Patrzę na dziewczynę i jestem niemal pewien, że to ona. Teraz na imię ma Agnieszka, ale ja ją znałem jako Roksanę. Krząta się dookoła stołu i nalewa gościom na talerze rosół. Gdy ją wtedy widziałem, krzątała się dookoła mnie. Była naga, a czasami tylko w stringach. Poznaję zarys tych piersi, gdy nachyla się nad moim talerzem, pytając czy chcę marchewkę. Ale jeżeli się mylę? Jeśli to nie ona?
Minęło 6 lat od naszego spotkania
Pomysł, żeby zaprosić striptizerkę na wieczór kawalerski mojego przyjaciela, był tak oczywisty, że aż banalny. Właśnie 6 lat temu Marek postanowił się ożenić. Imprezę żegnającą jego stan kawalerski zrobiliśmy u mnie w mieszkaniu. Podzieliliśmy się obowiązkami. Jeden z chłopaków miał przynieść jedzenie, drugi alkohol, trzeci soki i przegryzkę. Ja miałem zapewnić rozrywkę. Czyli znaleźć panienkę. Chcieliśmy, żeby tańczyła przed Markiem, rozbierała się, a przy okazji jego też. Potem mieli się zamknąć w oddzielnym pokoju. Wiecie jak to jest: mężczyzna jest po ślubie przykładnym mężem wtedy, gdy przed ślubem zdąży się wyszaleć.
Znalezienie odpowiedniej panienki było prostsze, niż mogłem się spodziewać. W internecie są dziesiątki, niekiedy setki ogłoszeń dziewczyn z każdego miasta. Marek miał się żenić ze szczupłą, filigranową blondynką o skromnej urodzie, więc dla kontrastu wybrałem mu przystojną, wysoką brunetkę. Nie wiem, który z chłopaków wpadł na pomysł, aby zrobić Markowi przy okazji kawał. Wymyślił, żeby na łóżku, w którym się znajdzie Marek ze striptizerką, położyć pod prześcieradłem kilkanaście surowych jajek. W życiu bym się na to nie zgodził, bo łóżko było moje, ale mnie szelmy nie uprzedziły.
Impreza zaczęła się wieczorem. Otworzyliśmy butelkę wódki, puściliśmy muzykę. Testosteron unosił się w powietrzu. W końcu – dzwonek. Na widok Roksany chłopaki aż jęknęli. Dziewczyna zainkasowała z góry 500 złotych i zaczęła tańczyć. Kręciła biodrami, a od czasu do czasu potrząsała biustem. Kiedy zaczęła zrzucać pierwsze części garderoby zobaczyłem, że nad prawym biodrem ma wytatuowanego skorpiona, pewnie jej znak zodiaku. W pewnym momencie, zgodnie z umową, podeszła do Marka. Ale ten wywinął się z jej rąk ze śmiechem:
– Ja dziś wracam do narzeczonej, na pewno sprawdzi, czy coś nie było na rzeczy. Niech pani jego rozbierze – dodał Marek, wskazując na mnie.
Miałem już w sobie ponad pół butelki wódki, więc daleki byłem od tego, by się sprzeciwiać. Poza tym dziewczyna naprawdę była atrakcyjna. Podziwiałem jej odwagę i pewność siebie, a może raczej bezwstydność. Była już naga, gdy tańcząc między nami, podeszła do mnie. Ja jednak wstydziłem się przed chłopakami, więc po paru minutach wziąłem dziewczynę za rękę i pociągnąłem do sypialni. Towarzyszyły nam śmiechy moich kolegów. Pchnęła mnie na łóżko i to był jedyny między nami kontakt cielesny tamtego wieczoru. W chrzęście skorupek wylądowałem między tymi nieszczęsnymi jajkami, wywołując śmiech dziewczyny, do którego po sekundzie dołączył rechot moich kolegów. Było oczywiste, że to koniec atrakcji na ten wieczór.
