Wiele zawdzięczam mojej siostrze, Helenie, bo praktycznie mnie wychowała... Kiedy skończyłam dziesięć lat, ona miała już dwadzieścia jeden. Wtedy właśnie zabrakło naszych kochanych rodziców. Ciężarówka prawie zmiażdżyła ich auto. Zginęli na miejscu.
Helena została moją rodziną zastępczą
Przeniosła się na studia zaoczne i podjęła pracę na pół etatu w małej firmie handlowej. Mieszkałyśmy nadal razem w naszym rodzinnym, trzypokojowym mieszkaniu na gdańskiej starówce. Lata szkoły minęły mi szybko, w międzyczasie Helena skończyła swoje studia prawnicze i pracowała już w znanej kancelarii adwokackiej.
Starałam się nie przysparzać mojej siostrze specjalnych kłopotów, gdyż i tak miała ich dosyć. Musiała nastarczyć pieniędzy dla siebie i dla mnie. Uczyłam się więc dobrze i po maturze zdałam na studia na politechnice gdańskiej.
Dzięki Helenie miałam w domu naprawdę wszystko, czego potrzebuje dziecko, a potem nastolatka – miłość, zainteresowanie i troskę o moje sprawy. Dopiero wiele lat później uświadomiłam sobie, że to właśnie dla mnie siostra praktycznie zrezygnowała ze swojego prywatnego życia. Po pracy nie wychodziła prawie z domu, poświęcając mi cały swój wolny czas. Nie związała się z żadnym mężczyzną, chociaż wielu kręciło się wokół niej, bo jej uroda była naprawdę wyjątkowa.
Z czasem zaczęła jednak drażnić mnie ta jej nadopiekuńczość, szczególnie gdy już studiowałam. Stwierdziłam, że znacznie różnię się od Heleny. Ona jest zrównoważoną domatorką, a ja, taki niespokojny duch, nigdzie nie mogłam zagrzać miejsca. Ochoczo brałam udział w życiu studenckim na uczelni i udzielałam się towarzysko. Poznałam też Wojtka i zaczęliśmy ze sobą chodzić.
– Powinnaś być bardziej ostrożna z facetami! – mawiała mi często Helena z przekąsem. – Skoncentruj się lepiej na nauce, a nie na romansach!
Z Wojtkiem pokłóciliśmy się któregoś dnia właśnie z jej powodu. Uważał bowiem, że siostra ma na mnie za duży wpływ i samodzielnie nie potrafię zrobić nawet jednego kroku.
– Masz kota na punkcie Heleny! – zauważył. – Robisz to, co ona chce i nie masz nawet odrobiny swojego zdania!
– To nieprawda! – broniłam uparcie swojego stanowiska, ale czułam, że mój chłopak ma trochę racji. – Helena mnie wychowała, nie masz prawa źle o niej mówić! Jestem jej coś winna…
Rozstaliśmy się wtedy w gniewie, pełni żalu i wzajemnych oskarżeń. Po jakimś czasie doszłam jednak do wniosku, że nadal kocham Wojtka i ciężko mi było pogodzić się z jego nieobecnością w moim życiu. Snułam się po domu smutna, przygaszona i nic nie sprawiało mi radości. Czas płynął nieubłaganie, ale Wojtek się do mnie nie odzywał.
Pewnego dnia spotkałam go przypadkiem na ulicy
Powiedział, że szykuje się do wyjazdu do Anglii.
– Pojedź ze mną… – zaproponował nagle, jakbyśmy wcale się nie pokłócili.
– Ty żartujesz? Mam rzucić wszystko i jechać nie wiadomo po co i gdzie?
– Warto cokolwiek w życiu zobaczyć, coś interesującego przeżyć… – oznajmił szczerze. – Jeśli teraz nie chcesz, to odezwę się do ciebie, gdy się jakoś urządzę. Może wtedy zmienisz zdanie.
Taki właśnie był Wojtek. Spontaniczny i z fantazją. Czasami naprawdę zazdrościłam mu takiego lekkiego podejścia do życia. Westchnęłam.
