„Moja siostra to straszna naiwniaczka. Sprzedała mieszkanie, by sfinansować lewe interesy zięcia, a teraz żyje w nędzy”

kobieta fot. iStock, damircudic
„– Chyba nic nie możecie dla nas zrobić. Biznes Güntera kompletnie nie wypalił i teraz oboje są zadłużeni po uszy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mamy już żadnych możliwości, żeby im pomóc… – moja siostra nie mogła powstrzymać łez”.
/ 06.06.2024 19:30
kobieta fot. iStock, damircudic

Mojej siostrze chyba na rozum coś padło, kiedy uznała, że pomysł jej córki to świetny plan. Jasne, wiadomo, że matki zrobią wszystko dla swoich pociech, ale bez przesady! Kto przy zdrowych zmysłach sprzedałby własne mieszkanie, by dzieciak miał kasę na rozkręcenie interesu? A Krzychu jeszcze ją w tym utwierdził!

Na wszystko ciężko pracowali

Halinka i Krzysztof harowali jak woły przez długie lata. W końcu kupili swój wymarzony kąt do życia. Musieli się naprawdę nieźle napocić, żeby doprowadzić fuszerki budowlańców do stanu używalności i wprowadzić się do swojego wymarzonego gniazdka. To trzypokojowe lokum w bloku było ich jedynym majątkiem.

Wyposażyli je za kredyty. A to wszystko przez wzgląd na ich jedyne dziecko. Odkąd tylko Asia przyszła na świat, robili dosłownie wszystko, żeby ich córeczka dostała to, o czym tylko zamarzy.

Rozpieszczali córkę

Nic dziwnego, że ich mała księżniczka, pomimo że w tamtych czasach nie był to standard, miała swój pokoik, meble zdobyte dzięki cierpliwemu oczekiwaniu w długich kolejkach oraz masę zabawek przywiezionych z dalekich podróży. Bliscy doskonale rozumieli, jak bardzo Halinka uwielbiała swoją Asieńkę.

Nie ma chyba kobiety, która na miejscu mojej siostry zareagowałaby inaczej. Lekarze mówili jej, że przez przebytą w młodym wieku chorobę nie będzie mogła mieć dzieci. Kiedy zatem urodziła zdrową dziewczynkę, dziękowała za to Bogu. Asia miała wszystko podane na tacy przez całe życie.

Gdy podczas studiów zdecydowała się wyjść za mąż, od razu oddali jej auto, które sami kupili. Stwierdzili po prostu, że młodym bardziej się przyda niż im.

Bezmyślnie sypali jej kasą

Wszystkie zaoszczędzone pieniądze przeznaczyli na kupno kawalerki, gdy dowiedzieli się o ciąży Asi. A gdy urodził się ich drugi wnuczek, wymienili się mieszkaniami z córką i jej mężem, oferując im przestronniejsze.

Kiedy później Asia rozstawała się z Markiem, o włos nie pożegnali się z mieszkaniem przy podziale wspólnego dobytku. Aby uregulować zobowiązania wobec eksmałżonka córki, z trwogą pożyczali pieniądze od krewnych. Rzecz jasna, Joanna nie miała z tego powodu żadnych finansowych konsekwencji. Dlatego też zdziwiła mnie ich beztroska decyzja o sprzedaży niewielkiego mieszkania, które zajmowali i przeprowadzce do lokum Asi.

Moja siostrzenica i jej drugi mąż, którego poznała w Niemczech, mieli genialny pomysł na własny biznes. Potrzebowali do tego pieniędzy. Kasa ze sprzedaży mieszkania mojej siostry i jej męża miała stanowić wkład własny w firmę,

Siostra była naiwna

– Załóżmy, że ich interes zbankrutuje? – starałam się przekonać siostrę, żeby spojrzała na sprawę racjonalnie.

– Joasia ma smykałkę do biznesu, a jej mąż Günter to niezwykle doświadczony przedsiębiorca. Nic złego nam nie grozi. Jestem pewna, że u kresu naszego życia w końcu osiądziemy w wyśnionym domku – odpowiedziała siostra z przekonaniem.

Zastanawiam się, w jaki sposób Joanna przekonała swoich rodziców, że ta umowa nie tylko będzie dla nich bezstratna, ale w dodatku, dzięki dochodom z przedsiębiorstwa prowadzonego przez Güntera, w zamian za maleńkie lokum, wkrótce staną się posiadaczami domu.

– To dlaczego sama go nie spienięży?

Nie usłyszałam w odpowiedzi nic, co brzmiałoby rozsądnie. Mój mąż sugerował, żebym zignorowała działania siostry, ale byłam najstarsza z całego rodzeństwa, niezmiennie miałam więc poczucie odpowiedzialności za piątkę młodszych braci i sióstr, a szczególnie za naiwną Halinę.

Przestała się odzywać

Ledwo skończyła mi coś mętnie tłumaczyć, a ja już odłożyłam słuchawkę i wykręciłam numer do Joanny, mojej córki chrzestnej. Mimo iż tryskała energią, nie zdołała mnie przekonać, dlaczego zostawiła staruszków w Polsce bez żadnego wsparcia na jesień życia, zabierając im nawet własne mieszkanie. W końcu nie należeli już do najmłodszych, a w tym wieku różne historie mogą się wydarzyć, zupełnie jak z interesami Güntera.

