Książka miesiąca: „Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety”

Recenzja książka Obsesja piękna fot. Archiwum prywatne
Obsesja piękna to pojęcie ukute przez dr Renee Engeln. Opisuje on zjawisko koncentrowania się na pięknie zewnętrznym i karmienie nas nim w mediach, w klinikach urody czy koncernach kosmetycznych. Z każdej strony jesteśmy bombardowani tą obsesją narzucającą nam ekstremalne poczucie, że uroda jest naczelnym wyznacznikiem naszej wartości.
Edyta Liebert / 01.02.2022 07:30
Recenzja książka Obsesja piękna fot. Archiwum prywatne

Wizerunek pięknej kobiety propagowany jest w reklamach, magazynach, social mediach. Sprawia, że czujemy się w obowiązku sprostać wymogom narzucanym przez kulturę popularną i dążyć do ideału urody. Sfera beauty staje się nadrzędną: część kobiet inwestuje w swoją urodę, nawet kosztem inwestycji w rozwój zawodowy. Spoglądanie na inne kobiety przez pryzmat wyglądu staje się nawykiem i podstępem wkrada do codzienności.

Kiedy wszyscy koncentrują się na kształcie ich nóg, nikt nie zwraca uwagi na intelekt czy ambicje. Kiedy cały świat dyskutuje, czy ich waga jest odpowiednia, nie bierze się pod uwagę tego, jaką osobą chcą zostać ani jaką pracę pragną wykonywać.

Dr Renee Engeln analizuje zjawisko w oparciu o liczne badania dotyczące urody i jej powiązań z poczuciem własnej wartości. Wskazuje, jak dyskurs medialny i kafelki na Instagramie kreują młode umysły dziewcząt i mają wpływ na ich rozwój i samoocenę. Sporą część czasu spędzają na doskonaleniu urody, a nie na tym, co robią, ile potrafią i jakie mają talenty, ale obsesja piękna pochłania je bez reszty.

Obsesja piękna to myślenie o tym, jak wyglądamy. Ten proces zajmuje przestrzeń i czas, wręcz ogrom czasu. O swoim wyglądzie myślimy już po przebudzeniu, w trakcie scrollowania Instagrama czy podczas zerkania na przypadkowe osoby w autobusie.

Kobiecy problem?

Z analizy ponad dwustu opublikowanych badań dotyczących postrzegania ciała wynika, że różnica między płciami w zakresie niezadowolenia z ciała istnieje od dziesięcioleci i stale się powiększa. Wydany przez WHO raport Growning up unequal podsumował badanie przeprowadzone na ponad 200 000 młodych ludzi z 42 krajów1.

W grupie 15-latków z każdego kraju to dziewczynki częściej stwierdzały, że są za grube. Wyrastają w poczuciu niezadowolenia ze swojego ciała, a jak wskazuje badaczka, to bardzo istotny czynnik w obsesji piękna; ale nie tylko wymiary są podstawą tego problemu. Ogólny brak satysfakcji z wyglądu (twarz, skóra, włosy) dotyczy kobiet niezależnie od grupy wiekowej.  

Engeln wskazuje na ciekawe porównanie i wspomina o pojęciu tzw. egotyzmu atrybucyjnego. Np. Większość kierowców jest zdania, że ponadprzeciętnie prowadzi samochód, choć z czysto statystycznych powodów jest to niemożliwe. To wspomniany egotyzm sprawia, że jesteśmy usatysfakcjonowani danymi umiejętnościami. Egotyzm w przypadku uznania swojej urody za wystarczającą, działa głównie w przypadku mężczyzn.

Generalizując, kobiety nie doceniają swojej atrakcyjności i myślą o swoim wyglądzie odkąd sięga ich pamięć, czyli już we wczesnym dzieciństwie.

Książka Obsesja pięknafot. Archiwum prywatne

Czy jestem ładna?

