„Byłam >>tą drugą<< bo wierzyłam, że on kocha tylko mnie. Jego żona o wszystkim wiedziała, byłam tylko kolejną zabawką”

Kobieta, którą oszukano fot. Adobe Stock, samuel
„Godziłam się na rolę kochanki, bo wiedziałam, że małżeństwo Zbynia do normalnych nie należy. Zarzekał się, że jego żona robi mu z życia piekło, że marzy by od niej odejść, a ja głupia mu uwierzyłam. Tymczasem oni żyli w symbiozie. On – oszust i seksoholik, ona – jego bezwolna ofiara”.
/ 03.10.2021 07:02
Kobieta, którą oszukano fot. Adobe Stock, samuel

To baba z piekła rodem – mówił mój ukochany o swojej żonie – Pojęcia nie masz, jak bardzo pragnę, żeby zniknęła z mojego życia!

Płakał, opowiadając o koszmarze, jakim jest każdy dzień beze mnie.

– Chcę się budzić przy tobie – szeptał. – Chcę, żebyśmy wieczorami pili wino, a potem się kochali całą noc…

– Przecież to jest możliwe – przekonywałam. – Weźmiesz rozwód i zaraz potem się pobierzemy!

– Jesteś głuptaskiem – wzdychał.– Masz za dobre serduszko, żeby wiedzieć, jakie potrafią być kobiety. Ona się przyczepiła jak rzep… Siłą nie oderwiesz!

– Więc powiedz jej kategorycznie, że odchodzisz! – nie ustępowałam.

– Myślisz, że nie próbowałem. Ale ona grozi, że się zabije! Urządza straszne histerie. Boję się, że skrzywdzi nasze dzieci!

No cóż... Na to nie miałam już argumentów

Dorośli zawsze sobie jakoś poradzą, ale dzieciaki... Łatwo je tak poobijać, żeby nigdy tego nie zapomniały. Sama jestem najlepszym przykładem dziewczyny, która nie umie ułożyć swoich spraw z facetami, bo nie wybaczyła ojcu zdrajcy; odszedł do kochanki, gdy miałam jedenaście lat. Pamiętam rozpacz matki, i biedę, bo zaczęła chorować, a on się migał z alimentami, i wstyd, jakbym to ja była wszystkiemu winna!

Wystrzegałam się żonatych. Dopiero Zbyszek tak mi zawrócił w głowie, że zwariowałam z miłości. Wiedziałam, że nie ma rozwodu, choć z żoną byli dla siebie, jak obcy ludzie. Mijali się w przedpokoju, bo Zbyszek nadal z nimi mieszkał. Kiedy tylko wspominał o wyprowadzce, ona wpadała w szał. Tłukła naczynia, próbowała się wieszać na żyrandolu, no, robiła cyrk na kółkach!

To wszystko wiem od Zbyszka. Przychodził do mnie taki biedny...

– Znowu była awantura? – pytałam, a on tylko z rezygnacją machał ręką.

– Gdybym ciebie nie miał, skoczyłbym z mostu! Ty mnie trzymasz przy życiu.

Kiedy się wykąpał, najadł i wyspał, był innym człowiekiem.

– Dlaczego ja ciebie wcześniej nie spotkałem – pytał z rozpaczą. – Bylibyśmy tacy szczęśliwi. Jesteś aniołem, ósmym cudem świata. Nie zostawisz mnie?

Musiałam przysięgać, że nigdy się nie rozstaniemy! Tulił się do mnie, jak mały chłopiec. Byłam wzruszona i przejęta, że taki wielki, silny mężczyzna u mnie szuka pomocy… Stanęłabym na głowie, góry bym przenosiła, żeby go nie zawieść.

Czasem pytałam o jego dzieci…

– To mój ból największy – powtarzał. – Nie wiesz, jak pragnę ich szczęścia, ale ona je źle wychowuje. Są coraz bardziej rozwydrzone… Na mnie patrzą jak na zbója, tak je ustawiła!

– Nie pozwól na to! W końcu będziemy przecież rodziną. Jak się teraz coś popsuje nie wiem, czy damy radę to naprawić?

– Kochanie – spowiadał się. – Powiem ci w tajemnicy, że ja już tracę do nich serce… Nie chcę tego, bronię się, jak umiem, ale one są tak podobne do niej. Nic ze mnie nie mają! Marzę, żebyś ty mi urodziła dzieciaczka. Wtedy oszaleję z radości!

Było mi żal ukochanego, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Zbyszek wyjechał w delegację. Wiedziałam, że nie będzie go przez trzy dni. Miałam czas! Wszystko sobie zaplanowałam. Cały scenariusz od momentu, kiedy tam wejdę, aż do chwili ostatecznego porozumienia. Bo byłam pewna, że przekonam żonę Zbyszka, żeby się już nie upierała. „Jeśli faktycznie jest zła i głupia, tym bardziej pójdzie na moje warunki. Połaszczy się na kasę. Zrozumie, że to się jej opłaca bardziej, niż facet, który tylko marzy, żeby się wymiksować z domu” – kombinowałam.

Chciałam zaproponować niezłą sumkę w zamian za zgodę na ich rozwód. Zbyszek nie wiedział, że mam pieniądze po rodzicach. I był za uczciwy, żeby się na to zgodzić. Musiałam to sama załatwić...

