– Najjaśniejszy panie – powiedział Garin łagodnym głosem, podnosząc jedną z figur i wręczając ją królowi – może powinniśmy przerwać tę grę. Figury są rozrzucone, a ja nie potrafię przypomnieć sobie ani jednego ruchu, jaki wykonałem w trakcie tej partii. Sire, te mauretańskie szachy napawają mnie lękiem. Drzemie w nich jakaś diabelska moc, która sprawiła, że zaproponowałeś zakład o moje życie. Karol Wielki, usiadłszy na krześle, gestem zmęczenia uniósł dłoń do czoła, lecz nie odezwał się ani słowem.
– Garinie – powiedział książę Burgundii ostrożnie – wiadomo ci przecież, że król nasz nie daje wiary tego typu przesądom, uważając je za pogańskie i barbarzyńskie. Zakazał nawet uprawiania nekromancji i wróżbiarstwa na swoim dworze...
Karol przerwał mu, lecz jego głos był głosem wycieńczonego człowieka:
– Jakże mam przynieść Europie światło chrześcijaństwa, jeśli moi żołnierze wierzą w czary?
– Od niepamiętnych czasów w krajach arabskich i na całym Wschodzie praktykuje się magię tego rodzaju – odrzekł Garin. – Nie wierzę w nią ani też jej nie rozumiem. Ale – tu pochylił się nad królem i spojrzał mu w oczy – ty też ją czułeś, panie.
– Trawił mnie płomień wściekłości – przyznał monarcha. – Nie byłem w stanie się opanować. Czułem się tak jak w dniu walki, gdy oddziały ruszają do ataku. Nie potrafię tego wytłumaczyć.
– Jednak wszystkie rzeczy na niebie i na ziemi mają jakąś przyczynę – odezwał się głos zza pleców Garina, który odwrócił się i ujrzał Maura, jednego z ośmiu służących, którzy na swoich ramionach wnieśli szachownicę wraz z figurami.
Król skinął głową na znak, że chce słuchać dalej.
– Z watar, czyli miejsca narodzenia, wywodzi się starożytny lud zwany Badawi, czyli „mieszkańcy pustyni”. Wśród tego ludu największą wartość ma zakład, w którym stawką jest życie. Mówią oni, że tylko taki zakład jest w stanie usunąć habb, tę czarną kroplę w ludzkim sercu, którą archanioł Gabriel usunął z piersi Mahometa. Wasza Wysokość zaproponował taki zakład nad szachownicą, zakład, w którym stawką było życie człowieka, a więc najwyższa forma sprawiedliwości. Mahomet mówi: „Królestwo toleruje kufr, czyli niewierność islamowi, lecz nie toleruje zulm, czyli niesprawiedliwości”.
– Zakład, w którym stawką jest życie człowieka, jest złym zakładem – odparł Karol Wielki.
Książę Burgundii i Garin popatrzyli na siebie w zdumieniu, bo czyż nie on sam zaproponował taki właśnie zakład niespełna godzinę temu?
– Nie! – powiedział z uporem Maur. – Poprzez zakład o życie można osiągnąć ghutah, ziemską oazę, która jest rajem. Jeśli ktoś uczyni zakład nad planszą szatrandż, to sam szatrandż wymierza sar!
– Szatrandż to nazwa, jaką Maurowie określają szachy, najjaśniejszy panie – powiedział Garin.
– A co to jest „sar”? – spytał król, wstając powoli. Po chwili górował już nad wszystkimi.
– Zemsta – odrzekł Maur z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Pokłonił się przed monarchą i powoli wycofał.
– Zagramy jeszcze raz – oznajmił król. – Lecz tym razem żadnych zakładów. Zagramy ze zwykłej miłości do gry. Dość tych głupich przesądów wymyślonych przez dzieci i barbarzyńców.
Dworzanie zaczęli znów ustawiać figury na szachownicy. Zebrani powitali to wszystko z wyraźną ulgą. Karol odwrócił się do księcia Burgundii i ujął go za ramię.
– Naprawdę uczyniłem taki zakład? – spytał łagodnie.
Książę spojrzał nań ze zdumieniem.
– Oczywiście, że tak, panie – odparł. – Czyżbyś nie pamiętał?
– Nie – powiedział król ze smutkiem.
