Otóż w kościele prawosławnym obdarowuje się najbliższych podczas Wielkanocy podarkami. I w 1884 r. car Aleksander II długo się zastanawiał, jakim stosownym podarkiem obdarzyć carycę Marię. Zdał się na gust jubilera Petera Carlo Faberge, który dostarczył mu... wielkanocne jajko. Jednakże niezwyczajne, bo ... wykonane ze złota i pokryte emalią, żeby upodobniło się do prawdziwego. Otwierało się, a w środku było ... złote żółtko, w nim zaś – słota kur z oczami z rubinów. Siedziała na miniaturowej, carskiej koronie!
Cały dwór oniemiał z zachwytu, a Faberge został nadwornym jubilerem, zobowiązanym dostarczać corocznie, na Wielkanoc, jedno takie cacko. Miał ponoć tyle pomysłów, że wykonywał rocznie kilka szczerozłotych jaj, z których każde było arcydziełem.
I tak jajko z 1885 r. zawierało scenę zmartwychwstania Chrystusa, zrobione było ze złota i górskich kryształów. Jajo z 1890 r. kryło bukiet kwiatów, wykonanych z najcenniejszych kamieni szlachetnych. Kolejne egzemplarze zostały skonstruowane tak przemyślnie, że za naciśnięciem guzika, wyskakiwały z jajka portreciki członków rodziny carskiej. Jajko z 1896 r. zawierało w środku model karety koronacyjnej cara Mikołaja II. Rok później w wielkanocnym jajku Faberge ukrył zegar.
Niezrównany mistrz jubilerski zrobił e Rosji fantastyczną karierę. Jego mały warsztacik rozrósł się z czasem do rozmiarów całkiem sporej fabryczki. Co więcej – mistrz miał prawo znakować wyroby orłem Romanowów. Nic więc dziwnego, że jajka Faberge stały się tak sławne, że zamawiali je milionerzy, książęta, politycy.
Wiadomo, że fabryczka Faberge wypuściła 57 egzemplarzy szczerozłotych jaj, z czego 11 uchodzi za zaginione. Ale co jakiś czas w największych domach aukcyjnych pojawiają się jajka pretendujące do miana „carskich”. Osiągają wysokie ceny, lecz nie zawsze można być pewnym, czy to oryginał.
Nie wiadomo, w jaki sposób jajka Faberge trafiły po rewolucji na Zachód. To fakt, że rosyjscy arystokraci, uciekając przed bolszewikami zabierali co cenniejsze klejnoty, ale wyroby Faberge były nieporęczne, trudne do ukrycia. Być może znajdowały się w 9 stalowych skrzyniach, w których zarekwirowano skarby carskie. W ogólnym rozgardiaszu skrzynie zaginęły. Odnalazły się w 1922 r. w centralnym skarbcu rewolucyjnym. Może zostały wcześniej ograbione, właśnie z kunsztownych wyrobów Faberge?
Tak czy inaczej pojawiają się na aukcjach i niejednokrotnie wybuchają ... skandale. Najsłynniejsza afera miała miejsce w 1977 roku. Wtedy to amerykański milioner Eskandar Aryech kupił jajko z portretem cara Mikołaja II za 250 tys. dolarów. Drugie tyle kosztowała go ekspertyza wykonana przez brytyjskiego znawcę A. Kennetha Snowmana, potwierdzająca autentyczność wyrobu. Po paru latach ceny aukcyjne wyrobów Faberge skoczyły w górę (osiągnęły nawet ponad milion dolarów) i wtedy Aryech postanowił rozstać się ze swoim klejnotem. Wystawił jajko na aukcji w Christie’s. Jednak dwa tygodnie przed datą licytacji dom aukcyjny wycofał je ze sprzedaży. Zdziwienie i zaskoczenie amerykańskiego milionera nie miało granic, kiedy dowiedział się, że „choć jajko zostało wykonane przez Faberge, nie jest prawdziwym jajkiem carskim”. I cóż się okazało, że dom aukcyjny oparł się również na ekspertyzie Kennetha Snowmana.
Areych dostał białej gorączki, wystąpił do sądu o odszkodowanie. Proces przegrał, ponieważ niezależny ekspert miał prawo do zmiany opinii. Przypuszcza się, że Snowman czynił to rozmyślnie, dorabiając się na pośrednictwie w sprzedaży carskich jajek całkiem niezłego majątku. Tylko później mało kto miał odwagę powoływać się na jego ekspertyzy.
A co się stało z wytwórcą kunsztownych jaj? Otóż Peter Carl Faberge zmarł na emigracji w Londynie w 1920 roku. Wielu jubilerów próbowało, po jego śmierci, naśladować mistrza. On jednak okazał się niezrównany.
Dziś, jeśli chcemy obejrzeć kilka słynnych jajek Faberge, powinniśmy pojechać do Moskwy. Tam na kremlowskiej zbrojowni, w Diamentowym Skarbcu, obleganym przez tłumy turystów, eksponowane są kunsztowne jajka, które na aukcjach dzieł sztuki osiągają zawrotne ceny.
mwmedia