„Babcia mnie nienawidziła, bo byłam dzieckiem z wpadki. Uważała, że to przeze mnie jej córka zniszczyła sobie życie”

Kobieta, której babcia nie kocha fot. Adobe Stock, Krakenimages.com
„Ona mnie nie kochała, a w każdym razie – nie tak, jak resztę swoich wnuków. Nie przytulała mnie, nie odwiedzała w moje święta. Mama naciskała, ale ja nie chciałam zmuszać babci do miłości do mnie. Odpuściłam. Dopiero po jej śmierci dowiedziałam się, dlaczego tak było”.
/ 11.10.2021 15:32
Kobieta, której babcia nie kocha fot. Adobe Stock, Krakenimages.com

Mam dwie babcie, ale tak naprawdę tylko jedna zachowuje się jak prawdziwa. Ta druga chyba mnie po prostu nie kocha…

– Mogłabyś czasem ze mną pojechać – pomagałam mamie pakować pranie babci do siatki i jak zwykle, musiałam się przy tym nasłuchać. – W ogóle jej nie odwiedzasz.

– Ona mnie też nie odwiedzała – wzruszyłam ramionami. – Babcia Ania zawsze o mnie pamięta. I o urodzinach, i o imieninach. A Teresa się mną nie interesuje.

– Ale to twoja babcia… – mama nalegała, ale już jakby ciszej.

No tak, zabrakło jej argumentów. Wiedziała, że mam rację.

Ona nie interesowała się mną, to ja nią też nie

Babcia Teresa zawsze traktowała mnie inaczej niż pozostałe wnuki. Gdy byłam mała, nawet nie uważałam jej za swoją babcię – nigdy do nas nie przyjeżdżała. Ja z mamą czasem jeździłam do niej na imieniny i na drugi dzień świąt. Ale tylko my, bez taty. Za to babcia Ania, mama taty, bywała u nas często.

To ona odbierała mnie z przedszkola, zajmowała się mną, kiedy byłam chora. To ona pokazała mi, jak się robi kruche ciasteczka i zabierała mnie na spacery do parku, gdzie karmiłyśmy kaczki i łabędzie. Ona czytała mi bajki wieczorem, kiedy rodzice szli do kina. To była moja babcia – tamta druga była babcią moich kuzynów. Jarka, Piotrka i Zuzi, dzieci brata i siostry mojej mamy.

Kiedy byłam nieco starsza, przyjęłam do wiadomości fakt, że to też jest moja babcia. Ale z trudem. Pamiętam, jak poszłam do niej i usiłowałam usiąść jej na kolanach i się przytulić. Siedziała sztywno, a potem się zerwała mówiąc, że musi przygotować kolację. A przecież widziałam, że Zuzia siedzi u niej na kolanach bez przerwy! A Jarek i Piotrek zawsze, kiedy przychodzili na jej imienny, dostawali od niej cukierki. Ja nie!

Żaliłam się, że babcia niesprawiedliwie nas traktuje

Tata wtedy robił dziwne miny, a mama usiłowała mi wmówić, że to wrażenie, że się mylę. Ale ja wiedziałam, co mówię! Ona mnie nie kochała, a w każdym razie – nie tak, jak resztę swoich wnuków.
Dlatego gdy kilka lat temu okazało się, że babcia jest chora i potrzebuje pomocy, niespecjalnie się tym przejęłam. Owszem, współczułam jej, ale żeby się martwić?

Bardziej niepokoiłam się tym, że babcia Ania, moja babcia, ma zaćmę i musi mieć operację. I do niej jeździłam – sama, z własnej woli, robiłam jej zakupy i czytałam gazety. Babcia Teresa nie była moja. Dlatego nawet, gdy mama jechała jej pomóc, ja zawsze znalazłam wymówkę. Tak jak wtedy, gdy pakowała pranie.

Kiedyś rozmawiałam ze swoją przyjaciółką – ona też ma dwie babcie całkiem inne. Jedna jest cudowna, druga – oschła.

– Wiesz, ona po prostu nie umie przytulać czy rozpieszczać – mówiła mi. – Jest zimna jak lód.

No tak, ale moja babcia nie była zimna jak lód, przecież to widziałam! Ona tylko mnie nie potrafiła przytulać! Nie martwiłam się tym wtedy już jakoś szczególnie. Zbytnio zajęta byłam sobą i swoim życiem. Ile ja wtedy miałam lat?

Najwyżej siedemnaście… W głowie były mi tylko zabawy i pierwsze randki. Babcia Teresa zajmowała ostatnie miejsce na liście moich zainteresowań. Może gdyby mama bardziej naciskała, wymuszała na mnie odwiedziny u babci, to zmieniłabym zdanie? Może babcia nabrałaby lepszego nastawienia do mnie? Ale tak się nie stało, bo im byłam starsza, tym bardziej stanowczo odmawiałam wizyt u niej.

Mama była zła i chyba smutna, tata nie ingerował

Nawet gdy już byłam dorosła i wyprowadziłam się od nich, założyłam własną rodzinę, babci nie odwiedzałam. Mój kontakt z nią ograniczył się do zaproszenia na ślub i na chrzciny – w obydwu przypadkach wykręciła się chorobą.

