„30 lat temu uciekłam od męża kata. Mój syn też znęca się nad żoną i synem. Czy to można przekazać w genach?”

kobieta której syn zmienia się w tyrana fot. Adobe Stock
„Piotrek powiedział, że jego żona przesadza, że parę razy się posprzeczali, przewróciła się sama, a teraz robi cyrk, by odebrać mu syna. Nie musiałam go więcej słuchać. Mój syn stał się koszmarem. Stał się swoim własnym ojcem”.
/ 26.04.2022 14:08
kobieta której syn zmienia się w tyrana fot. Adobe Stock

Zastanawialiście się czasem, jak czują się matki morderców, bandytów, gwałcicieli, zwyrodnialców? Jak mogą patrzeć w lustro lub kłaść się do łóżka ze świadomością, że sprowadzony przez nie na świat człowiek czyni zło? Powiem wam, bo sama nią jestem. Codziennie pytam się sama siebie, gdzie popełniłam błąd. Czy wychowałam Piotra na tyrana? A może zaczęło się to już wcześniej, w momencie poczęcia go?

Równo 30 lat temu znalazłam się sama w pociągu ze śpiącym 3-letnim synem na ręku, małą torbą z najważniejszymi rzeczami i 150 złotymi w portfelu. Uciekałam od męża, który bił mnie regularnie od momentu urodzenia dziecka. Nie przejmował się tym, czy będzie widać siniaki, a przemoc domowa w tych czasach była nadal czymś, czego wstydziła się jej ofiara, a nie sprawca.

Gdy Piotrek stawał się coraz większy i coraz bardziej ruchliwy, z czasem i on stał się celem dla Mariusza. Krzyczał na niego przez każdą drobnostkę. Mimo to uciekłam dopiero wtedy, gdy po raz pierwszy podniósł na niego rękę.

Skąd miałam wiedzieć, że historia zatoczy koło?

Strach, zdenerwowanie, ogromny stres, ale i ulga, nadzieja na lepsze życie. Z Krakowa uciekłam do Szczecina, na drugi koniec Polski. Pomogła mi dawna znajoma, do dzisiaj jestem jej wdzięczna za ratunek. Czasem jednak myślę, że może lepiej byłoby, gdyby mój syn tam został... Nie, co ja mówię. Jak matka może, chociaż o tym pomyśleć?

W nowym miejscu było nam ciężko. Byłam od tej pory samotną matką, w nowym, nieznanym mieście, ukrywającą się przed mężem i jeszcze przed trudną i bolesną rozprawą sądową. Jakoś wiązaliśmy koniec z końcem. Drugiemu mężczyźnie już nie zaufałam.

Mój syn dorastał. Skończył technikum, miał dobrą pracę, poszedł na zaoczne studia. 20 lat po naszej ucieczce oświadczył mi, że się żeni, a jego ukochana spodziewa się dziecka. Rozpłakałam się wtedy z radości.

Ania była miłą, skromną i nieco cichą dziewczyną. Długo mi zajęło przekonanie jej, że może mnie traktować jak drugą matkę. Jej pierwsza od dawna nie żyła, a jej ojciec mieszkał w innej miejscowości. Pomogłam im z weselem, pomagałam przy dziecku. Nie wiem, jakim cudem nie zauważyłam, że dzieje się u nich coś złego. To ona do mnie przyszła, 10 lat po ich ślubie.

Widziałam, że coś ją gryzie i wcale mnie to nie dziwiło

Wiedziałam, że firma, w której pracuje Piotrek ma kłopoty. Kłopoty miał również i w domu. Całą rozmowę pamiętam jak przez mgłę. Docierały do mnie tylko pojedyncze słowa, które doskonale pamiętam ze swojej młodości: awantury, bije, poniża, przemoc... Nie musiałam wiele więcej słuchać.

Głupia ja, porozmawiałam najpierw z nim. I znowu sceny, które pamiętam. Piotrek powiedział, że jego żona przesadza, że parę razy się posprzeczali, przewróciła się sama, a teraz robi cyrk, by odebrać mu syna. Nie musiałam go więcej słuchać. Mój syn stał się koszmarem, którego nawet nie pamiętam. Stał się swoim własnym ojcem.

Czyja to wina? Starałam się ochronić go przed przemocą, bólem, strachem... Czy bycie zwyrodnialcem może przechodzić w genach? Czy mogłam zrobić cokolwiek, by temu zapobiec? Całe życie starałam się, by niczego mu nie brakowało, robiłam wszystko dla niego. Za bardzo go rozpuściłam? A może to po prostu okropny, potworny zbieg okoliczności, że w moim życiu znalazło się aż dwóch katów?

Synową i wnuka tymczasowo przyjęłam do siebie. Nie wiem, na jak długo i nie wiem, kiedy Piotrek powinien się z nimi zobaczyć. Może pójdzie na terapię? A może powinien iść do więzienia, by jego rodzina była bezpieczna?

Czytaj także:
„Matka wmawiała mi, że ojciec się mnie wyrzekł. Całe życie okłamywała mnie przez własną urażoną dumę”
„Mąż znęcał się nade mną, a policjanci traktowali do jak dobrego znajomego. Przemoc nazywali drobnymi sprzeczkami”
„Matka wmawiała mi, że ojciec się mnie wyrzekł. Całe życie okłamywała mnie przez własną urażoną dumę”

Redakcja poleca

REKLAMA