– Karmisz obcych moim jedzeniem?

– Córeczko, dobrze ci się powodzi. Powinnaś pomagać biedniejszym od siebie.

Ze złości ledwo mogłam z siebie wydobyć głos. Kiedy mi się udało, krzyczałam na całe gardło:

– Regularnie wpłacam spore kwoty na konto organizacji charytatywnych! Znowu nic nie rozumiesz, mamo. Nie jestem skąpa. Po prostu nie znasz dobrze tych ludzi. Mogli cię nawet zamordować.

– Przesadzasz. Poza tym, czy ja nie mam prawa do własnego życia i znajomych? Nie mam do kogo ust otworzyć. Wy macie inne sprawy na głowie niż rozmowy ze mną. Życie u ciebie to niewola.

Płakałam, opowiadając tę historię mężowi

– Ile jest w naszym kraju emerytek żyjących w takich warunkach jak mama? Ona jest taka niewdzięczna!

– Mama ma dobre serce. Lubi czuć się potrzebna. Zrozum to, Jolu – odrzekł Marek. – Cały dzień spędzony na czytaniu czy oglądaniu telewizji… też bym nie wytrzymał. Pozwól jej czasem zrobić coś, na co ma ochotę. Wiesz, zaprosiłem na niedzielę rodziców naszych sąsiadów. Może przypadną sobie z mamą do gustu.

Mama szybko znalazła wspólny język ze starszym małżeństwem. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Co więcej, dogadała się też z moimi synami, którzy ostatnio często przesiadywali w jej pokoju.

– O czym wy rozmawiacie – dziwiłam się. – Przecież babcia nie zna się ani na komputerach, ani na samochodach.

– Babcia ma wiele innych zainteresowań – odparł Szymek.

– Jest fajna – dodał Adaś. – Gadamy o szkole, o nauczycielach, o dziewczynach.

Zdawało się, że domowy kryzys został zażegnany. Ale... gdy ujrzałam mamę karmiącą na łóżku psa, nie wytrzymałam.

– Skąd wytrzasnęłaś tego kundla? Niech zgadnę: z ulicy. Może być wściekły!

Mama płakała, gdy wyprowadzałam zwierzaka. Gdy wróciłam do jej pokoju, zastałam ją przy pakowaniu swoich rzeczy. Nagle zrozumiałam, jak bardzo będzie nam brakować jej obecności.

– Mamuś, przepraszam! Tak mi wstyd. Przygarnij tego psa i zostań, proszę.

Objęła mnie ramieniem i pocałowała.

Czytaj także:
„Mąż uważa, że prostytutki należy izolować od społeczeństwa. Nie wie o mojej paskudnej tajemnicy”
„Mój 18-letni syn zakochał się w pannie z dzieckiem. Zaszła w ciążę w liceum, nie znała ojca. Nie chcę takiej synowej!”
„Żona przyprawiła mi rogi i próbowała oskubać z kasy. Po rozwodzie ta wariatka nękała mnie i groziła, że się zabije"

Redakcja poleca

REKLAMA