Saint-Tropez - Kurort sław

Sanit Tropez fot. ONS
Saint-Tropez to najbardziej snobistyczny port na Lazurowym Wybrzeżu. Każda gwiazda musi się tutaj pokazać.
/ 11.02.2009 11:09
Sanit Tropez fot. ONS
Nazwa kurortu pochodzi od św. Torpesa, chrześcijańskiego męczennika z czasów Nerona, którego ciało znaleziono w zatoce. Dawna rybacka wioska dziś jest perłą Lazurowego Wybrzeża i ulubionym wakacyjnym kurortem gwiazd z całego świata. Saint-Tropez ma tylko sześć tysięcy mieszkańców, ale każdego lata przeistacza się w centrum show-biznesu, przyciągając nie tylko tysiące turystów, ale i... setki paparazzi.

Dlaczego akurat Saint-Tropez? Kurort został „odkryty” pod koniec XIX wieku przez artystów. Francuscy malarze i pisarze (m.in. Henri Matisse i Guy de Maupassant) znajdowali tu ponoć spokój i piękno, które gwarantowały im twórczą wenę. „To koniec świata!”, zachwycali się. Rzeczywiście, Saint-Tropez jest położone na końcu półwyspu i nieco odizolowane od reszty Lazurowego Wybrzeża. Do prowansalskiej osady rybackiej nie docierali wtedy ani turyści, ani hałaśliwa cywilizacja. Było nastrojowo i intymnie. Nic dziwnego, że to właśnie na tutejszych plażach, pod koniec lat 30. ubiegłego wieku, paryskie gwiazdki zdejmowały staniki, by opalać się topless. Sława miasteczka, w którym „wolno więcej niż gdzie indziej”, dotarła szybko do Hollywood. W latach 40. do Sait-Tropez przyjeżdżali m.in. Orson Welles, Tyrone Power, Greta Garbo i Errol Flynn.

Prawdziwy „szał” zaczął się jednak w 1955 roku, kiedy reżyser Roger Vadim nakręcił w miasteczku film „I Bóg stworzył kobietę” z francuską boginią seksu Brigitte Bardot w roli głównej. Film zyskał rozgłos dzięki śmiałym scenom erotycznym (został nawet potępiony przez kościół katolicki!). Sukces produkcji przyczynił się do błyskawicznego rozkwitu Saint-Tropez. Mała osada niemal z dnia na dzień stała się ulubionym miejscem światowego establishmentu. Każda gwiazda pragnęła mieć tutaj swoją własną willę. Życie towarzyskie kwitło, bo na Lazurowe Wybrzeże zaczął ściągać międzynarodowy „jet-set”, czyli bogata elita: arystokraci, artyści, playboye, modelki. W latach 60. i 70. Saint-Tropez było już supermodną miejscowością wakacyjną, także dzięki francuskiej komedii „Żandarm z St. Tropez” ze słynnym aktorem Louisem de FunÝsem.

Zatoka milionerów
Najsłynniejszą dzielnicą miasta jest Baie des Caneberies, czyli Zatoka Milionerów. Letnie wille mają tu m.in. Roman Polański, George Michael i Michael Jackson. Każdego wieczoru odbywają się huczne imprezy ze słynnymi i bogatymi gośćmi. Plotka mówi, że zużywają więcej markowego szampana do wzajemnego oblewania się, niż do picia. Pięknie opalone dziewczyny ubrane są w markowe (i zwykle bardzo skąpe) sukienki, panowie – zgodnie z obowiązującą na wybrzeżu modą – mają na sobie koszulki Gucciego, lniane spodnie i mokasyny.

Na takie elitarne party wchodzi się wyłącznie dzięki rekomendacji zaprzyjaźnionej osoby, ustawionej odpowiednio wysoko w towarzyskiej hierarchii. Podczas przyjęcia można nawiązać znajomości z ludźmi z pierwszych stron gazet, co z kolei gwarantuje zaproszenie na kolejne party – tym razem na jachcie jakiegoś milionera lub na... Ibizie, innym lubianym przez celebrities zakątku świata. Ten niesamowity spektakl z pieniędzmi w roli głównej powtarza się w Saint-Tropez każdego lata. Stali mieszkańcy miasteczka w ciągu trzech miesięcy zarabiają więcej, niż przez cały rok. W butikach, których pełno jest w Saint-Tropez, zwykły podkoszulek kosztuje prawie tyle samo, ile wycieczka na Wyspy Kanaryjskie!

