„Brat, zamiast dbać o żonę, leżał do góry brzuchem i oglądał mecze. Na miejscu bratowej, już dawno puściłabym go kantem”

Zaniedbany mężczyzna fot. Adobe Stock, SB Arts Media
„Krzysiek chodził do pracy, wracał, kładł się przed telewizorem i sprawiał wrażenie zadowolonego. Wreszcie nikt się nie czepiał, otwierał kolejną puszkę piwa i drzemał. Miał 29 lat, wygląd 40-latka i zero chęci do życia”.
/ 12.05.2022 21:18
Zaniedbany mężczyzna fot. Adobe Stock, SB Arts Media

Chociaż Krzysiek jest tylko o trzy lata starszy ode mnie, wyglądał dużo poważniej. Sporo przytył, co sprawiało, że robił wrażenie mężczyzny w średnim wieku (a ma 29 lat!), w dodatku zupełnie stracił życiowy impet.

Ten jeszcze niedawno aktywny chłopak, teraz całe dnie spędzał na kanapie! Sam nie widział w tym nic złego, był szczęśliwy, a na uwagi żony, aby „coś ze sobą zrobił”, reagował uśmiechem i wzruszeniem ramion.

Lubimy się z moją bratową i często spotykamy na babskie ploteczki. Jednak ostatnio głównym tematem tych plotek był właśnie Krzysiek.

– Nic mu się nie chce – skarżyła się Iwona. – Po pracy tylko by leżał i hodował brzuch. Gapi się w telewizor, popija piwko i obżera się chipsami.

Nie wiedziałam, co jej powiedzieć. Było mi zwyczajnie wstyd za brata, no ale to przecież dorosły facet…

– Nie da się namówić go nawet na wizytę u fryzjera, bo upiera się, że dobrze wygląda z tą szopą – wyliczała. – A najgorsze, że zupełnie oklapł. Nie ma ambicji, żadnych pasji, nic go nie interesuje. Nie chce iść do kina, do teatru, nic nie czyta. Nie pomaga mi w domu, tylko leży…

Iwona denerwowała się, bo niestety, nastawienie Krzyśka do życia przekładało się na jego pracę.

– Od lat nie upomina się o podwyżkę. Nie chce zmienić roboty, chociaż w tej firmie monterskiej nie ma żadnych perspektyw. To okropne!

Doskonale ją rozumiałam, jednak byłam zdziwiona, gdy którejś niedzieli, przy rodzinnym obiedzie, Iwona oznajmiła, że postanowiła wyjechać za granicę do pracy.

– Ledwo wiążemy koniec z końcem – tłumaczyła. – A ja znalazłam etat opiekunki w pewnym domu pogodnej starości we Włoszech.

Wyjechała kilka tygodni później

Krzysiek chodził do pracy, wracał, kładł się przed telewizorem i sprawiał wrażenie zadowolonego. Wreszcie nikt się nie czepiał, kiedy otwierał kolejną puszkę piwa, albo drzemał.

Ja jednak bałam się, że taka rozłąka źle się skończy dla ich małżeństwa. Na całe szczęście kontaktowali się w miarę regularnie. Krzysiek dzwonił do swojej żony albo gadał z nią za pośrednictwem internetowego komunikatora. Potem relacjonował mi te ich wieczorne pogawędki.

– Wiesz – opowiadał – Iwona mówi, że praca jest świetna, staruszki bardzo sympatyczne, a szef dał jej nawet ostatnio sporą premię.

Wydawało się, że mimo rozłąki małżeństwo brata funkcjonowało jako tako. No a ja wreszcie nie musiałam robić za mediatora i wysłuchiwać żalów bratowej, na które i tak nic nie potrafiłam poradzić. W głębi duszy liczyłam też na to, że dobre zarobki Iwony pozwolą im w końcu zrealizować największe marzenie – kupno małego domku na obrzeżach miasta.

„Niebawem Iwona wróci, kupią domek, urodzą im się dzieci i wszystko się ułoży” – myślałam sobie.

Jednak pewnego dnia spotkałam znajomą, z której córką Iwona pracowała we Włoszech. Kilka zdań zamienionych w pośpiechu wystarczyło, abym inaczej spojrzała na całą sytuację.

– Baśka jest zachwycona pracą, zarobkami i tym, jak się tam żyje – mówiła znajoma. – Pracują na zmiany, dzięki czemu mogą trochę pozwiedzać, poopalać się i zwyczajnie odpocząć. A muszę pani powiedzieć, że nasze dziewczyny robią tam wrażenie. Włosi szaleją przecież za blondynkami – powiedziała i nim zdążyła ugryźć się w język, było już za późno.

Z nerwów aż się zagotowałam, ale jej słowa dały mi do myślenia.

„No tak, czego mogłam się spodziewać? – zastanawiałam się wieczorem. – Iwona jest przecież młoda, atrakcyjna i pełna życia. Może się podobać. Pewnie nie narzeka tam na brak męskiego zainteresowania”.