Wkrótce podjęłam swoją pierwszą pracę w urzędzie gminy
Od samego początku okropnie mnie nudziła. Nie tego się spodziewałam! Po pół roku miałam jej serdecznie dosyć. Helena, oczywiście, była zdziwiona, że nie jestem zadowolona i mam za duże wymagania…
Wtedy niespodziewanie przyszedł mail od Wojtka z Anglii. Czekałam tak długo, ale wreszcie odezwał się! Pisał, że pracuje i właśnie niedawno wynajął samodzielne mieszkanie. Wspomniał, że naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, żebym do niego przyjechała. Mam się ostatecznie zastanowić i jak najszybciej dać mu znać. Na koniec dodał, że za mną tęskni i nigdy nie przestał mnie kochać…
Miło mi było przeczytać te słowa. Przyszło mi na myśl, że poza Heleną nic tak naprawdę mnie tutaj nie trzyma. W końcu postanowiłam pojechać do Londynu.
– Ty zupełnie oszalałaś! – piękną twarz Heleny wykrzywił przelotny grymas. – Jak ty sobie to wszystko wyobrażasz?!
– Zwyczajnie… – odparłam spokojnie. – Pojadę do Wojtka, zobaczę co i jak, a jeśli mi się tam nie spodoba, wsiadam do samolotu i wracam z powrotem do kraju… Jestem już dorosła, Heleno!
Wreszcie zdobyłam się na samodzielną decyzję i byłam z siebie dumna
Helena długo jeszcze jawnie wyrażała swoją niechęć, lecz widząc moją determinację i upór, uległa.
– Tylko uważaj na siebie, mała… – ze łzami w oczach żegnała mnie na lotnisku. – Jak coś nie pójdzie po twojej myśli, wracaj szybko do domu…
Na początku wszystko układało się cudownie… Londyn dosłownie mnie oszołomił i zachwycił. A Wojtek stale obsypywał mnie czułymi słowami i zapewniał o swoim uczuciu.
Mówiłam biegle po angielsku, więc szybko znalazłam pracę. Nie był to jakiś szczyt marzeń, ale zarabiałam nie najgorzej. Po kilku miesiącach jednak ogarnęła mnie tęsknota za domem i Heleną.
Chciałam wrócić do kraju... Wojtek nie mógł tego zrozumieć i zarzucał mi, że chyba nie kocham go tak bardzo, jak on mnie, skoro chcę wyjechać. Zaczęły narastać między nami nieporozumienia.
Podjęłam trudną decyzję o powrocie do kraju. Tym razem Wojtek musiał się z tym pogodzić i jednak obiecał, że niedługo też do mnie przyjedzie…
– Już nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, Nino! – oświadczył mi stanowczo na lotnisku. – Jak wrócę, to kupimy mieszkanie i pobierzemy się!
Helena nie posiadała się z radości, że wróciłam do domu. A ja... nagle poczułam, że powinnam dorosnąć! Może jednak Wojtek ma rację, że jestem uzależniona od Heleny? Całe moje życie kręci się wokoło niej...
Po paru miesiącach na szczęście mój ukochany dotrzymał słowa i także powrócił do kraju. Kupił mieszkanie i niebawem oficjalnie poprosił mnie o rękę.
– A więc opuszczasz mnie na zawsze? – Helena miała oczy pełne łez.
– Nie opuszczam cię! Po prostu muszę zacząć żyć własnym życiem, założyć rodzinę, mieć dzieci. Z tobą przecież ich mieć nie mogę! – starałam się obrócić wszystko w żart.
Ale widziałam, jak to wszystko przeżywa. Jak rodzona matka...
Wzięliśmy z Wojtkiem skromny ślub
Niedługo przyjdzie na świat nasz synek, który będzie nosił imię po moim tacie – Jerzy. Ku mojej radości również Helena znalazła wreszcie swoje szczęście i właśnie szykuje się do wyjścia za mąż. Zasłużyła sobie na to jak nikt inny! A mnie ta sytuacja utwierdziła tylko w przekonaniu, że dobrze zrobiłam, wyfruwając w końcu z rodzinnego gniazda. Tym samym uwolniłam nie tylko siebie, ale i moją siostrę. Od obowiązku, który wzięła na swoje barki wiele lat temu.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Jestem matką niepełnosprawnego nastolatka i żałuję, że nie dokonałam aborcji
Współczułam sąsiadce, bo twierdziła że mąż ją zdradza
Dałam dom chłopcu, który najpierw mnie okradł
Zakochałam się w zajętym mężczyźnie i walczyłam o niego 10 lat
Nakryłam męża w łóżku z nianią naszych córek