„Boję się, że mąż odejdzie, bo... rzuciłam w niego patelnią. Kiedy coś nie idzie po mojej myśli, po prostu wpadam w szał”

Żona traktowała mnie jak popychadło fot. Adobe Stock, Liubomir
„Pamiętam, kiedy po raz pierwszy dostałam prawdziwego szału po tym, jak zamieszkaliśmy razem. Do Pawła przyjechała siostra z córką. Mała krzyczała i biegała po domu jak szalona. Wreszcie po kilku dniach, kompletnie wyczerpana ich ciągłą obecnością, zażądałam od Pawła, żeby wreszcie się wyniosły. Wtedy po raz pierwszy go uderzyłam”.
/ 20.01.2023 11:15
Żona traktowała mnie jak popychadło fot. Adobe Stock, Liubomir

Nie panuję nad sobą. Wiem to od dawna, bo jeszcze jako dziecko dostawałam ataków szału. Wtedy zrzucano to na karb dziecinnych emocji. A teraz? Mam już 34 lata! I właśnie przed chwilą rzuciłam w swojego męża patelnią. Taką metalową. Uderzyła szafkę kilka centymetrów od jego głowy!

Na co dzień spokojna i cicha, czasem wiedźma

„Co by było, gdybym go trafiła w głowę?” – przebiegło mi przez myśl.

Nawet nie chciałam sobie tego wyobrażać! Zanim jednak podbiegłam do Pawła, żeby go przeprosić, on spojrzał na patelnię, potem na mnie i wyrzucił z siebie jedno słowo:

Wariatka! – i wyszedł z domu.

Nie spodziewałam się tego, więc znowu złość wybuchła we mnie z wielką siłą.

Wracaj tutaj, draniu, i skończmy rozmowę! – wrzasnęłam za nim, wybiegając na klatkę schodową, ale jedyną odpowiedzią na mój krzyk było trzaśnięcie drzwi na parterze.

Aż się zachłysnęłam ze złości i tocząc pianę z ust, nie przestawałam obrzucać męża przekleństwami, chociaż przecież nawet go już przy mnie nie było. Zawsze tak miałam. Potrafiłam wyzwać matkę od idiotek tylko dlatego, że nie dosłyszała tego, co do niej powiedziałam i prosiła o powtórzenie. Wystarczy impuls i przekleństwa leją się z moich ust niepohamowanym strumieniem. Ale przecież nie mam tego schorzenia, które charakteryzuje się właśnie niekontrolowanym przeklinaniem. Od dziecka taka jestem. W podstawówce biłam koleżanki. Tak! Zdarzało mi się uderzyć jedną czy drugą nagle i bez uprzedzenia. Monika oberwała za to, że wepchnęła się na zjeżdżalnię przede mną. Strzeliłam ją w twarz i uciekłam, kiedy goniła mnie, aby mi oddać. Weronikę trzasnęłam w policzek, bo zaczęła mnie przedrzeźniać. Po prostu nie mogłam się powstrzymać, to wyszło jakby samo!

O dziwo, na co dzień byłam spokojną dziewczyną, zajętą książkami. Moja złość uaktywniała się dopiero wtedy, gdy ktoś wkroczył na „mój teren”. I często wychowawcy czy opiekunowie przyznawali mi wtedy rację! Bo ich zdaniem zostałam sprowokowana.

Dziś tym terenem jest mój dom

Nie lubię przyjmować gości, co gorsza, czasem przeszkadza mi nawet własny mąż! Pamiętam, kiedy po raz pierwszy dostałam prawdziwego szału po tym, jak zamieszkaliśmy razem. Do Pawła przyjechała siostra z córką. Mała biegała po domu jak szalona, jakby miała ADHD. Wreszcie po kilku dniach, kompletnie wyczerpana ich ciągłą obecnością, zażądałam od Pawła, żeby wreszcie się wyniosły. Wtedy po raz pierwszy go uderzyłam! Nasz związek zawisł na włosku…

W końcu to narzeczony się przełamał i porozmawiał z siostrą. Do mnie nie odzywał się przez kilka dni, na szczęście wybaczył mi tamten wybuch. W sumie to nie wiem, dlaczego się pobraliśmy – na miejscu Pawła uciekałabym, gdzie pieprz rośnie od takiej wariatki jak ja. Ale on mnie kocha. Tylko jeszcze jak długo? Czy ta historia z patelnią to już przełom? Może Paweł więcej nie wytrzyma? Chyba potrzebuję pomocy. Ale gdzie jej szukać? Nie wiem, skąd się biorą u mnie te napady złości. Podobno jako dziecko byłam obiektem gniewu własnego ojca. Sama tego nie pamiętam, bo tata zmarł, kiedy miałam cztery lata. Czyżby teraz odzywały się jednak we mnie traumatyczne przeżycia z dzieciństwa? Może powinnam pójść na jakąś terapię? Moja agresja niszczy mi życie… 

Czytaj także:
„Rozwiodłem się po 8 miesiącach małżeństwa. Teraz ta zołza chce 50 tysięcy złotych za wesele, którego nie chciałem”
„Rozwiodłam się z mężem, by szukać przygód i szybko tego pożałowałam. Znalazł sobie młodą lafiryndę, a mnie zakłuła zazdrość”
„Zaledwie pół roku po swoim ślubie, mój brat wdał się w romans z moją przyjaciółką. Szybko uznał, że nie kocha żony”

Redakcja poleca

REKLAMA