„Mój rozrywkowy były zmienił się w ojca rodziny. Ma żonę i stadko dzieci, ale zamiast się nimi zająć, woli mnie podrywać”

spotkanie po latach z byłym fot. Adobe Stock, clownbusiness
„Dzwonił do mnie kilka razy, uderzał w romantyczne tony, opowiadał jak bardzo mnie kochał, dawał mi do zrozumienia, że miłość całkiem nie wygasła. Chciał mieć rodzinę, ale nie miał zamiaru rezygnować z innych uciech i przyjemności, których może dostarczyć spotkanie dawnej sympatii”.
/ 04.01.2023 17:15
spotkanie po latach z byłym fot. Adobe Stock, clownbusiness

Zatrzymałam się przed wejściem do znanej sieciówki, wahając się, czy jednak nie przymierzyć zielonej sukienki, która wpadła mi w oko. Gdy tak medytowałam, ktoś lekko mnie popchnął, przeciskając się obok.

– Przepraszam, tarasuje pani przejście – usłyszałam zniecierpliwiony męski głos.

Odwróciłam się gwałtownie, niepewna, czy nie uległam halucynacji, ale nie, koło mnie stał Michał. Zmienił się, nie byłam pewna, czy na korzyść – szczupłego chłopaka zastąpił dość zwalisty facet o mocnej budowie, nie wiedziałam, czy była to zasługa siłowni, czy zbyt dobrego apetytu.

Michał? To naprawdę ty? – spytałam niepewnie.

– Mary, moja Mary! – ucieszył się, robiąc gest, jakby chciał wziąć mnie w ramiona i pocałować.

Jak dla mnie, zbytnia poufałość, nie zamierzałam poddawać się powitalnym pocałunkom byłego chłopaka, może niejedna kobieta ucieszyłaby się ze spotkania i nazwała je romantycznym, ale ja byłam pamiętliwa jak ostatnia zołza.

– Chwileczkę – złapałam go za rękę, którą zamierzał mnie objąć w talii – jeszcze nie wyjaśniłeś mi, co robiłeś z Gośką w czasie studniówki.

– Ja? Nic – zaśmiał się, podejmując grę.

Byliśmy kiedyś razem, ale wystawił mnie, obściskując się z inną dziewczyną w czasie balu. Nie dość, że mnie zdradził, to jeszcze upokorzył, pozwalając sobie na śmiałe pieszczoty na oczach wszystkich. Strasznie to przeżyłam, do dziś pamiętam, jak bolały złamane serce i nadwątlona pewność siebie.

– Nie zmieniłeś się od szkolnych czasów, miałam rację, że z tobą zerwałam.

– Tak? Myślałem, że to ja puściłem cię w trąbę – wyszczerzył zęby. – Ale oczywiście panie mają zawsze rację, było, jak mówisz, nie będę się kłócił. Musimy się spotkać, pogadać o starych, dobrych czasach. Poznasz moją żonę, dzieci. Ucieszą się.

– Świetny pomysł, zdzwonimy się kiedyś – zbyłam go.

– W jaki sposób? Nie dałaś mi numeru, ale to nic. Zabieram cię do nas, Ulka będzie zachwycona. Każda żona chciałaby poznać przeszłość męża, prawda? A ty byłaś moją wielką miłością.

– O, doprawdy? Większą niż Gośka? – spytałam ironicznie.

– Gośka to był przypadek, kochałem tylko ciebie – odparł poważnie, patrząc na mnie z czułością.

Zrobił się z niego ojciec rodziny?

Nie miałam zamiaru dać się uprowadzić do jego domu, ale pokażcie mi kobietę, która nie zmięknie, słysząc takie oświadczenie. Pozwoliłam zapakować się do wielkiego, choć niezbyt nowego samochodu i ruszyliśmy w drogę.

– Podziwiasz moje auto? – spytał domyślnie. – Odpowiednie do przewożenia dużej rodziny. Zmieniłem się, już nie latam z kwiatka na kwiatek, jak kiedyś. Postawiłem na rodzinę. Jestem ojcem dużej familii i mam nadzieję, że nie powiedziałem jeszcze w tym względzie ostatniego słowa. Ulka jest w trzeciej ciąży.

– Gratuluję.

