Katherine Neville „Ósemka” - fragment 3

Głos przeoryszy brzmiał surowo, lecz jej twarz była łagodna, jak zawsze, gdy patrzyła na Valentine - Paryż nie jest wcale najgorszym miejscem zesłania.
/ 26.09.2016 13:10

Wprawdzie przeorysza znała dokładne rozmieszczenie wszystkich figur, lecz wydobycie ich z kryjówki, wyczyszczenie i wypolerowanie zajęło dwa tygodnie z okładem, a zajęte były przy tym wszystkie zakonnice w opactwie. Aby unieść szachownicę ze skrytki w podłodze, trzeba było czterech sióstr. Dopiero po dokładnym jej oczyszczeniu ukazały się dziwne symbole, które wycięto lub wytłoczono na każdym polu. Podobne symbole wyrzeźbione były w podstawie każdej figury. Znajdowała się tam również tkanina, przechowywana w dużym metalowym pudełku, którego brzegi uszczelniono jakąś woskową substancją, niewątpliwie, by zabezpieczyć wnętrze przed pleśnią. Był to ciemnoniebieski aksamit gęsto wyszywany złotą nicią i drogimi kamieniami składającymi się na znaki przypominające znaki zodiaku. W samym środku tkaniny znajdowały się dwie skręcone, wężowate figury, których sploty tworzyły cyfrę osiem. Przeorysza twierdziła, że tkanina ta okrywała szachy z Montglane, aby chronić je przed zniszczeniem.
Pod koniec drugiego tygodnia przeorysza poleciła zakonnicom rozpocząć przygotowania do podróży. Jednocześnie wyjaśniła, że pouczy każdą z nich na osobności, dokąd ma się udać, by żadna nie znała miejsca przeznaczenia pozostałych. Miało to zmniejszyć ryzyko związane z całym przedsięwzięciem. Ponieważ zakonnic w opactwie było więcej niż części szachów z Montglane, jedynie przeorysza wiedziała, które z sióstr wywożą jakąś figurę, a które nie.
Gdy Valentine i Mireille zostały wezwane do pokoju, przeorysza siedziała za swoim potężnym biurkiem i poleciła, by również usiadły. Na biurku połyskiwały szachy z Montglane, częściowo okryte wyszywaną, ciemnoniebieską tkaniną.
Przeorysza odłożyła pióro i podniosła wzrok. Mireille i Valentine stały obok siebie w nerwowym oczekiwaniu.
– Czcigodna matko! – wybuchnęła Valentine. – Chcę, żebyś wiedziała, że bardzo będę za tobą tęsknić, gdy wyjadę. Przy tym zaś zdaję sobie sprawę, że stanowiłam dla ciebie ogromny ciężar. Żałuję, że nie umiałam być lepszą zakonnicą i bardziej się nie starałam...
– Valentine – powiedziała przeorysza, która uśmiechnęła się, widząc, jak Mireille próbuje uciszyć swoją kuzynkę kuksańcem w żebra – co takiego chcesz mi powiedzieć? Po prostu boisz się, że zostaniesz oddzielona od swojej kuzynki Mireille. Czy to stąd te niewczesne przeprosiny?


