„Były mąż działał na mnie jak magnes. Uwiódł mnie, wciągnął w romans, a gdy zaszłam w ciążę, porzucił jak rzecz”

załamana kobieta w ciąży fot. iStock, Vadym Pastukh
„Poznaliśmy się na ostatnim roku studiów i niemal od razu poczułam do niego niezwykłe przyciąganie. Marcin czuł dokładnie to samo, bo już na drugiej randce wylądowaliśmy w łóżku”.
/ 07.08.2023 22:30
załamana kobieta w ciąży fot. iStock, Vadym Pastukh

Jedyne co łączyło mnie z byłym mężem to namiętność, którą na początku związku pomyliłam z miłością. Poznaliśmy się na ostatnim roku studiów i niemal od razu poczułam do niego niezwykłe przyciąganie. Marcin czuł dokładnie to samo, bo już na drugiej randce wylądowaliśmy w łóżku.

Byliśmy młodzi i głupi, więc nie odróżnialiśmy pożądania od prawdziwego uczucia. I chociaż były symptomy świadczące o tym, że tak naprawdę nie pasujemy do siebie, to jednak nie zwracaliśmy na to uwagi. Niecały rok po studiach wzięliśmy ślub i rozpoczęliśmy dorosłe życie. Szybko okazało się, że daleko nam do zgodnego i uzupełniającego się małżeństwa. Nasze dnie mijały przede wszystkim na kłótniach i obopólnych pretensjach.

Jedynie noce były fantastyczne. bo namiętność z początku związku wcale nie wygasła. Ale szybko sobie uświadomiliśmy, że to za mało, aby stworzyć rodzinę. Zdecydowaliśmy się na rozwód, który wszystkim wyszedł na dobre. Marcin ponownie się ożenił, a ja związałam się z Mateuszem. I gdy wydawało się, że oboje ułożyliśmy już sobie życie, to dawne pożądanie dało o sobie znać. Jednak tym razem nie obyło się bez konsekwencji, a jedna chwila zapomnienia drogo nas kosztowała.

Dasz się zaprosić na kawę?

Mateusza poznałam kilka miesięcy po rozwodzie z Marcinem. Był zupełnie inny od mojego byłego męża — spokojny, poważny i mniej przebojowy. I chociaż na początku wydawał mi się nawet nudny, to z czasem zaczęłam doceniać ten jego odrobinę flegmatyczny charakter.

Być może doszłam już do takiego wieku, że zamiast szaleństwa i namiętności bardziej ceniłam sobie spokój, bezpieczeństwo i przewidywalność. Matusz wszystko mi to zapewnił, a ja czułam się przy nim po prostu dobrze. Jedynym zgrzytem w naszym związku były różnice dotyczące małżeństwa — Mateusz chciał wziąć ślub jak najszybciej, a ja wolałam jeszcze poczekać.

— Jestem już po jednym rozwodzie, wiec nie dziw się, że teraz jestem ostrożna w podejmowaniu takich decyzji — tłumaczyłam Mateuszowi za każdym razem gdy wracał do tematu ślubu.

— Ale ja nie jestem taki jak twój były mąż — oponował Mateusz. — Kocham cię i zapewnię ci takie życie, na jakie zawsze zasługiwałaś — dodawał.

to akurat nie wątpiłam. Jednocześnie miałam świadomość, że nie mogę zbyt długo zwlekać z decyzją, bo cierpliwość mojego obecnego partnera miała swoje granice. I gdy byłam już coraz bliżej zgodzenia się na ślub, to na mojej drodze pojawił się Marcin. Spotkanie z nim zmieniło całe moje życie.

— Cześć Kaśka —usłyszałam znajomy głos, gdy późnym popołudniem tankowałam auto na stacji benzynowej. Odwróciłam głowę i ujrzałam Marcina.

Muszę przyznać, że prezentował się jeszcze lepiej niż za czasów naszego małżeństwa. Wysoki, wysportowany, lekko opalony, z delikatną siwizną i zmarszczkami wokół oczu dodającymi mu uroku — taki mężczyzna niewątpliwie podobał się kobietom.

— No część — odpowiedziałam niepewnie. Głupio było mi się przyznać sama przed sobą, ale na jego widok mocniej zabiło mi serce.

— Jak się masz? Bo muszę przyznać, że wyglądasz rewelacyjnie — Marcin puścił do mnie oko. A ja zaczerwieniłam się jak nastolatka.

— Niedługo wychodzę za mąż — sama nie wiem dlaczego to powiedziałam.

Może chciałam pokazać mu, że też potrafię ułożyć sobie życie, a może po prostu chciałam udowodnić sobie i jemu, że nie robi już na mnie wrażenia. Ale to było kłamstwo, a Marcin chyba o tym wiedział.

— To super — uśmiechnął się i obrzucił mnie tym swoim spojrzeniem, od którego od razu miękły mi nogi. — Może wybierzemy się na kawę? Powspominamy sobie dawne czasy — zaproponował.

I uśmiechnął się nie spuszczając ze mnie wzroku. Wiedziałam, że to niezbyt dobry pomysł, z którego mogą wyniknąć jedynie kłopoty. Ale cóż — wiedzieć to jedno, a pójść za głosem rozsądku to zupełnie coś innego.

Zgodziłam się

Spotkanie było bardzo miłe. Marcin opowiedział mi o swojej żonie i obecnym życiu, a ja zwierzyłam mu się ze swoich wątpliwości dotyczących ślubu. Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Może dlatego, że Marcin słuchał mnie z niezwykłą uwagą, a ja jak zwykle nie mogłam oprzeć się jego urokowi. I chociaż wtedy do niczego nie doszło, to po spotkaniu jeszcze przez długi czas nie mogłam dojść do siebie.

Przez kilka kolejnych dni Marcin się nie odzywał. Z jednej strony czułam ulgę, że były mąż nie namiesza mi w życiu, z drugiej nie mogłam pozbyć się uczucia rozczarowania.

"Nie bądź idiotką, przecież wasze drogi już dawno się rozeszły" — strofowałam się w myślach. Jednak bardzo trudno było mi zapomnieć o byłam mężu, bo nasze niespodziewane spotkanie kolejny raz pokazało mi, że ten facet działa na mnie jak magnes. I gdy próbowałam o nim zapomnieć, to dostałam sms — a.

"Spotkamy się?" — krótko i na temat. Chyba od początku wiedziałam, że jest to propozycja. I chociaż miałam świadomość co proponuje mi mój były mąż, to jednak nie byłam w stanie mu odmówić. 

Następnego dnia umówiliśmy się na spotkanie. Szybko wylądowaliśmy w pokoju hotelowym, w którym przypomniałam sobie, co to znaczy prawdziwa namiętność. Wróciły wspomnienia z naszych pierwszych lat, gdzie całymi dniami mogliśmy nie wychodzić z sypialni. I chociaż czułam wyrzuty sumienia, to nie mogłam się oprzeć Marcinowi. Dopiero potem dotarło do mnie, że skrzywdziliśmy dwie osoby — ja Mateusza, a Marcin swoją żonę. Jednak mój były mąż nie miał wyrzutów sumienia.

— Kaśka, daj spokój. Nie bądź taką świętoszką. Odrobina przyjemności jeszcze nikomu nie zrobiła krzywdy, a sama przyznasz, że było warto — spojrzał na mnie i mrugnął okiem.

W tym przypadku nie mogłam zaprzeczyć. Byłam szczęśliwa z Mateuszem, ale w sypialni nigdy nie mieliśmy takich fajerwerków. I chociaż przez długi czas wydawało mi się, że ten aspekt życia nie jest tak istotny, to Marcin kolejny raz mi udowodnił, że jednak jest to ważne.

Proponuję zrobienie testu ciążowego

Mówią, że to okazja czyni złodzieja. To właśnie to przysłowie pasowało do naszej sytuacji. Nie chciałam kontynuować romansu z Marcinem, ale kolejny raz okazało się, że los bywa nieprzewidywalny. Zarówno Mateusz, jak i żona Marcina wyjechali w służbowe delegacje, które bardzo ułatwiły nam kontynowanie naszych zdrad.

Czy skończylibyśmy nasz romans, gdyby nasi partnerzy byli na miejscu? Pewnie nie, ale ludzie lubią tłumaczyć sobie swoje postępki. I ja nie byłam tu wyjątkiem. Jednocześnie wmawiałam sobie, że w tym przypadku nie ma już znaczenia, czy zdradziłam Mateusza raz czy więcej razy. Zdrada to zdrada, czyż nie?

Jednocześnie byłam tak zaślepiona pożądaniem, że nawet nie przyszło mi do głowy, że krzywdzę nie tylko swojego partnera, ale też żonę swojego kochanka. Muszę przyznać, że w tamtej chwili niewiele mnie to obchodziło. Trudno powiedzieć, do kiedy trwałby nasz romans, gdyby nie okoliczność, która wszystko zmieniła.