Przeraziłam się nie na żarty, bo co będzie, jak pozna tam kogoś, zakocha się i już nie zechce wrócić do mojego brata? Ile to razy czytałam w gazetach o związkach, które rozpadały się, bo z dala od domu jedno z dwojga zapominało o małżeńskiej przysiędze. Nie chciałam, żeby taki sam los spotkał Krzyśka i Iwonę.

W pamięci wciąż miałam, jak fajną byli parą, nim mój brat tak się zapuścił. Oni naprawdę pasują do siebie… Wiedziałam jedno: jeżeli Krzysiek nie weźmie się za siebie i nie zawalczy o żonę, ona znajdzie tam sobie kogoś, kto będzie potrafił dotrzymać jej kroku, a ten leń prędzej niż myśli zostanie sam. Wtedy na łzy i darcie szat będzie zdecydowanie za późno. Musiałam szybko działać i posunąć się do pewnego małego podstępu…

– Mógłbyś jutro podrzucić mnie do fryzjera? – zapytałam brata podczas wieczornej pogawędki przez telefon.

Prężył muskuły i cieszył się jak dziecko

Z salonu fryzjerskiego nie tylko ja wyszłam z nową fryzurą. Krzysiek też dał się namówić na małą metamorfozę. Ze znacznie krótszymi, dobrze ostrzyżonymi włosami wyglądał o niebo lepiej.
Poszłam za ciosem i poprosiłam, żeby wszedł ze mną jeszcze do pobliskiej galerii handlowej.

– Chciałabym kupić sobie jakie nowe spodnie – napomknęłam.

Z zakupów wróciłam z nową sukienką, a mój brat z parą dżinsów i dwiema ładnymi koszulami.
Kilka dni później…

– Dostałam w pracy dwuosobowy karnet na siłownię, a nie mam z kim chodzić – oznajmiłam Krzyśkowi.

To było kłamstwo, bo za karnet zapłaciłam z własnego portfela. Tego samego wieczoru, pod okiem trenera, wyciskaliśmy z siebie siódme poty na różnych urządzeniach. Mój brat, tak jak się spodziewałam, szybko połknął bakcyla sportu.

Po miesiącu wspólnego ćwiczenia, niezbyt chętna do ponownego sięgania do portfela po pieniądze na karnet, oznajmiłam z udawanym smutkiem, że nie mamy już gratisowych wejść. Wtedy Krzysiek zaproponował, że teraz on zapłaci za kolejny miesiąc.

– No co ty, przecież nie masz kasy – zdziwiłam się.

Brat spojrzał na mnie spod oka, naprężył muskuły i zapytał z łobuzerskim uśmiechem, czy moim zdaniem może zniweczyć wysiłek, dzięki któremu ma wreszcie takie mięśnie. Obiecał, że weźmie dodatkowe zlecenia, i będzie miał pieniądze.

Jeszcze kilka tygodni temu mojego brata nie dałoby się namówić na żadne fuchy, bo uważał, że wystarczająco narobi się w macierzystej firmie, żeby po godzinach biegać po klientach i naprawiać im domofony. Teraz jednak sam to zaproponował!

Regularny wysiłek fizyczny sprawił, że nie tylko schudł, ale również jakby nabrał ochoty do życia. Widać wydzielające się podczas ćwiczeń endorfiny zrobiły swoje.

– Słuchaj, Lila, nie uwierzysz… – zaczął pewnego wieczoru.

Dawno nie słyszałam w jego glosie takiego entuzjazmu. A kiedy powiedział mi, że leci do Neapolu do Iwony, nie uwierzyłam.

– Krzysiek, chce ci się? – podpuściłam go, nawiązując do nie tak dawnego braku życiowej energii.

– Chce mi się, chcę, muszę pochwalić się nową fryzurą, no i tymi muskułami – odpowiedział, ze śmiechem prężąc się przed lustrem.

Nie byłam zupełnie zdziwiona, kiedy po kilku dniach spędzonych we Włoszech, przyszedł do mnie z Iwoną. Od razu zaciągnęła mnie do kuchni:

– Powiedz mi szczerze, on kogoś ma? – zapytała z niepokojem w oczach.

Pewnie jak każda kobieta podejrzewała, że za taką ogromną zamianą, stoi jakaś inna kobieta.
Szybko ją uspokoiłam, ciesząc się, że mój podstęp okazał się tak dobry.

– Nikogo nie ma. Po prostu ten leń wreszcie wziął się ze siebie.

Iwona uściskała mnie serdecznie, bo czuła, że skoro nie inna kobieta, to pewnie ja stoję za tą wielką metamorfozą Krzyśka… Jak widać, na każdego znajdzie się sposób.

Czytaj także:
„Po zdradzie męża, córka rozbiła się jak kryształowa waza. Też mi katastrofa, przecież tego kwiatu jest pół światu”
„Wpadłam w alkoholizm przez ambicję rodziców. Piłam bez przerwy, nawet kiedy zaszłam w ciążę”
„Dla kobiet byłem niewidzialny, a jednak zdobyłem serce egzotycznej piękności. Moja rodzina uznała ją za naciągaczkę”

Redakcja poleca

REKLAMA