„Była mi jak siostra, a dziś nie mogę oderwać wzroku od jej ciała. Byłem ślepy. Nie widziałem, że taki skarb mam pod nosem”

Zakochana para fot. Adobe Stock, eduard
„Przyszywana siostra, przyjaciółka, koleżanka z dzieciństwa? Żadne z tych określeń nie pasowało mi już do tej długonogiej, długowłosej laski z oczami jak szmaragdy. Miałem w głowie mętlik. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, ale to uczucie było miłe”.
/ 12.05.2022 05:00
Zakochana para fot. Adobe Stock, eduard

Ciocia Zosia nie jest naszą krewną. Z moją mamą znają się od przedszkola i ich wieloletnia przyjaźń została nam – ich dzieciom – przekazana niejako w genach. Słowo przyjaźń jest tu pewnie niewystarczające, bo nasza czwórka: mój brat Jacek i ja oraz Zuza i jej siostra Julka byliśmy zżyci jak czworaczki i na swój sposób się kochaliśmy.

Mgliście kojarzę moment, kiedy na świecie pojawiła się najmłodsza z nas, Julka – miałem chyba 5 lat. Wszyscy byliśmy zawsze blisko siebie. Całą czwórką opiekowali się na zmianę raz jedni raz drudzy rodzice, jeździliśmy razem na wakacje, spędzaliśmy święta przy jednym stole, chodziliśmy do tych samych szkół, wiedzieliśmy o sobie wszystko…

Kiedy zadzwoniła do mnie mama z informacją, że Julka wybiera się na kilka dni do Gdańska i że u mnie przenocuje, powiedziałem swojej dziewczynie, że odwiedzi mnie siostra. Z Majką chodziłem półtora roku. Było nam ze sobą dobrze, ale nie mieliśmy konkretnych planów na przyszłość.

– Przez te kilka dni jakoś się przemęczymy we trójkę, prawda? – zastanawiałem się na głos, jak się pomieścimy w wynajmowanej kawalerce.

– Nie ma sprawy. I tak się będę uczyć do egzaminów u Kingi, więc spoko. Daj siostrze łóżko, a sam się prześpisz na materacu – rzuciła Maja.

W sumie ucieszyłem się, że zniknie na czas wizyty Julki. Obie są kochane, ale z dziewczynami nigdy nie wiadomo, czy potrafią się dogadać. Gdy przyjechał ekspres z Warszawy, myślałem, że Julka nie załapała się na ten pociąg.

Wypatrywałem jej na peronie przez kilka minut i nic. Znienacka sama rzuciła mi się na szyję i ryczała ze śmiechu, że jej nie poznałem. Nic dziwnego: miała na nosie wielkie, ciemne okulary.

Zasnąłem z głową pełną niegrzecznych fantazji

Już po pięciu minutach znałem wszystkie newsy z domu. Zuza poznała supergościa i jest zakochana po uszy, mój brat oblał matmę w pierwszym podejściu, tata dziewczyn przeszedł na emeryturę, a moja mama robi prawo jazdy.

– Podziwiam, że jej się chce na stare lata… Tadziu, kupmy gdzieś colę. Tak mi się chce pić. O zobacz, tu na wystawie. Ale wypasione słuchawki! – Julka jak zwykle gadała jak katarynka.

– Mama nie jest taka stara, skończyła dopiero 52 lata, a colę mam w lodówce. Specjalnie dla ciebie – hurtowo odpowiedziałem Julce.

– Ho, ho, naprawdę się postarałeś! – moja przyszywana siostra znów wybuchła swoim zaraźliwym śmiechem.

Kawalerka, którą pomagali mi opłacać rodzice, była naprawdę ciasna, ale starałem się stworzyć dla gościa jak najlepsze warunki. Opróżniłem jedną półkę w szafie, zrobiłem miejsce na kosmetyki w łazience, przygotowałem świeżą pościel i ręczniki.

Zaraz po prysznicu Julka padła na łóżko i zasnęła jak suseł. Miałem więc czas na naukę…
Kładłem się, kiedy zaczęło świtać. Patrzyłem na śpiącą dziewczynę, tak dobrze mi znaną, i dziwne myśli zaczęły przychodzić mi do głowy.

Przypomniałem sobie chwilę, gdy Julka wyszła z łazienki w króciutkiej koszulce… Potem wsunęła się pod kołdrę i poprosiła, żebym jak zwykle pocałował ją w czoło na dobranoc (pokazała palcem gdzie).

Nie, to nie była ta sama roztrzepana Julka, którą znałem ze wspólnych wakacji… Przyszywana siostra, przyjaciółka, koleżanka z dzieciństwa? Żadne z tych określeń nie pasowało mi już do tej długonogiej, długowłosej laski z oczami jak szmaragdy! Zasnąłem z głową pełną niegrzecznych fantazji.

Odpowiedziałem szczerze, a wtedy ona...

Rano Julka zrobiła śniadanie, po czym znikła, mówiąc, że zostawia mnie samego, żebym się uczył. Wychodząc, spytała, czy ta dziewczyna, z którą mieszkam, to coś poważnego. Zaprzeczyłem odruchowo.

Miałem w głowie mętlik, nie rozumiałem tego, co się ze mną dzieje, ale to uczucie było miłe.
Nie mogłem usiedzieć nad skryptami, więc tuż po południu zadzwoniłem do Julki i zaproponowałem, że pokażę jej najfajniejsze zakątki Gdańska.

Pokręciliśmy się trochę nad Motławą i wylądowaliśmy w przytulnej knajpce. Zamówiliśmy jakieś danie. „Ale ona jest śliczna… – myślałem, co rusz zerkając na Julię. – I taka kobieca. Niemożliwe, żebym tego wcześniej nie widział! Chyba ślepy byłem”.

– O czym myślisz? – spytała nagle.

Odpowiedziałem szczerze, a wtedy ona wyznała, że mnie kocha. Ale nie jak brata czy przyjaciela. Kocha się we mnie od czasu, kiedy była w gimnazjum. Czekała na właściwy moment, żeby mi to powiedzieć. Przyjechała do Gdańska nie dla zabytków, tylko żeby sprawdzić, jak ze mną jest.

No i się odważyła… Rany, ależ ja byłem szczęśliwy!

Julia przedłużyła swój pobyt w Gdańsku. Po sesji – na szczęście zdanej, choć zupełnie nie wiem jakim cudem – wróciliśmy oboje do swoich domów.

Majce zostawiłem klucze, żeby zdecydowała, czy chce zostać w kawalerce. Nie wyjaśniłem jej szczegółów swojej znajomości z Julią. Tak jak nie będę wszystkim wyjaśniał, dlaczego do teściowej mówię ciociu. Wolno mi, nie?

Czytaj także:
„Chciałam pomóc synowi i zostałam na lodzie. Gdy ja potrzebowałam finansowego wsparcia, odwrócił się do mnie plecami”
„Wesele bratanicy odmieniło moje życie. Po wielu latach samotności, los zesłał mi w końcu bratnią duszę”
„Liczyłam na związek z Pawłem, a on liczył moje pieniądze. Dałam się podejść jak nastolatka i drogo za to zapłaciłam”

Redakcja poleca

REKLAMA