– Jeszcze nie ma czego, jak dobijemy do sześciorga, wtedy dopiero będę przyjmował powinszowania.

Do sześciorga? – spytałam lekko oszołomiona.

– Dzieci! – roześmiał się. – Taki jest plan, ma ich być sześcioro, wtedy dopiero można będzie mówić o dużej rodzinie.

To ogromne wyzwanie, wymaga wiele pracy i determinacji – bąknęłam.

– A pewnie! Ale przekonałem się, że jestem stworzony na ojca. Im nas więcej, tym weselej, prawda?

Potwierdziłam odruchowo, coraz bardziej zdziwiona. Michał musiał bardzo się zmienić, jeśli stał się taki, jak mówił.

– Ładny dom – pochwaliłam grzecznie, gdy wjeżdżaliśmy na ciasną posesję.

Teściowie nam go odstąpili, mówili, że nie mogą patrzeć, jak gnieciemy się z dziećmi w jednym pokoju. Zamieniliśmy się, teraz oni mają ciasno, ale im to nie przeszkadza, nie potrzebują wiele.

W przeciwieństwie do ciebie, pomyślałam, zawsze lubiłeś wygody i łatwe okazje. Zaczęłam żałować, że dałam się zaprosić, ale było już za późno, żeby się wycofać. Weszłam do domu poprzedzana przez Michała nawołującego żonę. Po chwili ukazała się młoda kobieta w zaawansowanej ciąży, wyglądała na zmęczoną, ale to była chyba wina jej stanu.

– Mamy gościa, Uleńko – Michał cmoknął ją koło ucha. – To Mary, spotkałem ją w galerii handlowej. Była moją pierwszą dziewczyną, razem odkrywaliśmy uroki miłości – dodał bez żenady.

– Maria – wyciągnęłam rękę do Uli.

Uścisnęła ją, popatrując na Michała, jakby nie była pewna, czy dobrze robi, albo chciała zapytać dlaczego mnie przywiózł. Michał zatarł ręce i zapowiedział kolację.

– Posiedzimy, pogadamy, lepiej się poznacie. Mary to ważny kawałek mojego życia, kochałem się w niej na zabój.

Miałam ochotę go udusić za brak taktu, Ula nie musiała znać szczegółów, nie przyjechałam jako jej konkurencja, nie musiał świecić jej w oczy naszą przeszłością. Zamierzałam wymówić się i wyjść, nie zważając na to, co pomyśli Michał, ale zanim to zrobiłam, do pokoju wbiegły dzieci.

– Kubuś sześć lat, Jasio cztery – oznajmił z dumą ich ojciec. – Teraz będzie córka, Maryjka. Jak widzisz, dostanie imię po tobie.

Tak naprawdę to po babci – powiedziała cicho Ula. Wyglądała na zagonioną, miała cienie pod oczami.

– Chłopaki, idźcie do swojego pokoju, nie przeszkadzajcie nam – zaapelował do dzieci Michał.

Jak na ojca roku zastanawiająco mało wiedział o wychowaniu potomstwa, wątpiłam, żeby małe dzieci karnie wymaszerowały z salonu, gdzie działo się tyle ciekawych rzeczy.

– Zabiorę ich – poderwała się Ula.

– Mogą sami wyjść, ty masz inne zajęcia – powstrzymał ją Michał. – Dzieciaki, biegiem na górę i ani mru-mru. Mama jest zajęta, będzie szykowała kolację.

To jego marzenie, ale czy na pewno twoje?

Aż mnie skręciło. Miałam szczęście, że w porę z nim zerwałam. Boże, jakiż bezduszny satrapa z niego wyrósł. I on chce mieć sześcioro dzieci?!

– Pomogę ci – powiedziałam do Uli. – Pokaż mi tylko, co gdzie leży w kuchni.

– Nie ma mowy, jesteś naszym gościem. Ula da sobie radę, prawda, kochanie?

Niemrawo przytaknęła, widać przyzwyczajona do nadmiernych wymagań pana i władcy.

– No to załatwione – rozpromienił się Michał. – Siadaj, Mary, niech ci się przyjrzę. Pięknie wyglądasz. Nie masz pojęcia, jak ucieszyłem się z naszego spotkania i z tego, że zgodziłaś się nas odwiedzić. Chcemy z Ulą prowadzić dom otwarty, przyjazny dla wszystkich gości. Niech dzieci widzą i uczą się, jak należy żyć.