Zdziwiło mnie zachowanie dziewczyny
Zamiast ubrać się i wyjść, ona zdjęła prześcieradło, wrzuciła je do wanny i pomogła mi sprzątać. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazała się miłą, sympatyczną dziewczyną. Dowiedziałem się, że studiuje zaocznie, a w taki sposób zarabia na opłatę studiów i czesne. Spotkaliśmy się potem parę razy. Dzwoniłem do niej, gdy wśród znajomych nie było nikogo, kto chciałby na przykład pójść do kina, albo po prostu wtedy, gdy miałem ochotę na seks. Polubiła mnie, więc miałem u niej zniżkę.
Po kilku miesiącach znajomości wyjechałem do Irlandii. Początkowo pracowałem w knajpie, sprzątając i wyrzucając śmieci, ale z czasem właściciel nabrał do mnie zaufania i dał mi pracę przy barze. Świetnie zarabiałem i dostawałem dużo napiwków, bo każdego klienta potrafiłem wysłuchać. Nie śpieszyło mi się z powrotem do Polski, aż tu nagle dostałem zaproszenie na ślub wuja. Bardzo się ucieszyłem, bo to porządny facet, od paru lat wdowiec. Mocno po pięćdziesiątce, dobrze, że kogoś jeszcze znalazł. Kupiłem prezent ślubny i przyleciałem do Polski mniej więcej na tydzień przed uroczystością.
Wuj sam odebrał mnie z lotniska. W drodze do domu dowcipkował, nawet podśpiewywał. Nigdy nie widziałem, żeby był taki szczęśliwy. Zamurowało mnie dopiero, gdy przedstawił mi narzeczoną.
– Poznajcie się, to Agnieszka.
Dygnęła jak mała dziewczynka. Piękna brunetka, przed trzydziestką. Twarz wydawała mi się znajoma. A może tylko do kogoś podobna?
– Dzień dobry, jestem Agnieszka – wyciągnęła do mnie rękę.
Cholera, ten głos… Ten głos też wydawał mi się znajomy. Na pewno gdzieś go słyszałem. Skąd ja ją znam? Gdzie ją widziałem? Ale może mi się wydaje?
Cały dzień szykowaliśmy dom do wesela
Znosiliśmy krzesła od sąsiadów, ustawialiśmy stoły, transportery z wodą i sokami oraz skrzynki wódki. Wieczorem trochę z tych skrzynek uszczknęliśmy i niektórzy, rozochoceni, zaczęli tańczyć. Agnieszka położyła dłonie na biodrach i zaczęła nimi kołysać. Aż mnie zatkało. Przecież ja już widziałem ten ruch bioder. Widziałem ten taniec. Tak, to Roksana. Dziewczyna ze skorpionem nad prawym biodrem. Byłem oszołomiony. Czy rzeczywiście mnie nie poznała?
Nazajutrz, w czasie obiadu, gdy nalewała mi zupę, miałem taki mętlik w głowie, że nieopatrznie powiedziałem:
– Dziękuję, Roksano.
Ręka dziewczyny zadrżała. Kilka kropli splamiło biały obrus.
– Przecież mam na imię Agnieszka – powiedziała dziewczyna, a wuj spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Od tej pory Agnieszka unika mojego wzroku. Chciałem o tego skorpiona zapytać wuja. Czy on wie, kim wcześniej była jego narzeczona? Czy powinienem mu powiedzieć? Co robić?
Czytaj także:
„2 lata po ślubie mój ukochany mąż zginął w wypadku. Teściowa chce odebrać mi mieszkanie, bo było jej syna”
„Odszedłem od żony, bo… mi się znudziła. Zamiast nudnej żony miałem teraz w łóżku o 20 lat młodsze dziewczyny”
„Zrobiłem dziecko dziewczynie, do której nic nie czułem. Syn miał 2 lata, gdy zginęła w wypadku. Zostałem z nim sam”