– Skarbie, kolorowych snów – cmoknęłam córeczkę w czoło, szczelnie opatulając kocykiem, jednak mała szybko zrzuciła z siebie pościel.
– Wcale nie chcę spać! – zaprotestowała stanowczo. – Chcę pić – rzuciła, patrząc na mnie podejrzliwie, jakby chciała sprawdzić, czy nabrałam się na jej niespodziewany kaprys.
Chciałam ją chronić
Uległam i ruszyłam po szklankę wody. Ostatnimi czasy Julka miała problemy z zasypianiem. Wieczorami wręcz kipiała energią, a rankiem na zajęciach szkolnych było zgoła inaczej – zawsze była roztargniona, ponieważ chodziła do szkoły niewyspana. Nic w tym dziwnego. Nie miałam pojęcia, co się z nią dzieje.
Raczej nie oglądała ukradkiem filmów grozy, bo i na jakim sprzęcie miałaby to robić? Miała zaledwie dziesięć lat, a ja pilnowałam, by docierały do niej odpowiednie treści, ograniczając jej kontakt z elektroniką. A mimo to coś nie dawało jej spokoju.
– Julcia, może masz ochotę żebym ci coś przeczytała albo zaśpiewała? – spytałam, podając jej kubek z wodą.
Nawet na niego nie spojrzała, tylko szybko odłożyła na stolik i zachichotała pod nosem.
– Lepiej nie śpiewaj, bo przez twoje wycie w żaden sposób nie usnę. Śpiewanie nie idzie ci najlepiej. Kiedy tatuś wróci do domu? – zapytała nagle, a uśmiech znikł z jej twarzy.
Znowu dopytuje o tatę, bo go nie ma. Ostatnio zdarza się to dość często.
– Coś go dzisiaj zatrzymało i nie zdąży, żeby powiedzieć ci dobranoc. Wróci jak już będziesz w krainie snów, ale spokojnie, zobaczycie się jutro rano przed szkołą. – powiedziałam do niej jak zwykle w takiej sytuacji.
Toczyliśmy ciągłe batalie
Dociekliwe pytania córki na temat ojca doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Było dla mnie jasne jak słońce, że darzy go wielkim uczuciem, dlatego ukrywałam swoje prawdziwe emocje. Przechodziłam przez ciężki okres, a nasze małżeństwo przypominało coraz bardziej ring bokserski, na którym dwoje ludzi toczy ze sobą zaciekłą walkę.
Gdyby nie nasza córka, z pewnością złożyłabym papiery rozwodowe. Michał raczej nie robiłby żadnych problemów, bo chyba poznał jakąś inną kobietę, o czym świadczyły jego coraz dłuższe wieczorne eskapady.
Nie dociekałam, brakowało mi energii na następną kłótnię. I tak by się wyparł romansu, zaprzeczał zaciekle, przecież nie mógłby być niczemu winien. To ja ponosiłam winę za bycie kiepską małżonką, z mojego powodu w ostatnim czasie nadużywał alkoholu i czuł się zagubiony w życiu.
Beze mnie wiódłby lepsze życie, ale nie potrafił zebrać się na odwagę, by mi to oznajmić. Ja też nie zdołałam w sobie znaleźć dość siły, żeby wszystko postawić na głowie, pozbawić Julcię codziennego kontaktu z tatusiem. Był dla niej bardzo ważny, a ja darzyłam córeczkę miłością i gotowa byłam do największych wyrzeczeń w imię jej szczęścia.
Chciałam przeczytać coś Julci na dobranoc, ale ledwo co otworzyłam książkę, a tu nagle obie usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Nikt inny prócz Michała nie mógł o tej porze wracać do domu.
– Tatuś przyszedł – wyszeptała Julka.
Widziała, co się dzieje
Zaskoczył mnie konspiracyjny ton jej głosu. Jeszcze nie tak dawno temu głośno by go zawołała, żeby dał jej buziaka przed snem… Ale teraz wszystko się zmieniło.
– Pokłócicie się znowu? – zapytała ledwo słyszalnym głosem.
Nachyliłam się w stronę córki, aby wyszeptać parę kojących, oklepanych frazesów, którymi zazwyczaj zbywa się maluchy. Zerknęłam jej prosto w oczy i głos uwiązł mi w gardle. Julia wpatrywała się we mnie spojrzeniem doświadczonej przez życie osoby dorosłej, nie potrafiłam jej okłamywać.