Dziewczynki zaczynają myśleć o swojej atrakcyjności fizycznej w szokująco młodym wieku. Jak podaje Englen, 34% pięciolatek przyznaje się, że czasami świadomie ogranicza ilości jedzenia, 28% uznaje, ze chce wyglądać jak panie w filmach. 40% dziewczynek w wieku 5-9 lat deklaruje, że chciałoby wyglądać szczuplej (!). Z wiekiem liczba trosk młodych dziewcząt wokół własnego wyglądu skaluje się do nieprawdopodobnych liczb.

We wczesnym etapie „małe księżniczki” (bo tak przecież mówimy o dziewczynkach, prawda?) porównują swoje stroje, buty, włosy, ale każda czuje się śliczna z powodu naturalnego wdzięku i blasku. Mogą się wymieniać ubraniami, mogą nawzajem się czesać. Potem... mogą wyśmiewać stroje koleżanek w okrutny sposób. Wiedzą, że delikatne rysy twarzy, uśmiech i duże oczy potrafią być przepustką do popularności, sympatii, uznania.

Ładne dziewczynki dostają więcej pochwał i w ogóle. - Leigh, 7 lat.

Z biegiem czasu i w trakcie dojrzewania nastolatki porównują swoje atrybuty, które przyciągają mężczyzn: figurę, kształty, włosy czy twarz. Hormony szaleją. Dziewczyńska sztama przestaje być ważna, wchodzi do gry rywalizacja. Jest to ewolucyjne.

Problem w tym, że zakorzenione przez rodziców uczucie, że jest się wartościową i wystarczającą gaśnie, gdy kolega z klasy wybiera tę ładniejszą, tę zgrabniejszą koleżankę, i zaprasza ją na bal. Wtedy rodzi się pytanie: co ze mną nie tak. Odtrącona czuje się gorsza, zaczyna wpadać w pewną obsesję na temat piękna i jej poziom samooceny maleje.

Wiele dziewczynek od najmłodszych lat jest obciążonych pragnieniem piękna. Obsesja piękna pojawia się, kiedy energia emocjonalna kobiety jest silnie związana z wyglądem, a inne aspekty życia schodzą na dalszy plan. Kultura nie daje zapomnieć o tym, jak ważna jest aparycja i białe zęby. Wmawia w ten sposób kobietom, że powinny pracować nad swoim ciałem, a „idealne kształty” zapewniają szczęście i powodzenie. 

Obsesja piękna recenzjafot. Archiwum prywatne

Dorastaniu kobiet towarzyszy wpajanie im obrzydzenia do własnego ciała, a zaczyna się to od najmłodszych lat. Autorka książki podsunęła 100 studentkom uniwersytetu w Chicago pytanie o to, jak ich świat zmieniłby się, gdyby wyglądały zgodnie ze swoimi potrzebami i wyobrażeniami - idealnie pięknie.

Odpowiedzi były przygnębiające.

Ponad 70% badanych stwierdziło, że byłyby lepiej traktowane przez otoczenie dzięki atrakcyjności. Część powiedziała, że mogłaby się skupić na swoim rozwoju i talentach, nie marnować czasu na ulepszanie tego, co przecież jest doskonałe…

Współczesne kobiety są oszałamiająco ambitne, zdolne i coraz lepiej wykształcone, przebijają szklany sufit, wchodzą oknami, gdzie nie da się drzwiami. Niestety często odbijają się od lustrzanej ściany i wchodzą w stereotypowe ramy: niska i gruba prezeska? Nigdy w życiu. Brzydka pani menadżer? Gdzie tam.

Uroda determinuje ich samoocenę i sprawia, że zaniżają swoje kompetencje. Autorka w swojej książce nie omija też trudnych tematów związanych z zaburzeniami odżywiania, depresją oraz uprzedmiotowieniem, nierzadko ze strony najbliższych.

