„Bratanek miał tyle zajęć dodatkowych, że nie miał kiedy iść do toalety. Mój brat zrobił z niego projekt superdziecka”

zmęczony chłopiec fot. Getty Images, LEREXIS
„– Nie chodzi o to, że nie chcesz dla niego dobrze – próbowałam tłumaczyć. – Ale może zapomnieliście o tym, że on jest jeszcze dzieckiem. Powinien mieć czas na beztroską zabawę, na odpoczynek. Przecież to też jest ważne”.
/ 26.09.2024 19:00
zmęczony chłopiec fot. Getty Images, LEREXIS

Kuba ma dopiero 10 lat, ale jego codzienność przypomina bardziej życie dorosłego niż dziecka. Zajęcia z angielskiego, pianino, piłka nożna, warsztaty programowania – wszystko to wypełnia jego dni od rana do wieczora. Gdy inne dzieci bawią się na podwórku, on biegnie na kolejne lekcje, zmęczony i przytłoczony. Z niepokojem obserwuję, jak chłopiec traci radość dzieciństwa, ale nie wiem, jak powiedzieć swojemu bratu, że to chyba przesada.

Życie jak w kołowrotku

Każdego ranka Kuba wstaje wcześnie, jego dzień jest wypełniony od rana do wieczora. Zaczyna od szkoły, a potem przerzuca się z jednych zajęć na drugie – od angielskiego po pianino, od treningu piłki nożnej po zajęcia programistyczne. Jego plan dnia jest tak napięty, że nawet w weekendy nie ma chwili na beztroską zabawę z kolegami.

Gdy przyjeżdżam do nich z wizytą, widzę, że Kuba jest coraz bardziej zmęczony i zniechęcony. Staram się go wspierać, ale czuję, że potrzebuje czegoś więcej niż tylko słów otuchy. Pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy razem przy stole, zapytałam go, jak sobie radzi.

– Jak tam szkoła, Kubuś? Masz trochę czasu na odpoczynek? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał lekko, choć wewnątrz byłam pełna obaw.

Kuba westchnął ciężko, a jego małe ramiona wydawały się zmęczone.

– Mam dużo zajęć, ciociu. Lekcje, pianino, piłka... Tata mówi, że to wszystko mi się przyda, kiedy będę starszy.

– A co ty o tym myślisz? – dopytałam. – Chciałbyś czasem zrobić coś innego?

Chłopiec popatrzył na mnie z niepewnością.

– Czasem chciałbym po prostu pograć z chłopakami w piłkę na podwórku. Ale tata mówi, że teraz muszę pracować, żeby kiedyś było mi łatwiej.

Te słowa zabolały mnie bardziej, niż bym się spodziewała. Kuba, mimo swojego młodego wieku, już teraz czuł presję, by osiągać sukcesy. Widziałam, że jego radość z bycia dzieckiem powoli znika.

Presja od małego

Z każdą kolejną wizytą u Tomka i Ani widziałam, jak Kuba coraz bardziej tracił energię. W jego oczach zaczęło brakować dziecięcej iskry, a każde kolejne zajęcia wydawały się go przytłaczać. Chciałam coś zrobić, ale wiedziałam, że rozmowa z moim bratem nie będzie łatwa. Tomasz i Anna byli przekonani, że to, co robią, jest dla dobra Kuby. Dla nich sukces jest najważniejszy, a każdy krok w harmonogramie chłopca jest starannie zaplanowany.

Pewnego dnia, gdy siedziałyśmy z Anną przy kawie, nie wytrzymałam i postanawiałam poruszyć temat.

– Zauważyłaś, że Kuba jest ostatnio zmęczony? – pytam ostrożnie. – Może potrzebuje trochę więcej czasu na odpoczynek?

Anna spojrzała na mnie, początkowo zaskoczona, a potem westchnęła.