– Czemu nasza księżniczka jeszcze nie zasnęła? – zapytał radośnie Michał.
Tylko zajrzał do pokoju, ale nawet z dystansu wyczułam woń alkoholu. Był w świetnym nastroju po kilku głębszych. Zapach wina rozniósł się po dziecięcym pokoiku, Julka pociągnęła noskiem, ale nie odezwała się ani słowem.
– Właśnie zasypiam, dobranoc – oświadczyła, odwracając się buzią do ściany.
Postanowiłam, że porozmawiam z nią zaraz z samego rana. Opuściłam pokoik Julki i wkroczyłam w niegościnną rzeczywistość. Czekała mnie konfrontacja z mężem.
– Co jej nagadałaś na mój temat? Czemu Julka nie chciała ze mną rozmawiać? – zapytał.
– Nie zwalaj winy na mnie, co ty sobie wyobrażasz? – zareagowałam ostro. – Nie mieszam Julki w nasze sprzeczki, osłaniam ją, wystarczy że moje życie to ruina.
– Przeze mnie? – zmrużył oczy z niechęcią, szykując się do awantury.
– Piłeś i szukasz zaczepki. Nie mam siły na kolejną awanturę – powiedziałam zdecydowanie.
– Na trzeźwo nie zniósłbym powrotu do domu – rzucił z przekąsem.
Marzyłam, by się wyniósł
Ledwo trzymałam nerwy na wodzy, Michał działał mi ostatnio na nerwy. Staraliśmy się kłócić szeptem, ale przy naszych kartonowych ścianach to i tak nie miało większego sensu, wszystko było doskonale słychać.
Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że nasze wieczorne kłótnie mogą mieć wpływ na Julię, która nigdy nie wypowiadała się na temat naszych konfliktów. Nie czułam się szczególnie odpowiedzialna za te kłótnie – w końcu każdemu się zdarza. Starałam się zapewnić dziecku poczucie bezpieczeństwa, ale jednocześnie musiałam przedyskutować z Michałem mnóstwo drażliwych kwestii. Nagromadzone emocje wybuchały z ogromną siłą, niszcząc nasz związek, ale przecież nie naszą córeczkę.
Ciężko powiedzieć, kiedy to wszystko się zaczęło. Nie czułam się z tym komfortowo, ale dla dobra Julki udawałam, że wszystko jest okej. Jej rzeczywistość musiała pozostać nietknięta. To dziecko trzymało mnie w ryzach, gdyby nie ono, pewnie bym się rozsypała.
Wieczory pełne ciszy i harmonii odeszły w niepamięć. Ja i Michał przypominaliśmy dwa żywioły, które nigdy nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Przebywanie razem w jednym pomieszczeniu graniczyło z cudem.
Mój mąż zaczął wychodzić po nocach, a ja mogłam w końcu zaznać trochę wytchnienia. Cisza i spokój były dla mnie jak balsam. Nawet jeżeli spotykał się z jakąś inną kobietą, to nie odczuwałam ani grama zazdrości. Wręcz przeciwnie – czułam niesamowitą ulgę. Chciałam tylko, żeby sobie poszedł i nigdy nie wracał.
Atmosfera była nieznośna
Julka ciągle dopytywała o swojego ojca. Przeczuwała, że dzieje się coś niedobrego i chciała mieć pewność, że go nie utraci. Zdając sobie sprawę z tego, co przeżywa, nie chciałam nawet myśleć o rozstaniu. Może nie w tym momencie, ale gdy Julka będzie starsza i bardziej zrozumie całą sytuację.
Rankiem jak zawsze przygotowałam śniadanie. Michał zjadł wspólnie z nami tylko dlatego, że była przy stole nasza córeczka. Unikał kontaktu wzrokowego ze mną, zupełnie jakby moja obecność odbierała mu chęć do jedzenia.
Julka rozsiadła się wygodnie na krześle i zaczęła bawić się jedzeniem, tworząc wzorki na talerzu za pomocą sztućca.
– Coś nie masz ochoty na śniadanie, kiepsko spałaś czy może dopadło cię jakieś przeziębienie? – Michał zapytał z wyraźnym przejęciem w głosie.
– Nic mi nie dolega, po prostu się zastanawiam – wymamrotała, nadal skupiona na swoim małym dziele.
