– Mamo, zrobisz mi zdjęcie? Jeszcze jedno! Czekaj, teraz usiądę i podniosę ręce, o tak. A teraz odwrócę się tyłem. Stań dalej i tak z góry zrób! – Laura instruowała mnie, jak ją fotografować na tle kwitnących kwiatów w parku.
Zrobiłam z dwadzieścia zdjęć, ale gdy je zobaczyła, nie była zadowolona, i zażądała kontynuacji sesji.
– Po co ci tyle zdjęć? – zapytałam.
– Na Instagram – odpowiedziała krótko. – Muszę się pokazywać codziennie, bo stracę followersów.
Followersi to ludzie, którzy obserwują jej konto. Wiem to, chociaż sama nie korzystam z tego portalu. Jasne, czasami mam ochotę pokazać zdjęcia z wakacji albo kiedy uda mi się wyjątkowo dobre ciasto, ale żeby wrzucać fotki codziennie?
To chyba tylko młodzi mogą się tym ekscytować
Laurze pozwoliliśmy na założenie kont w mediach społecznościowych, kiedy skończyła trzynaście lat. W wieku piętnastu lat miała już swój kanał na YouTubie i profile na Facebooku, Instagramie i paru innych portalach. Na początku zerkałam, co tam publikuje, ale w końcu znudziło mi się oglądanie jej sesji na tle słońca zachodzącego na blokowisku, z koleżankami w pizzerii czy w piętnastu różnych wariantach warkoczy. Przecież wiedziałam, jakie to zdjęcia, skoro część z nich sama robiłam. Ale jednak nie do końca…
– Czy ty wiesz, jakie zdjęcia nasza córka wrzuca do internetu?! – zapytał mnie mąż któregoś dnia.
Właśnie surfował po sieci w smartfonie. Jak się domyśliłam, internetowe nurty zaniosły go na instagramowe konto Laury.
– Swoje portrety głównie – odpowiedziałam jeszcze spokojnie, chociaż szok malujący się na twarzy Antka mnie zaniepokoił. – Co wstawiła?
Mąż pokazał mi ekran telefonu. Przez moment chciałam go wyśmiać, że pomylił własną córkę z jakąś modelką. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ta wymalowana, wygięta w prowokacyjnej pozie dziewczyna w koronkowym staniku i miniszortach to Laura. Teraz ja przeżyłam szok.
– Co to jest?! Pokaż inne zdjęcia!
Sekundę później poczułam się tak, jakbym znalazła się na innej planecie, w innym życiu. Przecież myśmy mieli piętnastoletnią córkę! Dziewczynkę, która sypia z pluszowym tygrysem i zbiera karty z końmi! A to… to…
– To jest wulgarne! – wyartykułował moją myśl Antek. – A tutaj? Jak ona wypina biust, ty to widzisz? Rany boskie, ona wygląda tutaj na dwadzieścia lat!
Na wszystkich zdjęciach nasza córeczka przybierała pozy, które w założeniu miały być chyba seksowne, a dla mnie były wyuzdane. Do tego pozowała w kusych ubraniach, spódniczce ledwie zakrywającej majtki i udrapowanym na gołym ciele szalu zastępującym sukienkę. Owszem, zakrywał strategiczne miejsca, ale pozostawiał niebezpiecznie dużo dla wyobraźni.
Mąż też o tym pomyślał
– Przecież te foty może oglądać każdy – zdenerwował się. – Jacyś zboczeńcy! Trzeba z nią porozmawiać. To musi zniknąć.
Bałam się tej rozmowy, bo widziałam wściekłość Antka. Próbowałam go przekonać, że porozmawiam z Laurą sama, ale nie chciał się zgodzić. Niestety, miałam rację z tymi obawami. Mąż naskoczył na córkę, zabronił korzystania z Instagrama i Facebooka i zagroził, że przestanie płacić jej rachunki za telefon oraz odetnie internet. Co było do przewidzenia, Laura się wściekła i wykrzyczała nam, że nie mamy prawa jej tak ograniczać, bo ona przecież nic złego nie robi, wcale nie odsłania za dużo ciała i w ogóle to wszyscy tak robią i to jest normalne.
– Wszystko mam zasłonięte! – krzyczała, cała czerwona ze złości. – Wy jesteście jacyś nienormalnie pruderyjni! To nie dwudziesty wiek. Dzisiaj się robi takie zdjęcia. Mamy postęp, słyszeliście? Na plaży też byście mi nie pozwolili chodzić w kostiumie, bo ktoś się może gapić?
Czułam, że przegrywamy tę rundę. Laura sprowadziła wszystko do ubrań, czy właściwie ich braku, a mnie chodziło bardziej o samą ideę eksponowania ciała, o te wyzywające pozy i zmysłowe miny adresowane nie wiedzieć do kogo. Ale to było jak rzucanie grochem o ścianę.
– Nie myślcie sobie, że dam się wam stłamsić – wrzasnęła na koniec. – Sama sobie mogę płacić za internet! Mam kasę z niańczenia Zuzi.
Zuzia to córeczka sąsiadki, której Laura czasami pilnowała wieczorami. No więc rzeczywiście, miała środki na opłacanie swoich rachunków. Czyli pomysł męża, by tym jej zagrozić, okazał się chybiony.
– Czyli co? Sugerujesz, że nic nie możemy z tym zrobić? – zapytał, kiedy mu o tym powiedziałam. – Serio? Nie mam jak skłonić mojej niepełnoletniej córki, żeby przestała świecić tyłkiem na Instagramie?
