„Zakochałam się w facecie, który umówił się ze mną z litości. Za wszystkim stała moja przyjaciółka"

Facet umówił się ze mną z litości fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed
Czułam się upokorzona, kiedy czytałam, jak Julia opowiada mu o moich nieudanych związkach, zdradza tajemnice, a na koniec prosi, żeby on się ze mną umówił. „Błagam cię, zabierz ją w jakieś fajne miejsca, obsyp komplementami, zaciągnij do łóżka…”
/ 13.07.2021 13:12
Facet umówił się ze mną z litości fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed

Z Julką znamy się od zawsze. Dorastałyśmy na tym samym osiedlu. I chociaż po szkole średniej nasze drogi się rozeszły, to przyjaźń przetrwała. Często do siebie dzwoniłyśmy, wspierałyśmy się w trudnych chwilach lub po prostu umawiałyśmy się na babskie pogaduchy.

Przyjaciółka miała w miłości więcej szczęścia ode mnie

Dość szybko spotkała na swojej drodze tego jedynego, wyszła za mąż. Niedługo będą obchodzić z Sylwkiem ósmą rocznicę ślubu, a gdy na nich patrzę, to mam wrażenie, że kochają się tak samo mocno jak w dniu, w którym powiedzieli sobie: tak.

Tymczasem mnie nie wiodło się w uczuciowych sprawach tak świetnie. Mężczyźni pojawiali się w moim życiu i dość szybko znikali. Raz ja kończyłam znajomość, raz oni. Ale finał był zawsze ten sam – zostawałam sama. Jula nie potrafiła się z tym pogodzić.

Zawsze życzyła mi wszystkiego najlepszego i chciała, żebym ja też odnalazła szczęście. Stawała więc na głowie, żeby mnie wyswatać. Organizowała u siebie imprezy, na które zapraszała wolnych facetów, zachęcała bym lepiej ich poznała.

A jak nie chciałam o tym słyszeć, wciskała mi do kieszeni ich numery telefonów, namawiała na spotkania. Doprowadzało mnie to do białej gorączki.

Przestań wreszcie szukać mi faceta. Jestem już dużą dziewczynką! Poradzę sobie sama! – denerwowałam się.

– Nie gadaj głupot. Przecież wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Mam przeczucie, że to właśnie dzięki mnie znajdziesz tego jedynego – odpowiadała z uśmiechem.

W pewnym momencie przestałam się więc burzyć. Czułam, że to nie ma sensu. Przyjaciółka lubiła postawić na swoim i wiedziałam, że nie spocznie, dopóki nie osiągnie celu. Przemka poznałam całkiem niedawno – w kwietniu, na imieninach u Julii. Był kolegą z pracy jej męża.

Nie ukrywam, od razu zwróciłam na niego uwagę

Przystojny, dowcipny… Zabawiał całe towarzystwo. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Niestety, nie przyszedł sam. Towarzyszyła mu młodziutka, bardzo atrakcyjna brunetka. Nie wiedziałam, co to za jedna, więc wzięłam Julkę na stronę.

– Słuchaj, kim jest ta laska? – wskazałam, na towarzyszkę Przemka.

– Ta? Nie mam pojęcia. Pierwszy raz widzę ją na oczy – prychnęła.

– Czyli Przemek się wcześniej z nią nie pokazywał?

– Nie, na pewno nie… A znam go dość dobrze. Myślę, że ją przyprowadził, bo nie miał z kim przyjść.

– Aha, to w porządku – odparłam. Julka natychmiast stała się bardzo czujna.

– A czemu tak o nią wypytujesz? Przemo wpadł ci w oko? Chcesz go bliżej poznać? Jeśli tak, to zaraz pogonię larwę i będzie cały twój – zakrzyknęła.

– Ani mi się waż! Tak tylko pytałam… Z ciekawości… Ładnie razem wyglądają. Kto wie może będzie z tego wielka miłość – rzuciłam, siląc się na obojętność.

Nie chciałam, żeby przyjaciółka zorientowała się, że kumpel Sylwka mi się podoba. Bałam się, że ona naprawdę wyprosi tę dziewczynę i zacznie mnie z nim swatać. I wyjdzie z tego prawdziwy cyrk.

Do końca imprezy trzymałam się więc z boku i udawałam, że Przemek nic a nic mnie nie obchodzi. Byłam przekonana, że dobrze ukrywam swoje prawdziwe uczucia. Okazało się jednak, że nie…

Kilka dni później zadzwonił telefon

Nie znałam tego numeru, więc nie odbierałam. Myślałam, że to jakiś akwizytor. Ktoś po drugiej stronie był jednak uparty, więc w końcu odebrałam. W słuchawce usłyszałam głos… Przemka. Byłam zdziwiona, bo nie podawałam mu do siebie numeru, ale on od razu przyznał, że dostał go od Julii.

– Co robisz dziś wieczorem? – zapytał.

– Jeszcze nie wiem. A co, masz jakąś propozycję? – serce zabiło mi szybciej.