Wszędzie kręcą się paparazzi polujący na znane twarze. Co chwila błyskają flesze. Na spacerze można spotkać na przykład miliarderkę Ivanę Trump, która przypływa do portu na swoim pięknym jachcie „Ivana”, Beyoncé i Jay’a-Z, Bruce’a Willisa, Clinta Eastwooda, a także Toma Cruise’a z Katie Holmes i córeczką Suri. Eva Longoria, gwiazda serialu „Gotowe na wszystko”, spędziła w miasteczku z narzeczonym, koszykarzem Tonym Parkerem, tydzień przed ślubem w Paryżu. Na sławie kurortu korzystają również jego okolice. Victoria i David Beckhamowie kupili ostatnio dom w Bargemon, pół godziny jazdy od Saint-Tropez. Sir Elton John upatrzył sobie posiadłość nieco dalej, bo w Nicei. Kylie Minogue rozglądała się za willą w miejscowości Port Grimaud, nazywaną „małą Wenecją Riwiery”. W tym rejonie mieszka też Johnny Depp z Vanessą Paradis.

Plażowe kluby
Znani i bogaci zatrzymują się przeważnie w ekskluzywnym hotelu Byblos urządzonym w stylu lat 70. Leży na wzgórzu nad miasteczkiem i przypomina wioskę pomalowanych na pastelowo domków usytuowanych wokół cienistego dziedzińca z barem i luksusowym basenem. Odbywają się tu wystawne imprezy, a do stałych bywalców należą m.in. Mick Jagger i George Clooney. W ciągu dnia gwiazdy spędzają czas w Clubie 55 – najsłynniejszej restauracji i klubie plażowym, który został otwarty w 1955 roku przez lokalnego biznesmena Patricka de Colmonta. Najpierw był to skromny bar nad morzem, który dostarczał posiłki na plan filmu „I Bóg stworzył kobietę”. Później zyskał sobie stałą elegancką klientelę, a dzisiaj bywają tu m.in. księżna Fergie, Penelope Cruz, Cindy Crawford czy Jack Nicholson, na których czekają najlepsze stoliki dla VIP-ów. Podobnie jest w Nikki Beach, prestiżowej restauracji z barem i prywatną plażą. Lokal słynie z wyśmienitych owoców morza, ale ceny, zwłaszcza drinków, szokują. Za butelkę musującego wina trzeba tu zapłacić ponad 200 euro, a markowy szampan Cristal kosztuje 550 euro!

Nocne życie
Wieczorem celebrities bawią się m.in. w dyskotece Les Caves du Roy, która mieści się w hotelu Byblos. Są tu zamszowe kanapy i kryształowe żyrandole, a stolik (rezerwowany z wielotygodniowym wyprzedzeniem) kosztuje 1500 euro. Za to w kolejce do toalety można spotkać na przykład Paris Hilton. W konkurencyjnym lokalu – V.I.P. Room – przy muzyce typu hip-hop i house wolą bawić się na przykład Tom Cruise, Katie Holmes, Helena Christensen czy Roberto Cavalli. Paryska złota młodzież miesza się tu z amerykańskimi raperami i milionerami, głównie z Rosji. Przyjeżdżają też słynni didżeje i muzycy, tacy jak Carl Cox czy P. Diddy. Naomi Campbell regularnie świętuje tutaj urodziny. Wstęp jest wolny, ale to tylko teoria. Goście, jeśli nie są gwiazdami, muszą być przynajmniej ubrani jak gwiazdy: w kreacje od Diora, Gucciego, Versace czy Dolce & Gabbana. W Saint-Tropez w ogóle wszystko jest „naj”: samochody, jachty, kobiety i widoki. To raj na ziemi – w którym płaci się tylko gotówką.

Redakcja poleca

REKLAMA