Ale dopiero po śmierci babci dowiedziałam się, dlaczego mnie ignorowała. Zmarła w szpitalu, choroba stopniowo wyniszczała jej organizm. Na pogrzeb poszłam, bo mimo wszystko jakoś nie wyobrażałam sobie, żeby było inaczej. Chociaż taty na nim nie było… Podczas stypy dowiedziałam się, że babcia przed śmiercią każdemu coś dała. Każdemu, tylko nie mnie!

– Myślałam, że była bardziej oszczędna – żaliła się ciocia mojej mamie. – Zobacz, Zuzi dała swój pierścionek ślubny, a Jarkowi i Piotrkowi tylko jakieś drobiazgi. Konto puste, nic więcej nie ma!

– Przecież nie była bogata – mama miała zaczerwienione oczy i ciągle popłakiwała. Śmierć babci nią chyba najbardziej wstrząsnęła. – Czego się spodziewałaś? Mieszkanie przecież komunalne…

– Bo się nie upomniała o swoje – wtrącił się brat mojej mamy, wujek Tadek.

– Ziemię przecież nam zabrali.

– Trzeba się było upomnieć samemu – mama popatrzyła na niego ze złością. – A poza tym nie macie kiedy o tym rozmawiać? Pogrzeb był dopiero co.

Odprowadziłam mamę do domu i zapytałam, czy babcia jej coś zapisała.

– Album ze zdjęciami – powiedziała, sięgając do szafki. – Wiedziała, że mi na nim zależy.

– Ale każdemu dała jakąś biżuterię, prawda? – zapytałam.

Mama tylko pokręciła głową.

– Nie wiem, czy każdemu – powiedziała. – I nic mnie to nie obchodzi.

W końcu dowiedziałam się, w czym rzecz…

Kiedy już wychodziłam, tata powiedział, że przejdzie się ze mną, bo i tak musi przestawić samochód.

– Nie pytaj mamy więcej o spadek. Ona bardzo przeżywa śmierć babci – powiedział, ledwie wyszliśmy.

– Wiem, ale dlaczego nam babcia nic nie dała? Każdy wnuk coś dostał, tylko ja nie – powiedziałam jak małe dziecko.

– Widzisz – zaczął i rozejrzał się.– Może wsiądziemy do samochodu, co? Jest zimno, a ta opowieść chwilę potrwa. Myślę, że powinnaś to wiedzieć.

Wsiedliśmy, a wtedy tata powiedział mi, jak było naprawdę….

– Babcia Teresa nigdy nie pogodziła się z myślą, że mama za mnie wyszła.

– Jak to? Dlaczego? – zdziwiłam się.

Tata był przecież w porządku – nawet obiektywnie patrząc, jako zięć był idealny. Nie pił, nie palił, całkiem dobrze zarabiał.

– Babcia pochodziła ze szlacheckiej rodziny – powiedział. – Dziadek (nie poznałaś go, bo zginął w wypadku) był działaczem partyjnym. Jego rodzina przed wojną też miała majątek. Dla niej tylko to się liczyło – pozycja i klasa. A ja pochodzę z robotniczej rodziny. Co z tego, że byłem uczciwy i pracowity, skoro żadnym herbem nie mogłem się wykazać? Może gdybym był bogaty… A tu wiesz – mezalians wyszedł. Twoja mama, kiedy ją poznałem, studiowała historię. Ja pracowałem w księgarni. Chciałem się uczyć, ale musiałem trochę pomóc rodzinie finansowo. Potem przerzuciłem się na motoryzację. I jak wiesz, świetnie na tym wyszedłem, biedy nie klepiemy. Ale wracając do tematu – zakochaliśmy się w sobie z twoją mamą, a babcia nie chciała słyszeć o takim zięciu jak ja. Spotykaliśmy się po kryjomu. No i niestety… Znaczy stety, bo dzięki temu jesteś na świecie – mama zaszła w ciążę, jeszcze na studiach.

– Ale przecież skończyła studia? – popatrzyłam na niego zdziwiona.

– Tak, jak miałaś dwa lata – powiedział. – Babcia nawet na naszym ślubie nie była ani na twoich chrzcinach. Dopiero po obronie magisterki przez mamę, zgodziła się z nią zobaczyć. Ja nie dostąpiłem zaszczytu – uśmiechnął się smutno.– Mnie nigdy nie chciała widzieć. Myślę, że ta niechęć do mnie przełożyła się na ciebie. Wiem, to niesprawiedliwe, ale moim zdaniem tak było. Mama to przeżywała, bo widziała, że inne wnuki są faworyzowane. Ale nic nie mogła na to poradzić.

– Babcia była dziwna – powiedziałam.

– Ano, taka była – tata westchnął.

– W każdym razie, teraz już wiesz i nie męcz mamy pytaniami. Ona ją kochała i bardzo przeżywała wszystko. I to, że nas nie akceptowała, i jej chorobę, i śmierć. Teraz jej ciężko.

– Dzięki, że mi powiedziałeś – uśmiechnęłam się do niego. – Wiesz, ja zawsze uważałam, że mam tylko jedną babcię. I jak widać, słusznie…

Czytaj także:
„Mąż zostawił mnie dla młodszej kochanki i po 4 latach chce do mnie wrócić. Teraz raptem twierdzi, że mnie kocha”
„Nie widziałem ciała żony od 7 lat. Nie wolno mi dotykać jej brzucha i pośladków nawet jak się kochamy”
„Przez 15 lat byłam żoną. Teraz jestem kochanką i daję mojemu mężczyźnie to, czego nie dostaje od żony”

Redakcja poleca

REKLAMA