Uciekłam Michałowi pod pozorem pójścia do toalety, nie mogłam dłużej go słuchać. Wracając zabłądziłam do kuchni, gdzie zobaczyłam sielski obrazek, na podłodze pod nogami Uli bawiły się dzieci, a ona kroiła wędlinę. Brakowało jej drugiej pary rąk, byłaby wtedy wydajniejsza.

Wyglądasz na zmęczoną – zagaiłam. – Pomogę, w zaawansowanej ciąży musi ci być trudno się poruszać.

– Kiepsko się ostatnio czuję, nogi mi puchną – przyznała. – Pomoc zawsze mile widziana, ale Michał będzie niezadowolony, że cię zatrudniam w kuchni.

– Żebyś wiedziała, jak bardzo mnie to nie obchodzi – wyznałam.

Ula zachichotała i przez tę krótką chwilę wyglądała jak młoda, wesoła kobieta, którą przecież była.

– To nasze trzecie – pogładziła się po brzuchu, widząc, że taksuję wzrokiem wypukłość pod jej sukienką.

– Podziwiam cię, dwoje małych dzieci i trzecie w drodze. Nie wiem, czy ja bym sobie poradziła.

– Nie wiesz, ile możesz znieść, dopóki nie spróbujesz. Gdyby ktoś mi powiedział, że będę rodzić dzieci niemal rok po roku, nie uwierzyłabym. Ale Michał tego chce, ja w sumie też – powiedziała z wahaniem.

Duża rodzina to jego marzenie, ale czy na pewno twoje?

Spłoszyła się.

– Moje też – powiedziała wykrętnie. – Dlaczego pytasz? – spojrzała na mnie z nagłą nieufnością.

Zagalopowałam się, pakowałam się z kopytami w prywatne sprawy obcej kobiety, ale… zawsze uważam, że należy spróbować.

Gdybyś chciała pogadać, odezwij się – włożyłam jej w dłoń firmową wizytówkę.

– Kancelaria prawna – przeczytała Ula. – Pomyliłaś się, ja nie chcę się rozwodzić z Michałem. Mamy odmienne poglądy w niektórych sprawach, ale kochamy się.

– Nie namawiam cię do porzucenia męża – zaśmiałam się – ale jakbyś miała ochotę, z przyjemnością będę cię reprezentować. Na wizytówce jest numer mojej komórki, zadzwoń, jak będziesz chciała wyrwać się z domu na kawę i plotki.

Myślisz, że mam na to czas? – wzruszyła ramionami. – Ale dziękuję, dobrze jest mieć taką możliwość, z tym że raczej z niej nie skorzystam.

Znowu próbował mnie podrywać

Rozmowę przerwał nam Michał, wszedł do kuchni i z miejsca objechał żonę, że zatrudnia gościa.

– Chodź pogadać – wyciągnął mnie do salonu – ona sobie poradzi, dobrze zorganizowana pani domu na wszystko ma czas.

Nie uciekłam od razu, bo było mi żal Uli, Michał na pewno obwiniłby ją za moją rejteradę. Wychodząc, zrobiłam gest, jakbym przykładała telefon do ucha. Ula wzruszyła ramionami i pokręciła przecząco głową.

Zadzwoniła kilka dni później w dziwnej sprawie. Najpierw upewniła się, że prawnika obowiązuje dyskrecja wobec klienta.

– Nikomu nie będziesz mogła powtórzyć tego, co powiem?

– Nikomu – potwierdziłam.

– Nawet jeśli cię nie zaangażuję? Jak już ci wcześniej mówiłam, nie mam zamiaru rozwodzić się z Michałem.

Zaintrygowała mnie, obiecałam, że dochowam tajemnicy.

– Sprawa jest taka, że albo z kimś porozmawiam, albo pęknę. Chyba mam kryzys, to pewnie wina hormonów. Na koleżanki nie mogę liczyć, odsunęły się ode mnie, Michał nie lubił, jak przychodziły i zajmowały mi czas, a jestem zbyt zajęta, by spotykać się z dziewczynami na mieście. Zostałam sama i długo mi to nie przeszkadzało, ale po twojej wizycie coś mnie ruszyło, muszę się komuś zwierzyć.

