Bo o ile pierwsze wymienione filmy są miałkie i niezabawne, a ich oglądanie jest niepowetowaną stratą czasu, o tyle "Lejdis" to (trawestując słowa Gombrowicza o pisarstwie Sienkiewicza) "pierwszorzędny film trzeciorzędny". Prawdziwa perełka w swojej klasie.
Kobiety + mężczyźni = duże emocje
Głównymi bohaterkami komedii są cztery kobiety, których przyjaźń trwa od czasów dzieciństwa. Gosia (w tej roli Iza Kuna), żona dyplomaty (świetny Piotr Adamczyk), desperacko spragniona dziecka, kompletnie niezauważająca usychającego z miłości do niej węgierskiego deputowanego, Ištvana (rewelacyjny Tomasz Kot, idę o zakład, że podbije tą rolą większość kobiecych serc); Korba (piękna Ania Dereszowska) - zmysłowa singielka, traktująca nadskakujących jej mężczyzn jak śniadaniowe tosy (schrupać i zapomnieć); Łucja (Edyta Olszówka) - nauczycielka biologii, samotna matka, poszukująca stałego związku, a przy okazji wpadająca w łapy niecnego kuratora-erotomana (w tej roli przekonujący Robert Więckiewicz) i wreszcie Monia (Magdalena Różczka) - kobieta charakterna, lecz niespełniona, która sama nie wie, czego jej w życiu brakuje, bo przecież nie silnych emocji, których w nadmiarze dostarczają jej mąż, ekscentryczny przywódca "rzymskiego" legionu (zagrał go Rafał Królikowski) oraz okropna mamusia-egocentryczka (udany epizod Danuty Stenki).
Jak siostry
Dziewczyny, zaplątane w niełatwe relacje z mężczyznami i rodzinami, stanowią dla siebie wzajemne oparcie i wiedzą, że zawsze mogą na siebie liczyć. "Lejdis" wiele łączy, mają nawet wspólny rytuał - każdego roku w sierpniu organizują Sylwestra, takiego prawdziwego z petardami i składaniem sobie "noworocznych" obietnic. Gadają głównie o seksie, marzeniach i kłopotach, powierzają sobie tajemnice. Mają drobne kompleksy i bardzo cięte języki. Kochają się jak siostry. Ich wieloletnia przyjaźń zostanie jednak wystawiona na kilka prób... Oczywiście, przez facetów (jakże mogłoby być inaczej w filmie o kobietach i dla kobiet?).
Plusy kontra minusy
Denerwował mnie nachalny product placement - kosmetyki (pewnej marki) i telefony (pewnej firmy) towarzyszyły bohaterkom dosłownie zawsze i wszędzie, co więcej w kilku scenach grały role prawie równorzędne z aktorkami. Ale tak poza tym, nie ma na co ponarzekać. Postacie są wyraziste, dialogi żywe i naturalne (to ogromna zasługa współtwórczyń scenariusza - autorek babskiego bloga http://lejdis.blog.pl), sytuacje dość przewidywalne, ale komiczne - czego więcej wymagać od kobiecego kina? Szczególnie że film "Lejdis", w odróżnieniu od większości współczesnych polskich komedii ma jeszcze jeden, duży atut - jest śmieszny.
Maria Tomaszewska-Chyczewska
"Lejdis", Reżyseria: Tomasz Konecki, Produkcja: Polska/ 2007, Dystrybucja: ITI Cinema, Premiera w Polsce: 1 lutego 2008 r.