Zapukałam do ich drzwi późnym popołudniem. Spodziewałam się zobaczyć babę jak piec, głośną, krzykliwą i pewną siebie, a otworzyła mi kruszyna w dresie, z włosami spiętymi w kucyk. Była w zaawansowanej ciąży!

Zamarłam… Stałam jak słup, nie mogąc słowa wykrztusić, a ona przyglądała mi się uważnie:

– Wiem, kim jesteś – powiedziała wreszcie. – Zbyszek mi się przyznał, że mieliście romans. Po co tu przyszłaś?

„Mieliśmy romans?” Co to za bzdury? O czym ona gada?

To miało zupełnie inaczej wyglądać! Przygotowałam się na wojnę z cwaniarą i zołzą, a siedziałam przy stole w kuchni pachnącej plackiem ze śliwkami, a sympatyczna dziewczyna podawała mi kawę. Zbyszek narzekał, że w jego domu panuje wieczny bałagan, że jego żona to brudas i leń!

Rozejrzałam się kobiecym okiem… W oknie wisiały śnieżnobiałe zazdrostki, parapety uginały się od doniczek z kwiatami. Porcelana w babcinym kredensie lśniła, parkiet błyszczał… Ale najważniejsze były dzieci; czyściutkie, zadbane i tak podobne do Zbyszka, że serce mi się ścisnęło z żalu.

– Jak on mógł tak bezczelnie kłamać? – kołatało mi w głowie. – To drań!

– W jakim wieku są dzieci? – spytałam.

– Pięć i osiem lat. Za miesiąc będzie trzecie, znowu dziewczynka.

Dzieci bawiły się cicho, nie przeszkadzały w rozmowie. Ten padalec narzekał, że są niegrzeczne. Oczerniał własne dzieci! To mi się nie mieściło w głowie!

– Pani wie, że byłam ze Zbyszkiem? – wykrztusiłam w końcu. – Przepraszam, ja myślałam, że wasze małżeństwo zupełnie inaczej wygląda.

– Nie pani pierwsza…

– Jak to?

– Zbyszek mnie zdradza od dnia ślubu.

– Dlaczego pani nie odejdzie?

– Kocham go. Wolę tak żyć z nim niż bez niego.

– Godzi się pani na takie oszustwa?

– Owszem. To mój wybór. I wiem, że on nigdy ode mnie nie odejdzie. Po co? Jest mu wygodnie, ja o nic nie pytam… Dzieciaki mają ojca, to najważniejsze!

W głowie mi huczało od tych rewelacji. Bałam się, że zemdleję...

– Pójdę już – zdecydowałam. – Muszę wszystko spokojnie przemyśleć.

– O czym tu myśleć? – uśmiechnęła się. – Jest jak jest. Niech pani korzysta, zanim on znajdzie sobie inną.

– A znajdzie?

– Na sto procent!

– Skąd pani wie?

– Tyle razy przerabiałam te jego romanse i przygody, że nie mam wątpliwości. Najpierw wróci do mnie, będzie się żalił, jak go pani zawiodła, jak się pomylił, a potem przeskoczy na inny kwiatek.

– On pani o wszystkim opowiada?

– Oczywiście. Wiem na przykład, że ma pani reaktywny pęcherz i często w nocy biega do łazienki. To go wkurza!

To był jakiś horror! Brakowało mi powietrza, nie mogłam oddychać! Chwyciłam kurtkę i wypadłam z tego domu, jakby mnie goniło stado diabłów! Ręce tak mi się trzęsły, że nie trafiałam kluczykiem w stacyjkę. Chyba miałam nawet gorączkę. Z nerwów! W życiu nie słyszałam o takiej historii! Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć? Dobrali się, jak w korcu maku!

On – oszust i seksoholik, ona – jego bezwolna ofiara. Żyli sobie w symbiozie, nawzajem się potrzebowali. Dla mnie nie było między nimi miejsca!

Miałam dwa dni. Spakowałam wszystkie jego rzeczy do ostatniego drobiazgu. Byłam w takiej furii, że wolałam go nie spotykać oko w oko. Jak zwykle zadzwonił, że będzie za kwadrans… Poczekałam, aż podjedzie pod blok. Stałam na balkonie, a obok mnie jego torby. Zobaczył mnie… Zaczął machać na powitanie. Też zamachałam… Kiedy znalazł się na linii strzału wyrzuciłam z piątego piętra jego gacie, koszule, buty, swetry… Prosto w tę uśmiechniętą gębę! Nie wiem, czy i jak to zbierał? Nie byłam ciekawa.... Nigdy więcej się do mnie nie odezwał.

Czytaj także:
„Jestem wdową, chciałabym ponownie wyjść za mąż. Córka grozi mi, że się wyprowadzi, uważa, że to zdrada wobec jej ojca”
„Moja mama uważa, że pijaństwo męża to żaden problem. Jej zdaniem powinnam się cieszyć, że mnie nie bije”
„Umówiłem się z własną żoną na portalu randkowym. Okazało się, że... obydwoje chcemy się zdradzić”

Redakcja poleca

REKLAMA