„Bałem się powiedzieć żonie, że nie dostałem podwyżki. Przez moje kłamstwo zostaliśmy z długami”

zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, Prostock-studio
„Wszystko się wydało. Opowiedziałem o cofniętej podwyżce, o Tomaszu, o strachu przed jej rozczarowaniem. Sylwia patrzyła na mnie z niedowierzaniem. – Czyli przez twoje kłamstwa zostaliśmy z połową remontu i długami? Czarek, jak mogłeś? – wyszeptała, a w jej głosie słychać było żal”.
/ 25.01.2025 14:30
zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Z szumem silnika w tle i cichą melodią w radiu próbowałem poukładać myśli. Jeszcze kilka godzin temu Tomasz, mój szef, beznamiętnie poinformował mnie, że zamiast zapowiedzianej podwyżki muszę „zacisnąć pasa” – projekt się opóźnił, więc premie i podwyżki są wstrzymane. Myślałem, że dostanę szału, ale tylko kiwałem głową, jakbym sam siebie karał za te spóźnienia i zarwane noce.

Żona planowała remont

Wjeżdżając w naszą ulicę, zobaczyłem światła w oknie. Sylwia była w domu. Jak zawsze. Pewnie już zaplanowała, jakie kafelki wybierzemy do kuchni. Tak się cieszyła z tego remontu. Uśmiechnąłem się gorzko – przecież nawet tych kafelków nie będzie. Ale co miałem powiedzieć? Że Tomasz znów mnie przycisnął? Że nie umiałem wynegocjować lepszych warunków? Że nie jesteśmy gotowi na remont, który sam jej obiecałem?

Otworzyłem drzwi, próbując wyglądać na opanowanego.

– Hej, jak minął dzień? – zapytała, wychylając się z kuchni. Jej głos brzmiał radośnie. Na stole leżały katalogi z aranżacjami wnętrz.

– W porządku – odparłem, ściągając buty.

– Czarek, zobacz to! Te fronty w matowej szarości! Idealne, prawda? – Sylwia pokazała mi zdjęcie.

Kiwałem głową, nie patrząc na zdjęcie. W głowie miałem pustkę. Sylwia mówiła dalej o szafkach, kolorach i blatach, a ja tylko przytakiwałem. Na koniec dodała z błyskiem w oku:

– A tak w ogóle… przyszedł kosztorys. Trochę więcej, niż myśleliśmy, ale damy radę, prawda?

Poczułem, jak coś we mnie pęka. Ale zamiast powiedzieć prawdę, wypaliłem:

– Jasne. Damy radę.

Wciąż milczałem

Światło porannego słońca wpadło do kuchni przez niedomyte okno. Sylwia rozłożyła na stole kolejne katalogi, odruchowo notując coś na marginesach. Jej entuzjazm był zaraźliwy, ale mnie tylko ściskało w żołądku. Mówiła o nowych płytkach na ścianę, podczas gdy ja w myślach kombinowałem, jak załatać dziurę w budżecie

– A może płyta indukcyjna? Wiem, że droższa, ale przecież to inwestycja na lata, co nie? – Sylwia podniosła na mnie wzrok. 

– Jasne – odparłem, nawet nie patrząc na zdjęcia. 

Miałem już dość własnych wymówek i kłamstw. "Jeszcze trochę", powtarzałem sobie, wmawiając, że coś się zmieni. Ale czas uciekał, a wycenione materiały miały być zamawiane. 

– Czarek, a budżet? Na pewno starczy? – zapytała w końcu, wbijając wzrok w moją twarz. 

– Wszystko pod kontrolą – rzuciłem szybko, czując, jak krew pulsuje w skroniach. 

Czułem, że Sylwia mi nie dowierza. Zmarszczyła brwi i nie odrywała ode mnie wzroku, jakby czekała, aż sam się złamię. Ale zamiast wyznać prawdę, rzuciłem z uśmiechem: 

– Może dzisiaj zamówimy pizzę? Zasłużyłaś na odpoczynek. 

Zgodziła się, choć widziałem, że coś ją uwierało. I mnie też – coraz bardziej. 

Wiedziałem, że ten moment nadejdzie

Sylwia stała w przedpokoju, z telefonem w dłoni, z twarzą bladą jak papier. Wiedziałem, że ten moment nadejdzie, ale i tak poczułem, jakby ziemia usuwała mi się spod nóg. 

– Czarek... – zaczęła powoli, ale w jej głosie nie było już łagodności. – Co to ma znaczyć? Bank twierdzi, że przekroczyliśmy limit. Możesz mi to wyjaśnić? 