— Nie chcę zgadywać bez badań, ale sugeruję zrobienie testu ciążowego — powiedziała mi lekarka na wizycie, na którą w końcu się udałam. Od kilkunastu dni czułam się naprawdę fatalnie. Męczyły mnie nie tylko bóle głowy i żołądka, ale też dokuczało mi ciągłe zmęczenie, niewyspanie i brak energii. Wprawdzie początkowo zrzucałam wszystko na karb przepracowania, to jednak Mateusz namawiał mnie na wizytę u lekarza. W końcu uległam.

— To niemożliwe — zaśmiałam się. — Zabezpieczamy się z partnerem, wiec ciąża nie wchodzi w grę.

— Pani Katarzyno, żadna metoda antykoncepcji nie jest w stu procentach pewna — powiedziała lekarka i uśmiechnęła się, mi nie było do śmiechu. Postanowiłam jednak zrobić test ciążowy, aby odzyskać spokój. Nic z tego. Na teście pokazały się dwie kreski, a sama ciąża została potwierdzona przez ginekologa. Za osiem miesięcy miałam zostać matką.

To twoje dziecko i twój problem

Zidentyfikowanie ojca nie było trudnym zadaniem. Szybkie obliczenia jednoznacznie pokazały, że stało się to wtedy, gdy Mateusz był w delegacji. Nie było innej możliwości — ojcem dziecka był Marcin. Byłam załamana. Jak miałam powiedzieć o tym człowiekowi, za którego zamierzałam wyjść za mąż?

Na początku planowałam wmówić mu, że to on jest szczęśliwym tatusiem, ale szybko zrezygnowałam z tego planu. Wszystko można było powiedzieć o moim partnerze, ale nie to, że jest głupi. Nie łudziłam się, że nie doda dwa do dwóch i nie domyśli się, że to nie on jest sprawcą mojej ciąży. Postanowiłam pogadać z Marcinem.

— Jeżeli myślisz, że złapiesz mnie na dzieciaka to się mylisz. To twoja ciąża i twój problem — powiedział chłodno mój były mąż. Tak naprawdę wcale mnie to nie zdziwiło. Dobrze znałam Marcina i wiedziałam, że zawsze myślał jedynie o sobie.

— To nie tylko mój problem — nie dawałam za wygraną. — Jesteś tak samo winny jak ja. I jeżeli myślisz, że wymigasz się od odpowiedzialności, to się mylisz — zagroziłam. Marcin tylko się uśmiechnął. Ale mimo to widziałam, że jednak trochę się zaniepokoił.

— A może załatwimy to inaczej? — zaproponował. Doskonale wiedziałam, co na myśli.

— Nigdy w życiu — powiedziałam oburzona. — Zamierzam urodzić to dziecko — dodałam.

Nic takiego się nie stało

Po powrocie do domu postanowiłam o wszystkim powiedzieć Mateuszowi. I chociaż doskonale wiedziałam jak zareaguje, to mimo wszystko do końca łudziłam się, że wszystko się jakoś ułoży. Nic takiego się nie stało. Mój partner nie chciał mi wybaczyć i dobitnie oświadczył, że nie może ze mną być.

Spakował wszystkie swoje rzeczy i w ciągu godziny zniknął z mojego życia. Ja wniosłam sprawę o ustalenie ojcostwa i alimenty. Tutaj nie mogło być niespodzianki — Marcin jako ojciec dziecka był zobowiązany łożyć na jego utrzymanie.

Potem dowiedziałam się, że jego małżeństwo się rozpadło. Wcale mnie to nie zdziwiło, gdyż mało która kobieta wybaczyłaby mężowi coś takiego. Kilka miesięcy później powitałam na świecie swoją córkę, która mimo wszystko stała się moim oczkiem w głowie. Najbardziej jednak boli mnie fakt, że Marcin nie chce mieć z nią nic wspólnego. W takiej sytuacji to ja będę musiała zastąpić jej oboje rodziców.

Czytaj także:
„Zakochałem się w sąsiadce, która codziennie biega po plaży. Postanowiłem zostawić jej romantyczny list w butelce"
„Zakochałam się w facecie, który umówił się ze mną z litości. Za wszystkim stała moja przyjaciółka"
„Wychowałam syna sama, żyliśmy skromnie, ale nauczyłam go pracowitości. A potem zakochał się w bogatej dziewczynie"

 

Redakcja poleca

REKLAMA