Valentine wbiła w nią osłupiały wzrok, zastanawiając się, w jaki sposób przeorysza zdołała przejrzeć jej myśli.
– Na twoim miejscu tak bym się nie przejmowała – ciągnęła przeorysza, wręczając Mireille kartkę papieru. – Znajdziesz tu nazwisko opiekuna, który roztoczy nad wami opiekę; pod spodem są dokładne instrukcje dotyczące podróży, jaką zaplanowałam dla was obu.
– Obu? – wykrzyknęła Valentine, zmuszając się z całej siły, by nie zerwać się z krzesła. – Och, czcigodna matko, spełniłaś moje najgorętsze pragnienie!
Przeorysza zaśmiała się.
– Przecież wiem, że gdybym nie wysłała was razem, stanęłabyś na głowie, żeby pokrzyżować moje plany i znaleźć się u boku kuzynki. Ponadto nie bez powodu... wysyłam was razem. Słuchajcie zatem uważnie. Zatroszczyłam się o los każdej zakonnicy. Te, których rodziny zgodziły się na ich przyjęcie, zostaną wysłane do domów. Niektórym schronienie zapewnią przyjaciele bądź też dalecy krewni. Jeśli wstąpiły do zakonu z posagami, zwrócę wszystko, by zapewnić im bezpieczeństwo i utrzymanie. Te zakonnice, które nie dysponują żadnymi funduszami, wyślę za granicę do zaufanego opactwa. Wszystkim jednak opłacę podróż i utrzymanie, aby moim córkom nie stała się krzywda. – Przeorysza złożyła ręce i kontynuowała: – Ty, Valentine, z wielu względów możesz mówić o szczęściu. Twój dziadek zostawił ci mnóstwo pieniędzy, które przeznaczyłam dla ciebie i twojej kuzynki Mireille. Ponadto, choć nie masz rodziny, masz ojca chrzestnego, który przyjmuje odpowiedzialność za was obie. Otrzymałam od niego pisemne zapewnienie o gotowości do działań w waszym imieniu. Tu właśnie dotykamy drugiego punktu, mającego ogromne znaczenie.
Usłyszawszy wzmiankę przeoryszy o ojcu chrzestnym, Mireille obrzuciła krótkim spojrzeniem Valentine, po czym zerknęła na trzymany w ręce dokument, na którym napisane było dużymi literami: “JacquesLouis David, artysta malarz”. Pod spodem widniał paryski adres. Dopiero teraz dowiedziała się, że Valentine ma ojca chrzestnego.
– Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wieść o zamknięciu przeze mnie opactwa wywoła niezadowolenie wielu osób we Francji. Niejedna z nas będzie musiała się liczyć z niebezpieczeństwem, zwłaszcza ze strony takich osób, jak biskup Autun, który zapragnie się dowiedzieć, co stąd wywiozłyśmy. Widzicie, problem polega na tym, że całkowite zatarcie śladów jest niemożliwe. Prześladowcy mogą wpaść na trop niektórych z was. Wówczas konieczna będzie ucieczka. Dlatego właśnie wytypowałam z waszego grona osiem osób. Każda z nich otrzyma jedną figurę z kompletu, a jednocześnie będzie czymś w rodzaju skrzynki kontaktowej; jeśli jakaś zakonnica będzie zmuszona do ucieczki, to właśnie u jednej z nich zostawi swoją figurę. Albo też przekaże instrukcje, jak można ją odnaleźć. Valentine, ty właśnie będziesz jedną z nich. Twój chrzestny ojciec, monsieur David, mieszka w Paryżu, czyli w samym sercu francuskiej szachownicy. Jego artystyczne osiągnięcia przysporzyły mu przyjaciół w kręgach arystokracji, która darzy go ogromnym poważaniem, a ponadto jest członkiem Zgromadzenia Narodowego, gdzie cieszy się opinią zagorzałego rewolucjonisty. Wierzę, iż w razie konieczności człowiek ten będzie w stanie zapewnić wam ochronę, a sowita zapłata, jaką otrzymał ode mnie w zamian za swoje trudy, stanowić będzie dlań dodatkową motywację. – Przeorysza spojrzała na dwie młode kobiety. – Valentine, to nie jest prośba – powiedziała surowo. – Życie twoich sióstr może być zagrożone, a ty będziesz w stanie przyjść im z pomocą. Część sióstr, które już wyruszyły w drogę, otrzymała twoje imię i adres. Dlatego więc udasz się do Paryża i uczynisz tak, jak ci przykazuję. Masz piętnaście lat, a więc dostatecznie dużo, by wiedzieć, że są w życiu sprawy znacznie istotniejsze aniżeli zaspokojenie najpilniejszych potrzeb. – Głos przeoryszy brzmiał surowo, lecz jej twarz była łagodna, jak zawsze, gdy patrzyła na Valentine. – Poza tym – dodała po chwili – Paryż nie jest wcale najgorszym miejscem zesłania.

Zobacz pozostałe fragmenty powieści

Katherine Neville „Ósemka” - fragment 1

Katherine Neville „Ósemka” - fragment 2



Przeczytaj informację o książce:

Świat jest szachownicą

Redakcja poleca

REKLAMA