Wydawał się w porządku, przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Dzieliło ich sporo lat, bo niemal dwadzieścia, ale uznałam to za atut. Dzięki temu Asia i jej pociechy zyskały upragnioną stabilizację. Nie spodziewałam się jednak, że facet będzie oczekiwał od polskich teściów finansowania swoich interesów w Niemczech. Ich zarobki nawet nie zbliżały się przecież do tych w europejskiej walucie.

Jedyne co mi pozostało, to napar z melisy i modlitwa o to, żeby moje obawy okazały się bezpodstawne. Łączą mnie silne więzi z rodzeństwem oraz ich pociechami. Pomimo dzielącej nas odległości nie ma tygodnia bez rozmowy z nimi, ich dziećmi, a nawet wnukami.

Halinka nagle zamilkła i przestała odbierać moje telefony, a Staszek, mój kolejny siostrzeniec, opowiedział mi o swojej wyprawie do Niemiec i wizycie u Joasi, która nie dysponowała nawet wolnym pokojem gościnnym dla kuzyna, a w trakcie całego spotkania sprawiała wrażenie jakby siedziała na szpilkach.

Czułam, że coś jest nie tak

Staszek wspomniał również o nieobecności Güntera w sobotnie popołudnie. Mąż mojej siostrzenicy ponoć w ogóle nie zajrzał do domu. Joasia twierdziła, że miał jakieś dodatkowe fuchy, ale mnie zastanowiło to jego zniknięcie.

Moje serce ścisnęło się na myśl o rozpadzie małżeństwa chrześniaczki, więc przez cały dzień wydzwaniałam raz po raz do Hali lub Krzycha, nie pozwalając, by ich cisza mnie zniechęciła.

– No, co jest grane?! – wrzasnęłam, kiedy wreszcie młodsza siostra łaskawie podniosła słuchawkę.

Wydawała się całkiem zaskoczona, jednak w jej głosie wyczułam kłamstwo, dlatego bez ogródek przyszpiliłam ją i wprost spytałam o problemy w związku mojej chrześniaczki.

To nie były uczciwe interesy

– Nie! – Halinka stanowczo temu zaprzeczyła. – Asia wcale nie bierze rozwodu! To zupełnie nie o to chodzi… – zorientowałam się, że jest bliska łez, więc trochę odpuściłam i w spokoju czekałam, aż wytłumaczy mi, dlaczego nic mi nie mówiła.

Moja siostra zdawała sobie sprawę, że nie odpuszczę, więc w końcu wyznała, że borykają się z ogromnymi problemami.

– W jaki sposób możemy was wesprzeć? – od razu zadeklarowałam chęć pomocy, choć w głowie momentalnie poskładałam wszystkie elementy układanki i domyśliłam się, że jeśli nie chodzi o rozstanie ani o problemy ze zdrowiem któregoś z nich, to cała sprawa kręci się wokół interesów Güntera.

– Chyba nic nie możecie dla nas zrobić. Biznes Güntera kompletnie nie wypalił i teraz oboje są zadłużeni po uszy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mamy już żadnych możliwości, żeby im pomóc… – moja siostra nie mogła powstrzymać łez.

Miałam ochotę wykrzyczeć, że to raczej jej córeczka powinna się zastanawiać, jak rodzice poradzą sobie z opłatami za większe mieszkanie i wizyty u specjalistów, bo Krzyś ostatnio coraz częściej musiał chodzić na rehabilitację, również w prywatnych gabinetach. Ale jakoś się powstrzymałam i tylko spytałam, czy dają radę dociągnąć do wypłaty emerytury, skoro Joaśka podobno miała im pomagać z rosnącymi fakturami.

Chciałam im pomóc

– Niespecjalnie, ograniczamy wydatki na czym się da – odparła siostra. – Najbardziej martwi mnie to, że nie odłożyliśmy ani grosza. Zupełnie nic na czarną godzinę.

Następnego dnia syn podwiózł mnie do siostry. Kiedy dotarłam na czwarte piętro bez windy, ledwo powstrzymałam łzy na widok wycieńczonej Halinki.

Wprawdzie nie opływam w luksusy, ale zadeklarowałam, że będę im dorzucać do opłat. Początkowo się wzbraniali, ale ostatecznie przystali na moją propozycję.

Od tej pory każdy z nas stara się ich wspierać, jak tylko potrafi. Jedna z sióstr przekazuje im przez swoje dzieci świeże warzywa z ogródka, a mieszkający niedaleko nich brat zostawia im pod drzwiami słoiki z przetworami i załatwia różne sprawy. Bratanek, który prowadzi bar, codziennie wysyła do nich ciepły obiad. Ja natomiast opłacam rachunki za prąd i gaz.

Dajemy radę, ale mam wrażenie, że nie wiemy wszystkiego o interesach Güntera. Martwię się, co będzie z moją siostrą i szwagrem, jeśli ich zięć nie wyjdzie z kłopotów finansowych i będzie chciał sprzedać mieszkanie Asi, a ona przystanie na ten absurdalny pomysł. A co gorsza, przekona do tego swoich rodziców…

Wanda, 67 lat

Czytaj także:
„Mąż pachniał jak finansowa stabilność, jednak przyprawiał mnie o mdłości. To kochanek namiętnością pociągnął mnie za nos"
„Postanowiłam zawalczyć o miłość. Żona z dzieckiem to nie ściana, zawsze da się przesunąć”
„Życie pokazało mi, że faceci zdaja egzamin tylko w sypialni. Bawię się zdobyczą, owijam wokół palca i posyłam do diabła”

Redakcja poleca

REKLAMA