– Musieli coś pomylić – rzuciłem nerwowo, odwracając wzrok. 

– Pomylić?! – Jej głos podniósł się o kilka tonów. – Od tygodni coś kręcisz. Czarek, do cholery, powiedz mi prawdę! 

Nie wytrzymałem.

– Sylwia, nie mamy tych pieniędzy – powiedziałem w końcu, zaciskając zęby. 

– Jak to?! Obiecałeś! Mówiłeś, że damy radę! – Jej oczy zaszły łzami. – Co zrobiłeś z tymi pieniędzmi? 

Wszystko się wydało. Opowiedziałem o cofniętej podwyżce, o Tomaszu, o strachu przed jej rozczarowaniem. Sylwia patrzyła na mnie z niedowierzaniem. 

– Czyli przez twoje kłamstwa zostaliśmy z połową remontu i długami?  Czarek, jak mogłeś? – wyszeptała, a w jej głosie słychać było żal.

Żona miała pretensje

Siedzieliśmy przy stole w milczeniu. Sylwia bawiła się filiżanką z niedopitą herbatą, wpatrując się w nią, jakby mogła znaleźć tam odpowiedzi na wszystkie pytania. W końcu uniosła wzrok. 

– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytała cicho, jej głos drżał, choć była spokojna. – Myślałeś, że się nie zorientuję? 

– Chciałem cię chronić – powiedziałem z trudem. – To wszystko… zawaliłem. Nie umiałem przyznać, że sobie nie radzę

– Chronić mnie? Przed czym? – przerwała gwałtownie, z bólem w głosie. – Czarek, jestem twoją żoną, nie dzieckiem. Powinieneś ze mną rozmawiać, zamiast chować głowę w piasek! 

Wzięła głęboki oddech, jakby zbierała siły. 

– Wiesz, co było najgorsze? Nie brak pieniędzy. Tylko twoje kłamstwa. To, że nie zaufałeś mi na tyle, żeby powiedzieć, co się dzieje. 

– Sylwia, bałem się, że mnie znienawidzisz. Że uznasz, że nie jestem dość dobry. – Moje słowa wypełniły ciszę, która trwała przez chwilę, zanim odpowiedziała. 

– Wiesz, Czarek, nigdy nie oczekiwałam od ciebie perfekcji. Chciałam tylko szczerości. A teraz… nie wiem, jak mamy to naprawić – westchnęła, wstając od stołu. 

Jej słowa zostały we mnie jak kolec. Sylwia zabrała kurtkę i wyszła, zostawiając mnie samego z moimi myślami i pustym domem. 

Zostałem sam

Dom bez Sylwii wydawał się obcy. Jej rzeczy wciąż były na swoim miejscu, ale czułem, jakby część mnie zniknęła razem z nią. Każdy zakamarek przypominał nasze wspólne chwile – radości, plany, nawet kłótnie. Teraz wszystko wydawało się takie... puste. 

Telefon leżał na stole, milcząc od dwóch dni. Sylwia wyjechała do swoich rodziców. Nie powiedziała, na jak długo. Nie pytała, czy jestem gotowy, żeby to przetrwać. 

Próbowałem się czymś zająć. Przeglądałem papiery z biura, szukałem sposobu, by wyrwać się z tej sytuacji. Ale cokolwiek robiłem, jej słowa wciąż dźwięczały mi w głowie: „Nie wiem, jak mamy to naprawić”. 

Wieczorem zadzwoniła Agnieszka, siostra Sylwii.

– Czarek, Sylwia jest u mnie. Nie chce rozmawiać, ale wiem, że nie możesz tak po prostu czekać. Musisz jej pokazać, że wiesz, gdzie popełniłeś błąd. 

– Myślisz, że to coś zmieni? – zapytałem, choć znałem odpowiedź. 

– Nie wiem, ale jeśli nic nie zrobisz, możesz ją stracić na zawsze

Rozłączyłem się i długo wpatrywałem się w ciemność za oknem. Po raz pierwszy od dawna poczułem, że muszę przestać uciekać. Jutro pojadę do Sylwii. Spróbuję. Jeśli nie dla siebie, to dla nas. 

Cezary, 40 lat

Czytaj także: „Na rodzinnym obiedzie mama podała rosół z niespodzianką. W jednej chwili przestaliśmy być normalną rodziną”
„Żałuję, że całe życie spałam tylko z mężem. Po 12 latach przyznał się, że kalorie z moich obiadów spalał w łóżku innej”
„Nigdy nie pożyczam pieniędzy, ale było mi żal sąsiadki. Żałuję, bo udaje głupią i nie chce oddać 1000 zł”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA