Na ekrany kin wchodzi właśnie filmowa biografia jednego z najbardziej legendarnych głosów muzyki rozrywkowej. Wcielająca się w rolę Arethy Franklin Jennifer Hudson, została osobiście namaszczona przez artystkę, która sama zadecydowała, że tylko ona zrozumie jej osobowość na tyle, aby odzwierciedlić ją na ekranie.
A muzyczne filmy to prawdziwy żywioł aktorki - może poszczycić się nie tylko fenomenalnym głosem (jej kariera zaczęła się od zwycięstwa w amerykańskim „Idolu”), ale także Oscarem za rolę w widowiskowych „Dreamgirls”, bazowanych na burzliwej historii zespołu The Supremes.
Diwa o ciężkim charakterze
Chociaż Aretha Franklin sama wybrała swoją filmową odtwórczynię, nie oznacza to, że była otwarta na opowiadanie swojej historii. David Ritz, dziennikarz muzyczny, który podjął się stworzenia biografii królowej soulu, wspomina współpracę z nią jako zupełnie abstrakcyjną. Franklin po prostu wypierała ze świadomości wiele aspektów swojego życia i… przedstawiała je tak, jak chciałaby, żeby wyglądało.
Dlatego książki powstały dwie. Jedna we współpracy z gwiazdą, a druga, nieautoryzowana, oparta na wieloletnim riserczu dziennikarza. I to właśnie ta praca ujawniła, z jak wieloma traumami zmagała się Aretha.
Urodziła się w 1942 roku w Memphis. Jej ojciec był wyjątkowo wpływowym duchownym, ale nie był w stanie zapewnić jej bezpiecznego, stabilnego dzieciństwa. Według źródeł podanych przez Davida Ritza, do rozwodu rodziców Arethy doprowadziły liczne zdrady pastora Franklina. Wkrótce po rozstaniu, zmarła jej matka.
Pozostawiona sama sobie 10-letnia dziewczynka zaczęła szukać miłości na własną rękę, ale szybko przyszło jej zmierzyć się z konsekwencjami: już w wieku 12 lat urodziła swoje pierwsze dziecko. Synek otrzymał imię Clarence - po dziadku-pastorze, który może nie ofiarował artystce zbyt wiele czułości, ale z pewnością wywarł na nią ogromny wpływ.
Smutek w blasku reflektorów
Pierwsze próby wokalne podejmowała w chórze kościelnym, a pierwszy album wydała już w wieku 14 lat, ale dopiero współpraca z wytwórnią Atlantic kilka lat później przyniosła jej sławę.
Skutki jej dzieciństwa, sfokusowanego na kłótniach rodziców, odbijały się na niej jeszcze długo. Wielokrotnie szukała szczęścia w ramionach nieodpowiednich mężczyzn. To właśnie przemocowe małżeństwo skłoniło ją do nagrania swojego największego hitu: utworu „Respect”, który do dziś jest hymnem kobiet domagających się szacunku i równych praw.
Chociaż piosenka została oryginalnie napisana przez Otisa Readinga, dopiero Aretha pomogła jej uzyskać międzynarodową sławę. „Respect” w wykonaniu Fraklin trafił na listę „500 najwspanialszych piosenek wszechczasów”.
Skąd ta reakcja? Może dopiero w wykonaniu czarnoskórej kobiety, utwór zyskał wyjątkowy wydźwięk i stał się prawdziwą odpowiedzią na problemy trapiące społeczeństwo. Przemoc domowa, zwłaszcza wśród Afroamerykanek, była wtedy na porządku dziennym
W dzisiejszej rzeczywistości, utwór nadal pozostaje aktualny i zaledwie kilka lat temu przeżywał swój renesans jako pieśń walczących z dyskryminacją i przypadkami molestowania seksualnego w przestrzeni służbowej.
Artystka-aktywistka
Ale prawa kobiet to nie jedyna sfera, w której utwory Arethy zyskały aktywistyczny wymiar. Były także oparciem dla społeczności Afroamerykanów walczących z rasizmem i przemocą.
Szczyt kariery, a wraz z nim utwory takie jak „Think”, „(You Make Me Feel) Like a Natural Woman” czy „I Say a Little Prayer” przypadły na lata 60. i 70. Choć dla słuchaczek była uosobieniem siły i niezależności, Aretha, jak wielu przed nią i po niej, należała do szerokiego grona artystów, którzy znajdowali ujście dla emocji w destrukcyjnych zachowaniach. Jej pocieszycielami były alkohol, narkotyki i jedzenie.
Burzliwe, często nieszczęśliwe życie było jej źródłem natchnienia, a muzyka - jedyną sferą, w której doskonale znała swoją wartość, a brak pewności siebie nie mógł jej odnaleźć.
Doczekała się upamiętnienia w Rock and Roll Hall of Fame. Taki zaszczyt nie spotkał wcześniej żadnej kobiety, a co dopiero czarnoskórej. W czasie całej swojej kariery sprzedała ponad 75 milionów płyt i otrzymała aż 18 nagród Grammy. Nie ma więc wątpliwości, że bardzo ciężko zapracowała sobie na swój… r-e-s-p-e-k-t.
Źródła:
D. Ritz, Respect. Życie Arethy Franklin, Wydawnictwo Czarne, 2015.
Czytaj też:
5 piosenek na walentynki - miłosna lista przebojów
Piosenki na Dzień Kobiet - hity na 8 marca
Obiecujące nowości serialowe jesieni