– No proszę, to bardzo dobrze – roześmiał się tata. – Myślenie to fajna sprawa i na pewno ci się przyda, ale teraz powinnaś trochę zjeść, żeby te twoje mózgowe trybiki miały siłę pracować – dodał z uśmiechem.
Julka milczała przez moment. Następnie spojrzała na nas i wyrzuciła z siebie:
– Rodzice Anetki się rozwiedli.
– To smutne – uznałam, że powinnam coś powiedzieć na tę wiadomość.
Julka tylko uniosła ramiona w geście obojętności.
– Co ty mówisz? Anetka wreszcie może zapraszać koleżanki, bo przedtem nie było na to szans. Rodzice non stop się kłócili, totalna siara. Teraz przynajmniej jest luz w domu.
Otworzyłam oczy ze zdumienia
– Tyle że ojca brakuje – domyślił się Michał, niespecjalnie podzielając optymistyczny obraz domu po rozwodzie.
– Nie do końca – enigmatycznie skomentowała Julka.
Rozmawianie z dziesięciolatką o czymś tak poważnym jak rozwód, nie było dla mnie przyjemne. Julka w swoim wieku raczej nie rozumiała, jakie to może mieć skutki.
– Odkąd się rozstali, przestali się sprzeczać i nawet rozmawiają ze sobą normalnie – kontynuowała, mając na myśli rodziców Anetki. – Ona twierdzi, że tak jest o niebo lepiej. Myślicie, że jakbyście wzięli rozwód, to też byście nie mieli już powodów do awantur?
– No pewnie – Michał próbował jakoś rozładować sytuację żartem.
Julka straciła humor, cisnęła sztućcem w śniadanie i wrzasnęła:
– Weźcie ten rozwód, bo ja tego dłużej nie zniosę!
– Julka! – wykrzyknął Michał, zaskoczony jej reakcją.
W tym czasie córka zeskoczyła z krzesła i dała nogę, zatrzaskując drzwi od swojej sypialni. Ruszyłam w jej ślady.
– Skarbie, to nie jest kłótnia, tylko zwykła dyskusja. Czasami dorośli mają odmienne zdanie na jakiś temat, ale to wcale nie znaczy…
– Nie jestem małym dzieckiem – weszła mi w słowo, a jej oczy zaszły łzami. – Wy się nie znosicie, obrzucacie się okropnymi słowami. Mam dość wysłuchiwania tego! Anetka mówiła, że po rozstaniu rodziców wszystko się układa.
– Uwierz mi, twoja koleżanka mówi głupoty, jest jeszcze dzieckiem i nie ma pojęcia, co tak naprawdę jest dla niej dobre – odpowiedziałam tak, jak uważałam, że powinnam, ale w środku czułam coraz większą niemoc.
To wszystko nasza wina
Popełniliśmy masę błędów, pragnęliśmy osłonić naszą córeczkę, a osiągnęliśmy coś zgoła przeciwnego. Julka tylko uniosła bezradnie ramionami, nie potrafiąc dobrać właściwych słów. To my, rodzice, byliśmy odpowiedzialni za podjęcie decyzji, w końcu nasza córka to jeszcze dziecko.
Tego samego dnia, tuż po zmroku, przedyskutowaliśmy temat naszej separacji. Była to nasza pierwsza od dłuższego czasu rzeczowa rozmowa, bez cienia agresji. Poczuliśmy niesamowitą ulgę – w końcu nie tylko nasza córa źle znosiła tę napiętą atmosferę pełną niedomówień i awantur.
Michał postanowił tymczasowo zamieszkać u kobiety, z którą lubił przesiadywać po zmroku. Zaskakująco dobrze to zniosłam. Bez jego obecności czuję się znacznie lepiej, on również odzyskał radość, a Julka wreszcie sypia spokojnie. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że rozpad naszego związku będzie miał na nas aż tak pozytywny wpływ. Daleko nam do ideału, ale obecna sytuacja zdecydowanie przewyższa to, co było wcześniej.
Urszula, 36 lat
Czytaj także:
„Mój uczeń zniszczył mi reputację, na którą ciężko pracowałam. Rozpuścił kłamliwą plotkę, bo postawiłam mu dwóję”
„Byłam ambitną prawniczką, ale mąż zamknął mnie w kuchni. Ja myję gary, a on bryluje na salonach”
„Córka szuka tatusia dla swojej córki. Wstyd mi, bo ludzie we wsi zaczynają gadać”