„Babcia jest po 70-tce, ale wciąż wzdycha do swojej pierwszej miłości. Postanowiłam ją dla niej odnaleźć”

kobieta wspomina pierwszą miłość fot. Adobe Stock, StockPhotoPro
„We wtorek rano wrzuciłyśmy na nasze facebookowe profile wspólne stare zdjęcie babci i Kazimierza z prośbą o rozpowszechnienie i informację, jeśli ktoś rozpozna tego pana. Już po czterech dniach odezwał się do mnie niejaki Radek, który powiedział, że to na bank jego dziadek”.
/ 09.08.2022 14:30
kobieta wspomina pierwszą miłość fot. Adobe Stock, StockPhotoPro

Kiedy pytano mnie w dzieciństwie, kto jest moją najlepszą przyjaciółką, zawsze odpowiadałam: babcia Wandzia. W naszym przypadku sprawdzała się stara prawda, że najlepsze porozumienie między kobietami jest co drugie pokolenie: babcia z wnuczką, a mama… no, też pewnie z wnuczką, jeśli kiedyś jej taką zafunduję. Na razie musiałam leczyć złamane serce, w czym bardzo pomagała mi – któżby inny – babcia Wandzia. Godzinami potrafiła słuchać o Wojtku, o tym, że zostawił mnie dla Baśki z drugiego roku i że nie mogę przestać cierpieć z jego powodu.

– Przejdzie ci, Magdusiu – mówiła łagodnie, głaszcząc mnie po włosach. – Jestem pewna, że już na wiosnę będziesz chodzić na spacery z kim innym.

Myślisz, że o nim zapomnę? – chlipałam w jej fartuch.

– O nie, zapomnieć to go nie zapomnisz, tylko przestaniesz za nim płakać. Tak jak ja przestałam płakać za moim Kaziem.

Spojrzałam na nią zdumiona.

– A kto to jest Kazio? – spytałam. I babcia zaczęła opowiadać...

Ponoć nikt nie całował tak, jak Kazio

Okazało się, że Kazio był jej pierwszym chłopakiem. Aż się wierzyć nie chce, że moja babcia chodziła kiedyś na randki, całowała się w parku, a kto wie, czy nie coś więcej, i to nie z moim dziadkiem Leonem, tylko z jakimś Kaziem! Choć od paru lat dziadka nie było już z nami, ja wciąż nie umiałam sobie wyobrazić, że przy boku mojej ukochanej babuni mógłby stać jakiś inny mężczyzna. A jednak to był fakt: przed laty babcia kochała innego i choć dawno temu przebolała rozstanie – bo Kazimierz, tak samo jak mój Wojtek, zostawił ją dla innej dziewczyny, to jednak o swojej pierwszej miłości nie zapomniała.

– Czasem zastanawiam się, Magdusiu, czy on jeszcze żyje, jak mu się potoczyło życie, czy jest albo był szczęśliwy...

– Nie jesteś na niego zła?

– No skąd, byliśmy przecież tacy młodzi. Gdy się ma naście lat, więzi łączące dwoje ludzi są jeszcze bardzo kruche. Poza tym wyznam ci pewien sekret.

– No, powiedz!

– On całował dużo lepiej niż twój dziadek, więc nie mogę się na niego gniewać. Kochałam całym sercem mojego Leona, ale nikt nie całował tak jak Kazio.

Nie potrafiłam zapomnieć tej rozmowy z babcią. Opowiedziałam o niej swojej koleżance Agnieszce i to ona wpadła na ten pomysł:

A gdybyśmy go znalazły? Pomyśl, jaką przyjemność sprawiłabyś babci, gdybyś doprowadziła do ich spotkania po latach!

– Tylko jak ja go znajdę?

– O, kochana! Przez portale społecznościowe można dziś nawiązać kontakt nawet z prezydentem USA, a co dopiero z Kazimierzem… jak on się nazywa?

Podałam jej nazwisko, które wymieniła babcia.

– No i świetnie – oznajmiła zadowolona. – Zatem znajdziemy go i zaprosimy do twojej babci w którąś sobotę czy niedzielę. Taką będzie miała niespodziankę! Więc jak, umowa stoi?

– Stoi – przybiłam jej piątkę, choć prawdę powiedziawszy, nie wierzyłam, że to mogłoby się udać.

Pojawili się w drzwiach z wielkim bukietem róż

Było tak. We wtorek rano wrzuciłyśmy na nasze facebookowe profile wspólne stare zdjęcie babci i Kazimierza z prośbą o rozpowszechnienie i informację, jeśli ktoś rozpozna tego pana. Już po czterech dniach odezwał się do mnie niejaki Radek, który powiedział, że to na bank jego dziadek! Mieliśmy gorącą linię między Miliczem a Sosnowcem – bo oni mieszkają właśnie w Sosnowcu – ale szybko ustaliliśmy, że faktycznie jego szukamy. Dziadek Radka, od paru lat wdowiec, entuzjastycznie zareagował na pomysł spotkania.

Dwa tygodnie później pan Kazimierz z wnukiem zadzwonił do drzwi mieszkania babci Wandzi. Wiedziałam, że to oni, więc specjalnie schowałam się w łazience, żeby to sama poszła otworzyć. W drzwiach stał przystojny starszy pan i jego równie przystojny wnuk. Panowie przynieśli dla babci wielki bukiet czerwonych róż.

– Za każdy rok rozstania – uśmiechnął się uwodzicielsko pan Kazio. – Mam nadzieję, Wandziu, że dasz się zaprosić na kolację.

I babcia zaprosić się dała.

Co będzie dalej, tego, oczywiście, przewidzieć się nie da. Wiadomo, że w przyszłym tygodniu Kazio przyjedzie do mojej babci na dłużej, „żeby się porządnie wygadać”. A ja cały czas się zastanawiam, czy umiejętność całowania jest dziedziczna…

Czytaj także:
„By zrobić żonie niespodziankę, bez uprzedzenia odwiedziłem ją w sanatorium. Tymczasem to ona zrobiła niespodziankę mnie”
„W dzieciństwie babcia została rozdzielona z bratem. Szukała go potem całe życie, ale odnalazł się dopiero dzięki mnie”
„Wypadek córki wstrząsnął całą rodziną. Mąż uciekał w pracę, syn zaczął się moczyć, a mi chciało się wyć z bezsilności”

Redakcja poleca

REKLAMA