– Wiem, że ma dużo na głowie, ale takie są teraz czasy – powiedziała, próbując się usprawiedliwić. – Jeśli nie będziemy go pchać do przodu, to inne dzieci go wyprzedzą. Nie chcę, żeby został w tyle. Przecież widzisz, jak świat teraz wygląda.

– Ale on ma dopiero 10 lat – odpowiedziałam z delikatnym naciskiem. – Czasem mam wrażenie, że już teraz dźwiga więcej, niż powinien. Może warto byłoby trochę odpuścić? Pozwolić mu być dzieckiem, bawić się, odpoczywać...

Anna zamilkła, jakby przez chwilę zastanawiała się nad moimi słowami. Widziałam, że coś w niej drgnęło, ale po chwili potrząsnęła głową.

– Tomek na pewno się z tobą nie zgodzi – odpowiedziała w końcu. – On uważa, że teraz jest czas na ciężką pracę. Później Kuba nam za to podziękuje.

Zrozumiałam, że przekonanie Anny nie będzie łatwe, ale wiedziałam, że muszę spróbować porozmawiać także z Tomaszem.

Czekała mnie trudna rozmowa

Postanowiłam w końcu porozmawiać z Tomaszem. Wiedziałam, że to nie będzie proste. Mój brat jest uparty i zdeterminowany, by zapewnić Kubie jak najlepszą przyszłość. Ale nie mogę dłużej patrzeć, jak chłopiec traci radość z dzieciństwa, przytłoczony oczekiwaniami.

Złapałam Tomasza po kolacji, kiedy Kuba już poszedł spać. Wiedziałam, że to będzie dobry moment, by spróbować poruszyć ten delikatny temat. Siedzieliśmy w salonie, a ja zaczęłam powoli. 

– Wydaje mi się, że nakładacie na niego zbyt dużo obowiązków. On ledwo ma czas na zabawę.

Tomasz spojrzał na mnie, uniósł brwi, jakby nie do końca rozumiał, co chcę mu powiedzieć.

– Ewelina, wiem, co robię – odpowiedział stanowczo. – Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Nie myśl, że pozwolę Kubie zmarnować jego szanse.

– Nie chodzi o to, że nie chcesz dla niego dobrze – próbowałam tłumaczyć. – Ale może zapomnieliście o tym, że on jest jeszcze dzieckiem. Powinien mieć czas na beztroską zabawę, na odpoczynek. Przecież to też jest ważne.

Tomasz wzruszył ramionami, jakby moje słowa nic dla niego nie znaczyły.

Sukces nie przychodzi sam z siebie – powiedział surowo. – Jeśli teraz nie będzie ciężko pracować, to w przyszłości nie będzie miał żadnych szans. Wiesz, jak wygląda świat. Trzeba być najlepszym, żeby coś osiągnąć.

Czułam, że Tomasz mnie nie rozumie, a może nawet nie chce zrozumieć. W jego oczach sukces Kuby był najważniejszy. Ale ja widziałam coś innego – widziałam chłopca, który potrzebuje wsparcia i czasu na bycie dzieckiem. Zrozumiałam, że muszę spróbować podejść do tematu inaczej.

Kuba tego potrzebował

Postanowiłam zabrać Kubę na weekendową wycieczkę, z dala od harmonogramu pełnego zajęć, od pianina i lekcji angielskiego. To była tylko krótka podróż na wieś, gdzie mogliśmy po prostu spędzić czas na świeżym powietrzu, bez presji. Kuba, od samego początku, był pełen energii i radości, jakiej dawno u niego nie widziałam. Biegał, skakał, bawił się, śmiał – zupełnie, jakby na moment zapomniał o wszystkich obowiązkach, które codziennie mu ciążyły.

Podczas jednej z naszych zabaw usiadłam obok niego na ławce. Było ciepłe popołudnie, a on patrzył na bawiące się dzieci.

– Ciociu, to był najlepszy dzień od dawna – powiedział z uśmiechem. – Nie miałem żadnych zajęć i mogłem robić, co chciałem. Szkoda, że nie mogę częściej mieć takich dni.

