„Agnieszka chciała wyrzucić na bruk starszego, samotnego człowieka. Tylko po to, żeby spłacić długi mężusia!”

kobieta która jest załamana długami swojego męża fot. Adobe Stock
Gdy nasza mama owdowiała, związała się z wujkiem Heńkiem. Był dla nas jak ojciec, mimo że nie mieli ślubu. Żyli na kocią łapę przez wiele lat, ale to nie miało znaczenia. Po śmierci mamy było oczywiste, że musi zostać w jej mieszkaniu - w końcu mieszkał tam od tak dawna. Aga uparła się jednak, żeby go wyrzucić!
/ 21.04.2021 13:29
kobieta która jest załamana długami swojego męża fot. Adobe Stock

Agnieszka kazała ci się wynosić? Nie no, to chyba jakiś żart… aż mną zatrzęsło, kiedy usłyszałem w słuchawce głos zapłakanego wujka Heńka.

– Nie martw się, załatwię to, w końcu mieszkanie należy też do mnie! W każdym razie na pewno nigdzie się nie wyprowadzasz – postarałem się go uspokoić, a jednocześnie wysłałem siostrze wiadomość, że zaraz do niej przyjadę.

Uprzedziła mnie i zadzwoniła, nim zdążyłem ruszyć się z kanapy, więc od razu przeszedłem do sedna:

– Nie masz serca, żeby wyrzucać na bruk starego człowieka?
– A on miał, gdy oszukiwał mamę?!
– Agnieszka… – jęknąłem, bo wiedziałem, do czego pije starsza siostra.

Nie dalej jak tydzień temu, w dniu pogrzebu mamy, Aga dowiedziała się od znajomej jakiejś znajomej, że wujek Heniek – wielka miłość naszej mamy i ktoś, kto po śmierci taty zastąpił nam ojca – był rozwodnikiem.

To oznaczało, że od lat oszukiwał całą naszą trójkę, wmawiając nam, że zaborcza żona nigdy nie da mu rozwodu. W rzeczywistości rozwiedli się po cichu jakieś siedem lat po tym, jak wujek w nowej pracy poznał wdowę z dwójką dzieci, czyli naszą mamę.

Tuż po pogrzebie mamy wściekła Aga urządziła Heńkowi awanturę, wyrzucając go ze stypy

Nie pomogła moja interwencja ani tłumaczenia staruszka, że początkowo zwyczajnie bał się kolejnego ślubu, a potem wstydził przyznać się do własnej głupoty. Twierdził, że wyznał mamie prawdę, zanim zmarła, ale nie wiedział, czy otumaniona morfiną zrozumiała choćby jedno jego słowo. Dla mnie cała ta historia nie miała znaczenia.

Ze ślubem czy bez wujek był dla nas wspaniałym opiekunem. Nauczył mnie odpowiedzialności, pokazał, jak bronić się przed chłopakami z podwórka. Kupił mi pierwszą motorynkę, kibicował, gdy zdawałem do technikum budowlanego i zakładałem własną firmę. Zanim zachorowała mama, pomagał mnie i siostrze przy dzieciach, jakby był ich własnym, a nie przyszywanym dziadkiem, więc odkrycie Agnieszki nie zmieniło moich uczuć do niego.

Było dla mnie oczywiste, że wujek zostanie w mieszkaniu mamy tak długo, jak tylko zechce, nawet do śmierci. Ja i Agnieszka mieliśmy z czego żyć i gdzie mieszkać… Ale siostra zmieniła zdanie.

A przecież on traktował cię jak ukochaną księżniczkę

Po latach życia w związku zdawałem sobie sprawę, że kobiety patrzą na pewne sprawy nieco inaczej, ale żeby od razu wyrzucać na bruk bezradnego siedemdziesięciolatka?

– Aga, on ma tylko nas, więc dokąd niby miałby pójść? – pytałem.

– Nie wiem, nie obchodzi mnie to! – wyczułem, że siostrze łamie się głos. – Bierzesz jego stronę, a nie pamiętasz, jak mamie zależało na ślubie? Jak wstydziła się przed sąsiadami i rodziną związku na kocią łapę?

Zbaraniałem, słysząc jej płacz. Tego było już dla mnie za wiele jak na jeden dzień. Byłem jedynie prostym facetem.

– A Janek co o tym myśli? – starałem się skierować temat rozmowy na męża Agi, ale ona wybuchła płaczem.

Na szczęście szybko mnie przeprosiła i rozłączyła się. Miałem nadzieję, że wypłacze się, porozmawia ze swoim spolegliwym mężem i pójdzie po rozum do głowy. Niestety, dwa dni później zadzwoniła do mnie równie wściekła jak podczas pogrzebu, krzycząc, że ten „stary drań” po opinii prawnika uznał, że tytułem zasiedzenia należy mu się jeden z dwóch pokoi w mieszkaniu mamy, więc nigdzie się nie ruszy.

Jeszcze bardziej zdenerwowała się, gdy stanąłem po stronie wujka, i zwyzywała mnie od nieudaczników i głupków. Tego było już za wiele. Postanowiłem pojechać do siostry i jej męża, i poważnie się z nimi rozmówić, bo najwyraźniej oboje zgłupieli na punkcie „majątku” po mamie. Kiedy przyjechałem na miejsce, brama i drzwi były otwarte, więc od razu trafiłem w sam środek małżeńskiej kłótni.