– Pewnie jest jakiś sposób, ale jak widzisz, szantaże i groźby nie odnoszą skutku – mruknęłam. – Mówiłam, że sama z nią spokojnie porozmawiam… A teraz jest za późno.
Spojrzał na mnie, jakbym rzuciła mu wyzwanie, i mruknął, że rozwiąże ten problem. Cóż, miałam taką nadzieję, bo ja nie wiedziałam, co robić. Kilka dni później zastałam Antka myszkującego w mojej szafie.
– Biorę to, to i to – powiedział, odkładając moje skórzane szorty, bluzeczkę na ramiączkach i koronkowy biustonosz. – Wiem, co zrobić z Laurą!
Byłam ciekawa, więc wtajemniczył mnie w swój plan. Najpierw się roześmiałam, potem wystraszyłam, a na koniec pokiwałam głową z uznaniem.
– Dobra, to ja będę robić za fotografa – zaoferowałam się. – Laura nieźle mnie wyszkoliła.
Żeby wszystko dograć, odwiedziliśmy jeszcze kilka sklepów z używaną odzieżą, gdzie udało nam się kupić między innymi czarne szpilki w rozmiarze 44, blond perukę, sukienkę w panterkę XXL i kilka innych kiczowatych ciuchów. A potem zrobiłam Antkowi sesję fotograficzną na naszej kanapie, dokładnie tej samej, na której pozowała wcześniej Laura.
– Teraz odgarnij włosy i zrób dzióbek. O, dobrze! Teraz się wypnij i spójrz przez ramię. Rany… – zakrztusiłam się ze śmiechu. – A teraz zamyślona mina i tęskne spojrzenie w okno!
Tego samego popołudnia otworzyłam Antkowi konto na Instagramie. Napisałam parę zdań, zgrałam zdjęcia i dodałam całą masę znaczników wiążących te fotki z profilem Laury.
Na efekt nie trzeba było długo czekać
– Tato! – wrzasnęła od progu, ledwie weszła do mieszkania.
– Co ty wyprawiasz?! Mamo, widziałaś to?
Oczywiście na ekranie smartfona miała zdjęcia swojego nieogolonego, bujnie owłosionego tatusia, który naśladował jej miny i pozy ubrany w koronkowy top odsłaniający brzuch i kiczowatą żółtą mini. Na głowie miał przekrzywioną platynową perukę, a na twarzy głupkowaty uśmieszek.
– Tata napisał, że dopóki ja będę zamieszczać swoje zdjęcia tutaj, to on też będzie to robił! On nie ma prawa mnie ośmieszać! Mamo!
– Słonko, to nie dwudziesty wiek – odpowiedziałam, tłumiąc rozbawienie. – Nie bądź pruderyjna. Dzisiaj mężczyzna może sobie robić takie zdjęcia. Mamy postęp, nie słyszałaś?
Widziałam, że Laura omal nie eksplodowała ze złości, ale tym razem ona nie mogła za wiele zrobić. Tym bardziej że Antek miał już rzeszę fanów, w dużej części znajomych Laury. Jego fotki były komentowane, ludzie dodawali go do „ulubionych”. Komentarz, że mąż pozuje tak samo jak jego piętnastoletnia córka, bawił wszystkich. Po tamtej awanturze Laura nie odważyła się wstawić nowych zdjęć. Uświadomiłam jej, że jeśli to zrobi, tata i ja pójdziemy do parku. I tak, jej znajomi zobaczą jej ojca, jak z debilnie rozmarzoną miną wącha kwiatki ubrany w kieckę w panterkę i różową opaskę z puszkiem.
– Dobra, poddaję się… – jęknęła w końcu. – Nie będę publikować takich zdjęć, tylko błagam, przestańcie mnie kompromitować…
– Serio? To już koniec zabawy? – Antek udał zawiedzionego. – O nie, ja mam tyle pomysłów na sesje! Mógłbym pozować w bieliźnie w łazience jak ty albo… wiem! Owinąłbym się szalem i stanął na balkonie.
– Tato, nie! – Laura wyglądała na naprawdę wystraszoną.
– Oj, daj spokój. Przecież bym się ogolił – dodał ze śmiertelnie poważną miną Antek, a ja parsknęłam długo tłumionym śmiechem.
Mąż też w końcu nie wytrzymał i się roześmiał, jedynie Laura nie wyglądała na rozbawioną.
– Jesteście nienormalni – orzekła. – Inni mają normalnych rodziców! Ojcowie nie powinni robić takich rzeczy córkom! Wolałabym dostać szlaban! Mamo, nie mogliście mi dać szlabanu?
Obiecałam, że przemyślimy to, kiedy następnym razem narozrabia. Ale Antek dodał, że „to nie dwudziesty wiek”, więc dawanie szlabanu dzieciom jest nie na czasie, i obiecał, że wymyśli coś bardziej kreatywnego. Widząc przestrach w oczach naszej nastolatki, nabrałam pewności, że przynajmniej do osiemnastki będzie się bardzo pilnowała, żeby nie zrobić jakiejś głupoty!
Czytaj także:
„Działałam jak lep na nieudaczników, którzy bawili się moim kosztem. Dopiero, gdy jeden wrobił mnie w dziecko, otrzeźwiałam"
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat. Liczyłam, że mama pomoże mi wychować dziecko. Jej propozycja mnie przeraziła”
„Niczego nie pragnęłam bardziej niż macierzyństwa. Gdy moja siostra urodziła, uknułam plan, żeby odebrać jej syna”