– Służę. Potrzebna ci rada?

– Może – zawahała się. – Jeszcze nie wiem, co zrobię, ale chcę ci opowiedzieć o Michale i o mnie. Znasz go, wiesz, że nie przejmuje się zanadto przeszkodami, uważa, że trudności same znikną. I rzeczywiście, dzięki poświeceniu moich rodziców mamy dom, a oni gniotą się w jednym pokoju. Michałowi to nie przeszkadza, ale mnie tak, tylko co mogę zrobić? Michał chce mieć jeszcze więcej dzieci, a one muszą się gdzieś pomieścić. Poza tym ostatnio czuję, że nie wyrabiam, już teraz ledwo daję sobie radę, a co będzie później?

– Porozmawiaj z nim, postaw się, nie tylko jego pragnienia się liczą. Zatrudnij go przy dzieciach, niech ci pomaga – wyliczałam jednym tchem.

Ula roześmiała się serdecznie, jakbym ją czymś ubawiła do łez.

– Jak mam go do tego zmusić? On uważa, że małe dzieci to sprawa matki, włączy się w wychowanie, jak będą starsze.

– Na przykład dwudziestoletnie, co? – powiedziałam i obie roześmiałyśmy się.

– Dobrze jest szczerze z kimś porozmawiać – powiedziała Ula. – Tylko błagam, nie mów nikomu, co ci powiedziałam, Michał nie może się dowiedzieć, o czym rozmawiałyśmy. Wygadałam się i już mi lepiej. Nie chciałabym, żebyś odniosła wrażenie, że jestem niezadowolona, po prostu mam dzisiaj gorszy dzień.

– Rozumiem – udałam, że się z nią zgadzam. – A co do dyskrecji, masz ją zapewnioną w stu procentach.

Więcej jej nie zobaczyłam, Michała również nie, ale o to sama zadbałam. Dzwonił do mnie kilka razy, uderzał w romantyczne tony, opowiadał jak bardzo mnie kochał, dawał mi do zrozumienia, że miłość całkiem nie wygasła. Chciał mieć rodzinę, ale nie miał zamiaru rezygnować z innych uciech i przyjemności, których może dostarczyć spotkanie dawnej sympatii. Nie poszłam na to, wystarczyło, że spytałam o Ulę, a zaczął się wycofywać. Na koniec usłyszałam, że bardzo się zmieniłam, postarzałam i stetryczałam. Dawna Mary rzuciłaby mu się na szyję i zaciągnęła do łóżka.

Miałam go tak dość, że ucięłam wszelkie kontakty i to by było na tyle, jeśli chodzi o odgrzewaną miłość z liceum.

Kilka lat później, znowu w centrum handlowym, spotkałam Gośkę, tę samą, z którą Michał migdalił się na studniówce.

– A wiesz, że niedawno spotkałam Michała? – opowiadała z ożywieniem. – Przystojny jak zawsze, do twarzy mu z wianuszkiem dzieci, tylko żonę ma jakąś taką wyblakłą. Ale może dlatego, że była w ciąży, obok hasała trójka maluchów, czwarte spało w nosidełku. Są kobiety stworzone do macierzyństwa, ciekawe, co na tę obfitość potomstwa mówi Michał. On przecież nigdy za bardzo nie lubił dzieci.

Nie mogłam zdradzić Gośce, jak bardzo się myli. Ula w zaufaniu powierzyła mi tajemnicę swojego małżeństwa. Wiedziałam tylko ja i ona. I może jeszcze Michał. Ale tego ostatniego nie byłam pewna, on nie lubił robić sobie problemów.

Czytaj także:
„Były chłopak był o mnie chorobliwie zazdrosny. Kontrolował każdy mój krok, sprawdzał telefon i odizolował od rodziny”
„Chłopak zostawił mnie zaraz po tym, gdy straciłam z nim cnotę. Spotkałam go po 30 latach i miałam okazję się odegrać”
„Była mojego faceta cały czas wysyła mu zdjęcia z czasów, gdy byli parą. Robi to specjalnie, a on nie reaguje”

Redakcja poleca

REKLAMA