Cóż, z Izą też nieraz spieraliśmy się o różne rzeczy, ale między Agą i Jankiem szło na noże. Nim zdążyłem zareagować, siostra rzuciła w męża walizką wypchaną jego ubraniami. Krzyczała coś o rozwodzie, rozdzielności majątkowej i komorniku, bo nikogo nie będzie spłacać. Dodała też coś na temat męskich świń i oszustów.

– Wszyscy jesteście tacy sami! – krzyknęła, kiedy mnie zobaczyła.

Nie sądziłem, że rodzina mojej siostry może mieć jakiekolwiek problemy finansowe, a dobroduszny Janek był ostatnią osobą, którą mógłbym podejrzewać o jakieś przekręty.

– A ty co? Teraz będziesz bronił kolejnego oszusta? – syknęła Aga, zanim zdążyłem się odezwać. – Wynosić mi się stąd. Obaj. Nie chcę was więcej widzieć ani słuchać! – wrzasnęła i wypchnęła nas za drzwi.

To dlatego chcesz wyrzucić na bruk starego człowieka! Z wrażenia zaniemówiłem. Janek z walizką w ręku też nie wyglądał najlepiej, więc zabrałem go do samochodu i dopiero w środku poprosiłem o wyjaśnienia. Wił się jak piskorz, aż wreszcie ochłonąłem i przyparłem go do muru rzeczowymi pytaniami. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że ten nieco safandułowaty facet w średnim wieku tonie w długach z powodu… hazardu.

– Ile? Stary! Grasz w ruletkę z mafią czy jak? – prawie się oplułem, kiedy usłyszałem kwotę, którą musi spłacić.
– Nie, na początku grałem na automatach na stacji benzynowej, a potem w internecie i… raz byłem w kasynie w czasie wyjazdu służbowego.
– Ty w kasynie? – jakoś nie mogłem wyobrazić sobie szwagra wśród eleganckich mężczyzn i pięknych kobiet.

Normalnie z wypiekami na twarzy wypytałbym go o szczegóły, ale nagle wszystko stało się dla mnie jasne. Od razu straciłem ochotę na dalszą rozmowę o ruletce, automatach i dziwnych pożyczkodawcach.

– To dlatego Aga tak wścieka się na Henia! Tu wcale nie chodzi o mamę, jej wymarzony ślub czy jego rozwód! Po prostu chciała sprzedać mieszkanie i mieć na twoje długi! – oświeciło mnie. – Pozbylibyście się starego człowieka, żeby ratować własne tyłki? Co z was za ludzie?! – nie wytrzymałem.

–To nie tak, nie wiesz, jakie rosną nam odsetki… Agnieszka chciała dobrze… Ona też jest w szoku – bąkał coś Janek, ale już go nie słuchałem, bo szedłem porozmawiać z siostrą.

Rozpłakała się, kiedy wygarnąłem jej prawdę. Dla wujka zawsze była księżniczką, najpiękniejszą i najmądrzejsza dziewczynką na świecie, a ona chciała pozbyć się go jak śmiecia, żeby tylko uratować mężusia oszusta. Nie zamierzałem jej tego darować. Widziałem, że zrobiło jej się przykro, gdy usłyszała, do czego byłaby zdolna.

– Przepraszam – wyszeptała, gdy przestałem krzyczeć.
– To jego powinnaś przeprosić – rzuciłem, mając na myśli wujka.

Przyznała mi rację, ale to nie zmieniało faktu, że miała ogromne problemy

Lada chwila komornik miał zlicytować ich oba samochody i część działki na poczet bankowych długów, ale pozostawały jeszcze te nieoficjalne. Dlatego kiedy opadły emocje i wszyscy wzajemnie się poprzepraszaliśmy, zaproponowałem siostrze i szwagrowi pożyczkę, stawiając jeden warunek – szwagier miał zacząć się leczyć i nigdy więcej nie zagrać w nic, za co musiałby płacić.

Od siebie Agnieszka dodała zastrzeżenie, aby przed pierwszym przelewem ode mnie Janek znalazł terapeutę lub miejsce, gdzie leczy się uzależnienie od hazardu. Miał podać mi jego numer telefonu i adres. Normalnie zdziwiłbym się, że chce aż tak kontrolować męża, i może nawet powiedziałbym coś w obronie szwagra, ale po tym, jak wpakował ich w horrendalne długi, uznałem, że siostra wie, co robi.

Szybko sprawdziłem dane, które Janek następnego dnia mi podesłał i odetchnąłem z ulgą, gdy okazały się prawdziwe. Tym razem nie kłamał i rzeczywiście poszedł na terapię. Sam pojął, że jeśli czegoś nie zrobi, straci nie tylko pieniądze, ale i rodzinę, bo Aga też postawiła sprawę jasno. Nim mąż zdążył zaprotestować, załatwiła rozdzielność majątkową, głównie myśląc o zabezpieczeniu dzieci.

– Widzisz, Bronek, gdybyśmy nie mieli ślubu, nie straciłabym połowy majątku – zażartowała po wszystkim. – Może wujek miał głowę na karku, nie żeniąc się z mamą – dodała, puszczając do mnie oko.

Czytaj także:
Nie dawałam sobie rady z jednym dzieckiem, a gdy urodziłam drugie, zaczął się obóz przetrwania
Zazdrościłem Jackowi, że jest kawalerem - u mnie tylko kupki i zupki...
Podczas pandemii najgorsza jest samotność. Chciałabym wyjść do ludzi. Ale może wcześniej umrę

Redakcja poleca

REKLAMA