– Pomyślałem, że może zjemy gdzieś kolację, pogadamy… Na imprezie nie mieliśmy okazji się lepiej poznać.

– Dobrze się składa… Akurat nie mam dziś ochoty na gotowanie.

– To wspaniale! Będę pod twoim domem o 19.00. Może być?

– Może. Ale skąd wiesz, gdzie mieszkam?

– Też od Julii – roześmiał się.

Byłam podekscytowana. Cieszyłam się z zaproszenia. Spokoju nie dawała mi tylko jedna myśl: czy Julka maczała w tym palce. Gdy więc tylko skończyliśmy rozmowę, natychmiast do niej zadzwoniłam.

– Słuchaj, Przemek zaprosił mnie na kolację. Masz z tym coś wspólnego? Tylko mów prawdę! – zażądałam stanowczo.

– Ja? Nigdy w życiu! Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy – oburzyła się.

– Przestań sobie żarty stroić. Non stop pchasz mnie w ramiona jakichś facetów.

– Ale nie tym razem. To Przemo się do mnie odezwał i zapytał o kontakt do ciebie. Tak przekonywał, błagał, że nie miałam serca mu odmówić. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła…

– Tym razem nie, wszystko jest porządku, chętnie z nim gdzieś wyjdę. W sumie nie mam nic ciekawego do roboty dziś wieczorem. No a teraz kończę, pa, pa. Muszę się przygotować, bo wyglądam, jakbym dopiero z łóżka wstała! – odparłam i się rozłączyłam.

Długo nie mogłam się zdecydować, co na siebie włożyć.

Nie ukrywam chciałam zrobić mocne wrażenie na Przemku

Wyciągnęłam z szafy wszystkie swoje sukienki i buty. Przymierzałam, zmieniałam. A gdy już wreszcie wybrałam strój, upięłam włosy, zrobiłam makijaż, stwierdziłam, że wyglądałam naprawdę nieźle.

Nawet chyba lepiej niż nieźle, bo Przemek aż przystanął na mój widok.

– Wyglądasz cudownie! Aż mi dech zaparło – powiedział z zachwytem w oczach.

– Piękniejsza od tej brunetki, z którą byłeś na imprezie u Julki? – uśmiechnęłam się zalotnie.

– Brunetki? Nie pamiętam żadnej brunetki. Jak babcię kocham – uderzył się w pierś.

Zrobiło mi się ciepło na sercu. Czułam, że to będzie naprawdę miły wieczór. Nie pomyliłam się. Przemek okazał się świetnym facetem. Miłym, inteligentnym, wesołym. Nie znałam nikogo, z kim rozmawiałoby mi się tak dobrze, jak z nim.

Na ogół mężczyźni zanudzali mnie opowieściami o swoich karierach, chwalili się sukcesami, pieniędzmi, superbrykami. A on był skoncentrowany tylko na mnie.

Interesowało go, co lubię czytać, jakiej muzyki słucham, jakie filmy oglądam. Pod koniec spotkania miałam wrażenie, że znamy się od lat i możemy pogadać na każdy temat. Gdy się rozstawaliśmy, modliłam się w duchu, żeby zaprosił mnie na kolejną randkę. Jakby czytał w moich myślach.

– Dawno nie spędziłem z nikim tak miłego wieczoru. Mogę do ciebie jeszcze zadzwonić? – zapytał, gdy odprowadził mnie pod dom.

– Nie tylko możesz, ale musisz – wyszeptałam.

Byłam taka szczęśliwa

Pomyślałam, że chyba wreszcie spotkałam tę swoją wymarzoną drugą połówkę

Przemek odezwał się już następnego dnia. A potem jeszcze następnego. Zaczęliśmy się spotykać. Zabierał mnie do restauracji, do kina lub po prostu na spacer do parku. Im lepiej go poznawałam, tym mocniej utwierdzałam się w przekonaniu, że to ten jedyny. Po miesiącu byłam w nim zakochana po uszy. Wydawało mi się, że z wzajemnością.

Wiedziałam, że jeśli tylko zrobi pierwszy krok, pójdę z nim do łóżka. Ba, czekałam na to z niecierpliwością… Dawno nie byłam już z mężczyzną. Dwa dni temu Przemek zadzwonił, jak zwykle wcześnie rano, by sprawdzić, czy już się obudziłam. Pogadaliśmy przez chwilę.

– Zobaczymy się dzisiaj po pracy? – zapytałam w pewnym momencie.

– Jasne! Ale może tym razem posiedzimy u mnie? Nie mam ochoty łazić po mieście. Ugotuję dla nas coś włoskiego… Napijemy się wina… Obejrzymy jakiś film. Co ty na to? – zawiesił głos.

– Uwielbiam włoską kuchnię. Nie mogę odrzucić takiej propozycji – odparłam.

Oczywiście domyślałam się, że na kolacji tylko się nie skończy i bardzo na to liczyłam. Przecież czekałam już od dłuższego czasu na ten pierwszy krok z jego strony. Na samą myśl, że Przemek mnie obejmuje, całuje, robiło mi się gorąco.

To była najdziwniejsza kolacja w moim życiu. Nawet nie wiem dokładnie, co jadłam, o czym rozmawialiśmy przy stole. Grzebałam w talerzu, coś tam mówiłam, ale tak naprawdę przez cały czas spoglądałam na Przemka.

Czułam motyle w brzuchu, kręciło mi się w głowie. Kiedy więc w pewnym momencie wstał, wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni, ani mi w głowie było zachowywanie jakichś pozorów. Kochaliśmy się długo. O rany, co to był za seks! Z ekscytacji nie mogłam zasnąć.

Miałam ochotę tańczyć i śpiewać. Tymczasem Przemek odwrócił się na bok i po chwili smacznie chrapał. Czułam się trochę zawiedziona, ale machnęłam ręką. Po wrażeniach, jakich mi dostarczył, byłam gotowa wszystko mu wybaczyć. Nawet chrapanie.

Nie wiem, dlaczego włączyłam jego laptop

Chyba dlatego, że leżał na wierzchu, a ja nie wiedziałam, co ze sobą począć. Do domu nie miałam ochoty wracać, sen nie przychodził. Poszłam więc do kuchni zrobić sobie coś do picia i zobaczyłam laptop.

Gdy go otwierałam myślałam, że obejrzę sobie film albo coś poczytam na babskich portalach. Ale koniec końców otworzyłam skrzynkę mailową. Wiem, że nie powinnam zaglądać do cudzej korespondencji, ale tak jakoś wyszło. Zwyciężyła zwykła ciekawość.

Kliknęłam, przeleciałam wzrokiem kilkanaście nagłówków. I nagle dostrzegłam wiadomość od Julii. Zaczęłam czytać i nogi się pode mną ugięły. Wiem, że przyjaciółka miała dobre chęci i  chciała mi pomóc. Ale tym razem przesadziła. Okazało się, że w trakcie imprezy imieninowej jednak wyczuła, że interesuję się Przemkiem i postanowiła działać. Z wielkim rozmachem!

Opowiedziała mu o moich nieudanych związkach, zdradziła niektóre tajemnice, a na koniec poprosiła, żeby on się ze mną umówił.

„Błagam cię, zabierz ją w jakieś fajne miejsca, obsyp komplementami, zaciągnij do łóżka… Spraw, by wreszcie poczuła, że komuś na niej zależy. Bo inaczej się załamie i wpadnie w jakąś depresję. Postaraj się, naprawdę mi zależy” – pisała.

„Dobra, masz to u mnie. Co prawda miałem inne plany, ale jak trzeba ratować kobietę, to trzeba. A o efekty się nie martw. Przecież wiesz, że jak chcę, to potrafię być czarujący” – odpowiedział.

To było takie obrzydliwe i poniżające

Aż się rozpłakałam. W pierwszej chwili chciałam wysłać do niej wiadomość, że wiem o wszystkim, a potem obudzić Przemka i zrobić mu karczemną awanturę, ale się powstrzymałam. Pomyślałam, że wyjdę na idiotkę, która tak łatwo dała się podejść.

Zamknęłam więc laptop, ubrałam się i po cichutku wyszłam. W domu ryczałam do rana. Było mi tak źle, że zadzwoniłam do pracy i poprosiłam o tydzień zaległego urlopu. Chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć, poukładać w głowie.

Czułam, że jeśli tego nie zrobię, to zwariuję. Od tamtej nocy minęło już trochę czasu. A ja ciągle siedzę w domu i zastanawiam się, co powinnam zrobić. Z jednej strony kocham Przemka. Ale z drugiej – czuję, że powinnam jak najszybciej zakończyć tę znajomość.

Nie mam przecież pewności, czy mój ukochany jest ze mną z miłości czy z litości. Może mówi mi te wszystkie miłe rzeczy, bo chce dotrzymać słowa danego Julce? A gdy mu się już znudzi ta zabawa, to mnie porzuci? Lepiej więc wyprzedzić ten krok i zachować resztki godności. Niestety, Przemek nie ułatwia mi podjęcia decyzji.

Bombarduje mnie telefonami, dopytuje się, dlaczego tamtej nocy zniknęłam bez słowa, proponuje kolejne spotkanie. Wymawiam się przeziębieniem, ale on chyba czuje, że nie jestem szczera.

– Jak masz mnie dosyć, to mi to powiedz – denerwuje się.

Kilka razy zbierałam się, żeby się z nim pożegnać, ale w ostatniej chwili rezygnowałam. Myślałam, że może zaczął spotykać się ze mną po namowach Julki, ale z czasem naprawdę się zakochał? O Boże, po co ja otwierałam ten cholerny laptop… 

Czytaj także: 
„Po rozwodzie wszystkie przyjaciółki się ode mnie odsunęły. Bały się, że... ukradnę im mężów"
„Od 20 lat mam kochanki w całej Europie. Myślałem, że Zosia nic nie wie. Miałem ją za głupią gęś”
„Kiedy tata trafił do domu opieki, mama znalazła sobie kochasia. Byłam na nią wściekła. Przecież to zdrada!"

Redakcja poleca

REKLAMA