Od kiedy pamiętam, miałam kłopoty z nakazem: nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Na lekcjach religii pytałam księdza, kim są ci „cudzy bogowie” i jak ich rozpoznać.
Odpowiedział, że są wszędzie i że robią wszystko, żeby człowiekowi zasłonić albo wręcz odebrać Boga prawdziwego, ale ich rozpoznanie nie jest łatwe i wymaga wielkiej rozwagi i uwagi. Powiedział również, że nie jest przypadkiem umieszczenie tego właśnie przykazania na pierwszym miejscu. Kazał nam się zastanowić dlaczego i obiecał, że niedługo wrócimy do tej rozmowy, jednak już nie wróciliśmy.
Szkoda, bo przyszedł taki czas, kiedy musiałam wybierać, co dla mnie ważne; wtedy zrozumiałam, jakie to trudne! Miałam dwadzieścia cztery lata, skończyłam studia i poznałam chłopaka, który zawrócił mi w głowie. Zakochałam się pierwszą dojrzałą, piękną miłością i co najważniejsze – była to miłość odwzajemniona.
Daniel pochodził z lekarskiej rodziny
Jego tata, znany w naszym mieście ginekolog i położnik, był dla mnie bardzo miły, a mama Daniela, też lekarka, twierdziła, że zawsze marzyła o córce i że gdyby mogła wybierać, to zdecydowałaby się na właśnie taką jak ja.
Na studiach miałam stypendium, ale to była kropla w morzu codziennych potrzeb, więc zasobny, przyjazny, komfortowy dom Daniela był dla mnie prawdziwa oazą, do której uciekałam coraz chętniej i częściej. Imponowało mi to, że już prawie należę do tamtej rodziny, że traktują mnie jak córkę i nie dają w żaden sposób odczuć materialnej przepaści między nami. Mama mnie wprawdzie ostrzegała, żebym była ostrożna i nie leciała do nich jak ćma do ognia, ale i ona w gruncie rzeczy była zadowolona, że jej ukochana jedynaczka robi karierę i ma szanse wejść do świetnej i bogatej rodziny.
Codziennie się modliła w tej intencji, a była bardzo religijna. Mnie też wychowała w taki sam sposób: oaza, pierwsze piątki, uczestnictwo w procesjach i tak dalej… Daniel troszkę z tego pokpiwał, ale życzliwie i bez złośliwości. Byłam bardzo szczęśliwa. Na moim niebie nie pojawiała się najmniejsza chmurka, aż do tego dnia, kiedy odwiedziła nas rzadko widywana kuzynka mamy – zakonnica.
Było miło. Do czasu…
W dzieciństwie bardzo ją lubiłam i teraz też szybko się okazało, że jest pogodna, dobra i życzliwa. Czułam się przy niej doskonale. Rozumiała mnie i wspierała. Niestety, do czasu…
Oczywiście opowiedziałam jej o moim Danielu i nawet podczas spaceru tak wybrałam drogę, abyśmy przeszły obok jego domu. Chciałam się pochwalić, jak pięknie będę niedługo mieszkała, i w ogóle może nawet trochę jej zaimponować, chociaż to była oczywista głupota, bo akurat na takie rzeczy ona była odporna.
Zwróciła natomiast uwagę na tabliczkę informującą, że tam znajduje się gabinet przyszłego teścia. Jakoś przycichła, widać było, że się nad czymś zastanawia i że jest niespokojna. Po powrocie do domu powiedziała, że musi odpocząć i nad czymś się zastanowić, więc dałam jej spokój przez najbliższe godziny.
Wieczorem miałam randkę, więc zaczęłyśmy rozmawiać dopiero rankiem następnego dnia. Od razu przeszła do rzeczy: zapytała, czy wiem, że mój przyszły teść jest znanym w okolicy łapówkarzem, i czy mi to nie przeszkadza. Czy będę mogła mieszkać w luksusach kupionych za pieniądze zostawiane w jego gabinecie przez zdesperowanych ludzi? Jak godzę to z moją wiarą?
Mam to zniszczyć?
Zaznaczyła, że nie ma zamiaru wpływać na moją decyzję i że mam wolną wolę, więc ona tylko chce mi o czymś przypomnieć, a co ja z tym dalej zrobię, to już mój problem. Powiedziała, że będzie się za mnie modliła, a teraz przyspiesza swój wyjazd, bo czuje, że dłużej nie powinna u nas zostawać. Chciałaby, żebym była szczęśliwa, ale musiała mi coś uświadomić, inaczej popełniłaby grzech ciężki.
Na pytanie, co według niej powinnam teraz zrobić, odpowiedziała, że nie wie.
– Jesteś mądra, sama do tego dojdziesz – usłyszałam, ale to mi oczywiście w niczym nie pomogło.
Mam mętlik w głowie, bo co z tego, że rozpoznałam „cudzego boga”, kiedy nie wiem, jak dalej postępować? Przykazanie mówi jasno, co powinnam zrobić, ale pod drugiej stronie jest życie, moja miłość, przyszłość z Danielem, stosunki z teściami, no, wszystko… Mam to zniszczyć? Chyba nie dam rady. I po co ta zakonnica do nas przyjechała?!
Czytaj także:
„Chciałem połechtać swoje ego i zdradziłem żonę. To miał być jeden skok w bok, ale kochanka nie dała o sobie zapomnieć”
„Mąż zdradził mnie z małolatą, wręczył papiery rozwodowe, a potem... się rozmyślił. Młodziutka kochanka zaczęła mu dokazywać?”
„Zdradziłam chłopaka z przystojnym 50-latkiem. Okazało się, że jest ojcem mojego ukochanego. Obydwoje milczymy, jeszcze”