Karol Wielki i Garin ponownie zasiedli do gry. Po niezwykłej wręcz partii Garin odniósł zwycięstwo. Król ofiarował mu ziemię w Montglane w Pirenejach i tytuł Garin de Montglane. Mistrzostwo Garina w grze w szachy do tego stopnia zachwyciło monarchę, iż zaproponował mu wzniesienie umocnień mających strzec wygranego przezeń terytorium. Po latach Karol Wielki wysłał Garinowi specjalny prezent – ów niezwykły komplet szachów, którym stoczyli tę wyjątkową partię. Od tej pory przylgnęła do niego nazwa „szachy z Montglane”.
Oto historia opactwa Montglane – tymi słowami przeorysza zakończyła swoją opowieść, po czym obrzuciła wzrokiem otaczające ją twarze. – Gdyż wiele lat później, kiedy Garin de Montglane leżał na łożu śmierci, zapisał Kościołowi terytorium Montglane, fortecę, która miała zostać naszym opactwem, jak również słynne szachy z Montglane. – Przeorysza umilkła na moment, jakby zastanawiała się, czy mówić dalej. Wreszcie odezwała się: – Garin jednak nie przestał wierzyć w istnienie straszliwej klątwy dotyczącej szachów z Montglane. Pogłoski o związanych z nimi złych mocach doszły do jego uszu dużo wcześniej, zanim otrzymał je w prezencie. Opowiadano, że Charlot, bratanek Karola Wielkiego, został zamordowany podczas gry tymi właśnie szachami. Krążyło wiele najprzedziwniejszych opowieści o rozlewie krwi, przemocy, a nawet wojnach, w których ten komplet szachowy miał swój udział.
Owych ośmiu Maurów, którzy przywieźli ten komplet z Barcelony Karolowi Wielkiemu, błagało o pozwolenie udania się razem z zestawem do Montglane, na co król przystał. Niebawem jednak Garin dowiedział się, że w murach fortecy odbywają się tajemnicze nocne ceremonie, rytuały, w których – w co nie wątpił – uczestniczą ci właśnie Maurowie. W Garinie powoli narastał lęk wobec tej nagrody, jak gdyby była diabelskim narzędziem. Kazał więc zakopać szachy gdzieś na terenie fortecy i poprosił Karola Wielkiego, by rzucił klątwę mającą chronić ścianę, za którą komplet był ukryty. Z zachowania króla wynikało, że traktuje to wszystko jako dowcip, lecz na swój sposób spełnił prośbę Garina i stąd właśnie mamy dziś ową inskrypcję nad drzwiami.
Przeorysza urwała i z pobladłą twarzą sięgnęła po stojące za nią krzesło. Alexandrine wstała i pomogła przeoryszy usiąść.
– A co się stało z szachami z Montglane, czcigodna matko? – spytała jedna ze starszych zakonnic, siedząca w pierwszym rzędzie.
Przeorysza uśmiechnęła się.
– Już wam mówiłam, że jeśli zdecydujemy się pozostać w opactwie, nasze życie będzie w wielkim niebezpieczeństwie. Mówiłam wam, że żołnierze francuscy zamierzają skonfiskować skarby Kościoła i nawet w tej chwili podejmują działania w tym kierunku. Mówiłam wam również, że dawno temu w ścianach tego opactwa ukryto skarb o niewyobrażalnej wartości, który jest w stanie wyrządzić wiele zła. Tak więc to, że zdradzam wam dzisiaj tajemnicę szachów z Montglane, której przykazano mi pieczołowicie strzec w chwili, gdy obejmowałam ten urząd, nie powinno budzić waszego zdziwienia. Pozostają one nadal ukryte w ścianach i podłodze tego pokoju i tylko ja znam miejsce ukrycia każdej figury. Córki moje, celem naszej misji jest usunięcie stąd tego narzędzia zła i rozproszenie go w najdalszych częściach globu, by nigdy więcej nie wpadło w ręce tych, którzy pożądają władzy. Ponieważ komplet ten kryje w sobie siłę przekraczającą prawa natury oraz możliwości poznawcze człowieka.
Lecz nawet gdybyśmy miały czas, by zniszczyć te wszystkie figury bądź też okaleczyć je nie do poznania, nie zdobyłabym się na podobny krok. Coś, co ma tak ogromną moc, może być również wykorzystane jako narzędzie dobra. Z tej to właśnie przyczyny poprzysięgłam nie tylko ukryć ten komplet, lecz także go ocalić. Musimy wierzyć, że pewnego dnia – jeśli bieg historii na to pozwoli – dane nam będzie zebrać wszystkie części i rozwiązać ich mroczną zagadkę.
Zobacz pozostałe fragmenty powieści:
Katherine Neville „Ósemka” - fragment 1
Katherine Neville „Ósemka” - fragment 3
Przeczytaj informację o książce:
Świat jest szachownicą