Jego słowa zabolały mnie bardziej, niż mogłam przypuszczać. Chłopiec, który zasługuje na beztroskę i zabawę, czuł, że rzadko ma na to szansę.

– Widzisz, Kubuś, każdy potrzebuje odpoczynku – odpowiedziałam, próbując ukryć swoje wzruszenie. – Myślę, że tata też to zrozumie. Musimy tylko znaleźć sposób, żeby mu to pokazać.

Wiedziałam, że po tym dniu nie mogę już dłużej czekać. Musiałam znowu porozmawiać z Tomaszem, tym razem pokazując mu, jak bardzo Kuba potrzebuje równowagi. Tego wieczoru postanowiłam, że zrobię wszystko, by pomóc mojemu bratankowi odzyskać swoje dzieciństwo.

Zmienili swoją perspektywę

Po powrocie z wycieczki zaprosiłam Tomasza i Annę na obiad. Wiedziałam, że teraz muszę przedstawić im wszystko inaczej – nie jako krytykę ich decyzji, ale jako troskę o Kubę i jego dobro. Siedzieliśmy przy stole, a atmosfera była napięta. W końcu zdecydowałam się mówić.

– Muszę wam coś powiedzieć o Kubie – zaczęłam, starając się, by moje słowa brzmiały spokojnie. – Podczas naszej wycieczki Kuba powiedział mi, że to był jego najlepszy dzień od dawna. Dlaczego? Bo nie miał żadnych zajęć, a mógł po prostu się bawić.

Tomasz podniósł wzrok znad talerza, jego twarz wyrażała zaskoczenie.

– Naprawdę tak powiedział? – zapytał, jakby nie dowierzał.

– Tak – potwierdziłam. – On potrzebuje czasu, żeby być dzieckiem. Wiem, że chcecie dla niego jak najlepiej, ale może warto dać mu trochę luzu. Nie chodzi o to, żeby przestał się rozwijać, ale żeby miał też czas na odpoczynek i zabawę.

Tomasz przez chwilę milczał, jakby myślał nad moimi słowami. Widziałam, że coś w nim pęka, że zaczyna dostrzegać to, czego wcześniej nie zauważał.

– Może masz rację – powiedział w końcu, z westchnieniem. – Może trochę za bardzo naciskałem. Ale ja tylko chcę, żeby miał szansę w życiu.

Anna kiwnęła głową, również zamyślona. Widać było, że zaczynają rozumieć, jak bardzo presja wpłynęła na Kubę.

Zaczął cieszyć się dzieciństwem

Po tej rozmowie Tomasz i Anna zaczęli stopniowo wprowadzać zmiany w życiu Kuby. Zmniejszyli liczbę zajęć dodatkowych, zostawiając miejsce na spontaniczność, zabawę i czas wolny. Chłopiec, choć wciąż aktywnie uczestniczył w swoich ulubionych zajęciach, zyskał więcej przestrzeni na bycie dzieckiem – na śmiech, zabawę z kolegami i chwilę oddechu.

Z radością obserwowałam te zmiany. Wiedziałam, że pomogła swojemu bratankowi odzyskać część jego dzieciństwa. Tomasz i Anna zaczęli dostrzegać, że sukces to nie tylko liczba zajęć, ale także emocjonalny rozwój i szczęście dziecka. Kuba znowu zaczął cieszyć się dniami pełnymi beztroski, jednocześnie dalej rozwijając swoje talenty.

Ewelina, 33 lata

Czytaj także:
„Musiałem sprzedać ojcowiznę obcym ludziom. Moje dzieci wolą tyrać po łokcie u Holendra, niż być panami u siebie”
„Na naszym ślubie przeżyliśmy chwile grozy. To nie miało prawa się wydarzyć w tak ważnym momencie”
„Chciałam utrzeć nosa rodzinie i wpadłam po uszy. Wynajęty facet z rodzinnej imprezy skradł nie tylko moje serce”

Redakcja poleca

REKLAMA