„Brat stary kawaler przez 2 lata ukrywał przed nami, że z kimś się spotyka. Gdy w końcu ją poznaliśmy... byliśmy w szoku”

zakochana para fot. Adobe Stock, simona
„Zaczęłam bacznie mu się przyglądać. Nie zauważyłam jednak większych zmian. No, może był lepiej niż zwykle ostrzyżony. Ach, i chyba miał nową kurtkę. Przyjrzałam mu się dopiero później przy stole. Oczy mu jakby żywiej błyszczały, gdzieś się podziała zmarszczka między brwiami…”.
/ 30.12.2022 22:40
zakochana para fot. Adobe Stock, simona

Telefon od Emila wprawił mnie w osłupienie. Poprosił, żebym zajęła się kotem przez dwa tygodnie.

– Wyjeżdżam. Pomyślałem, że możesz się nim zająć…

– Oczywiście, zajmę się Lucjanem… Ale dlaczego tak nagle? Coś się stało?

– Wpadnę do was i pogadamy. Będę o 19 – skończył, zanim zdążyłam odpowiedzieć.

Do wieczora siedziałam jak na szpilkach. Nawet mój mąż, który niczemu się nigdy nie dziwi, był zaskoczony planami szwagra…

Ktoś mi podmienił brata!

Emil w marcu skończył 44 lata. Jak przystało na starego kawalera, jego życie było potwornie nudne i przewidywalne. Od lat robił wszystko według niezmiennego porządku. Kładł się najpóźniej o 22, wstawał o szóstej. Po porannym prysznicu i śniadaniu wyruszał do pracy. W co trzecią sobotę spotykał się z Wojtkiem, kolegą z liceum. W niedziele chodził do kina, czasem odwiedzał kogoś z rodziny. Nie lubił się narzucać, więc te wizyty były nader rzadkie. W czasie pandemii poświęcał czas czytaniu książek.

Emil prawie nigdy wyjeżdżał z miasta, jeśli nie liczyć kilku weekendowych wypadów z moją rodziną na Mazury. Moje dzieciaki uwielbiały wujka, mimo że miały go za dziwaka. Czytał nieustannie, więc zaszczepił w moich dzieciach miłość do książek. Wieczory na ogół spędzał samotnie. Takiego Emila dobrze znałam, dlatego wiadomość o wyjeździe tak mnie zaskoczyła.

Przyszedł punktualnie o 19. Gdy tylko przekroczył próg naszego mieszkania, zaczęłam bacznie mu się przyglądać. Nie zauważyłam jednak większych zmian. No, może był lepiej niż zwykle ostrzyżony. Ach, i chyba miał nową kurtkę. Przyjrzałam mu się dopiero później przy stole. Oczy mu jakby żywiej błyszczały, gdzieś się podziała zmarszczka między brwiami…

Usiedliśmy do kolacji. Mój mąż z bratem wymienili uwagi na temat ostatnich wydarzeń politycznych.

– No to gdzie się wybierasz aż na dwa tygodnie? – nie wytrzymałam w końcu.

– Lecimy na Kretę. Chodzi tylko o kota, kwiatków nie musisz podlewać, sąsiadka będzie zaglądać – mówił szybko, jak nie Emil.

– Jedziemy? To znaczy, z kim jedziesz? Z Wojtkiem i jego rodziną? – dopytywałam.

– Nie. Lecimy z Leną do Heraklionu, a potem… – Emil opowiedział w skrócie o planowanym pobycie na południu Europy. I o Lenie, która jest lekarką i opiekowała się nim, gdy leżał w szpitalu…

– W szpitalu?! Kiedy ty byłeś w szpitalu?

– Jak wycinali mi wyrostek.

– Ale to było już ze dwa lata temu!

Dokładniej dwa i pół – odparł.

Była przed 40-tką i… miała czym oddychać

Pamiętam dzień, kiedy Emila zabrało pogotowie, choć twierdził, że nabawił się niestrawności, bo dał się namówić na hamburgera. Teraz przypomniałam sobie lekarkę, która wypisywała Emila ze szpitala. Długo z nią konferował, zanim wreszcie opuścił oddział. Pamiętam, jak jej dziękowałam za opiekę nad bratem. Za nic jednak nie mogłam sobie przypomnieć, jak wyglądała i w jakim była wieku.

Moja ciekawość została zaspokojona po kilku tygodniach.

Emil, jak twierdził, spędził z Leną na Krecie „najwspanialsze dwa tygodnie w życiu”. Wreszcie któregoś wieczora przyprowadził swoją sympatię.

– Ojej, kolacja! – Lena niemal krzyknęła na widok nakrytego stołu. – A mówiłam, Emilku, żebyśmy twojej siostrze nie robili kłopotu.

Po wstępnych uprzejmościach przyjrzałam się Lenie. Miła, przed czeterdziestką, apetyczna pani z dużym biustem… No, no – pomyślałam – jest się do czego przytulić.

Mój brat promieniał szczęściem. Mówił szybciej niż zwykle, nadskakiwał Lenie, podawał półmiski i co chwila zerkał pożądliwie na jej dekolt. Gdy zanosiła ze mną talerze do kuchni, nie spuszczał z niej wzroku.

Lena była bardzo otwarta.

Po rozwodzie czułam się taka samotna. Jeszcze ta pandemia nas lekarzy wykończyła. Ale Emil cały czas był przy mnie, nawet kiedy nie mogliśmy się widywać… Codziennie dzwoniliśmy do siebie i godzinami gadaliśmy przez telefon…

– Emil godzinami przez telefon? Niemożliwe! – wtrąciłam.

– Ależ tak, on jest taki kochany! – wyznała, lekko się rumieniąc.

Jestem pewna, że tych dwoje naprawdę się kocha. A mój brat… No cóż, po latach obudził się w nim prawdziwy mężczyzna. Ale do dziś nie mogę uwierzyć, że przez dwa lata ukrywał przed nami, ze z kimś się spotyka... Ot, dziwak i już.

Czytaj także:
„Pokochałem o 20 lat młodszą kobietę, a moja siostra wpadła w szał. Widziała w niej wyrachowana siksę, która leci na mój portfel”
„Rodzina wyzywa mnie od głupców, bo wziąłem sobie kobietę po przejściach. Dla nich rozwódka z dzieckiem, to wybrakowany towar”
„Mój brat był zakałą rodziny. Ojca prawie doprowadził do śmierci. Dlatego przez lata udawaliśmy, że nie istnieje”

Redakcja poleca

REKLAMA