Rodzice i dziadkowie koncentrują się w przypadku dziewczynek na ładnym wyglądzie, wywyższając aspekt piękna ubranek nad użytkowością. Dziewczynce nie przystoi pójść w spodniach na zakończenie roku lub nosić bezkształtne t-shirty. Rozmiarówka dotycząca dziewcząt w popularnych sieciówkach jest zaniżona. Bluza dla dziewczynki będzie dopasowana i krótka, dla chłopca - luźna i dłuższa. Kroje ubrań dla dziewczynek bardzo silnie nawiązują do kolekcji dla dorosłych - pojawiają się elementy kobiece, takie jak bardziej wycięte dekolty, krótkie topy czy buty na platformie i obcasie… Bo przecież dziewczynki chcą się podobać, tak?

No fat talk, no fat shaming

Engeln nie tylko buntuje się przeciwko kulturze popularnej, lecz także przedstawia rozwiązania, które mogą pomóc redukować obsesję piękna.

Aby stopniowo wyciszyć obsesję piękna, należy zacząć od siebie. W 2010 roku badaczka podjęła się badań w jaki sposób kobiety mówią o swoich ciałach. Ponad 90% przebadanych przez nią kobiet przyznało się do tzw. fat talk, czyli mówienia o swojej figurze w sposób niekorzystny. Nie potrafią przyjąć komplementów, a pozytywna opinia bliskich osób na temat ich ciała nie jest dla nich wiarygodna.

Niekiedy jeśli nie narzekasz na ciało, jesteś odsunięta od grupy - w oczach wielu przebadanych kobiet ta, która się sobie podoba i akceptuje w pełni swoje ciało, jest arogancka, próżna i zarozumiała.

Z kolei w internecie, social mediach, aż roi się od fat shamingu, czyli koncentracji na ciele i komentowaniu np. zdjęć bardzo chudych lub bardzo grubych dziewcząt w sposób nieprzychylny lub ośmieszający. Okrutne traktowanie nie dotyczy jedynie otyłych kobiet - oba krytykanckie podejścia koncentrują się na narzucaniu kobietom określonego typu sylwetki. Na obsesji piękna.

Przyjrzyjmy się skandalowi, jaki wywołało dziecięce body sprzedawane na Uniwersytecie Nowojorskim. Szerokim echem odbiło się zdjęcie wykonane przez jednego z pracowników. Fioletowe ubranko dla dziewczynek miało napis: >>Nie cierpię swoich ud<<. Napis na przeznaczonym dla chłopców niebiesko-żółtym stroju z peleryną głosił: >>Jestem super<<. Producenci dziewczęcego body twierdzili, że tekst miał być ironiczny - przecież niemowlęta obu płci maja tłuściutkie uda. Ale zdaniem wielu osób to nie przypadek, że negatywnie odnoszące się do ciała zdanie, znalazło się właśnie na odzieży dziewczęcej.

Słowa mają znaczenie, dlatego rozmawiajmy inaczej. Nie dopuszczajmy do głosu negatywnych myśli o swoim ciele. Kontrolujmy swoje wypowiedzi na jego temat - nie ma bowiem żadnych teorii, które wskazałyby, że wspólne narzekanie na wygląd poprawia samopoczucie czy prowadzi do lepszych nawyków zdrowotnych. Może zacieśnia więzi, ale serio - kobiety mają sobie nawzajem dużo więcej do powiedzenia ciekawych i istotnych kwestii. Nie musimy rozmawiać o tym, jak wyglądamy. Wyciszmy obsesję piękna.

1Dohnt H., Tiggemann M., The contribution of peer and media influences to the development of body satisfaction and self-esteem in young girls, 2006.

Czytaj także:
Książka miesiąca: „Stany ostre. Jak psychiatrzy leczą nasze dzieci”
„Euforia”: prawdziwie straszna czy strasznie prawdziwa?

Redakcja poleca

REKLAMA