Jestem dorosła i nie dam się sprowokować dziecku! – powtarzałam w myślach po raz chyba setny. Czułam jednak, że wszystko się we mnie gotuje. No bo co ta smarkula sobie wyobraża?
Wiedziałam od początku, że ten wspólny wyjazd na wakacje to kompletnie chybiony pomysł. Dwa tygodnie z Anetką pod jednym dachem w domku letniskowym. Dzień i noc… No właśnie – noc.
Jesteśmy z Pawłem, moim drugim mężem, przeszło rok po ślubie, ale zamieszkaliśmy razem ponad dwa lata temu.
Konkretnie to Paweł wprowadził się do mnie. Swoje mieszkanie zostawił dziecku i byłej żonie, dla siebie musiał wynajmować kawalerkę. Nie było sensu, żeby tracił na nią pieniądze, skoro i tak coraz więcej czasu spędzał u mnie.
Tym bardziej że moje maluchy – pięcioletnia Asia i siedmioletni Krzyś – od razu go zaakceptowały, a i on je polubił. Paweł ma podejście do dzieci, to trzeba przyznać. Nie dziwiło mnie więc wcale, że jego córka go uwielbia. To było widać na pierwszy rzut oka, że Anetka jest bardzo do swojego taty przywiązana i strasznie za nim stęskniona – w końcu spędzała z nim tylko jeden weekend co dwa tygodnie.
Wczepiona była wtedy w niego niczym miś koala. Nawet mnie to na początku wzruszało, bo tylko potwierdzało moje przypuszczenia, jakim dobrym człowiekiem jest Paweł. Zachwycałam się, że ma taką więź z Anetką, nie oponowałam nawet wtedy, gdy mała upierała się, że to ona będzie spała z tatą!
Pamiętam tę ich pierwszą noc razem – jeszcze przed naszym ślubem – w moim mieszkaniu, w moim łóżku rozłożyła się czteroletnia dziewczynka i oświadczyła z upartą miną, że będzie spała z tatą „tak jak w domu”!
Nie zaprotestowałam, słysząc to oczywiste kłamstwo. Przecież doskonale wiedziałam, że w domu Anetka miała swój pokój i swoje łóżko. I na pewno nie sypiała z ojcem. Pomyślałam jednak, że chyba czuje się niepewnie w nowym miejscu, tym bardziej że musiałam jej przecież pościelić w salonie.
W pokoju dzieci już by się nie zmieściło żadne łóżko, nawet polowe, poza tym moje maluchy są od niej młodsze. Uznaliśmy z Pawłem, że kanapa w salonie będzie lepsza i wygodniejsza. Ale kiedy jego córka zaczęła protestować…
Zgodziłam się, aby spała z tatą, a sama potulnie wyniosłam się z własnego łóżka. Trzeba było widzieć miny moich dzieci, kiedy w niedzielę rano jak zwykle wybiegły ze swojego pokoju wcześnie, żeby wpakować mi się pod kołdrę, i ze zdumieniem odkryły, że śpię na kanapie!
– A wujek Paweł z Anetką w twoim łóżku? – zapytały zdumione.
No cóż, jakoś przebolałam ten jeden weekend i nawet potem nie rozmawiałam o tym z Pawłem.
Byłam pewna, że to jednorazowa sytuacja, która więcej się nie powtórzy. Niestety, powtórzyła się już za dwa tygodnie – mój ukochany z miną: „Pozwól jej spać ze mną, błagam! Widzisz, jaka jest smutna” – wysłał mnie znowu do dużego pokoju.
Dla tej smarkuli to zupełnie naturalna sytuacja
A potem niepostrzeżenie stało się to nie tyle chwilowym wybrykiem, co rytuałem! Nawet się nie obejrzałam, jak Anetka przyjęła całą tę sytuację za zupełnie normalną, a moje łóżko za należne jej miejsce. Po kąpieli szła prosto do mojej sypialni i ładowała się do łóżka, moszcząc się wygodnie w pościeli.
Paweł rzucał mi wtedy spłoszone i błagalne spojrzenie, a ja potulnie wynosiłam się na kanapę, gdzie coraz bardziej zła i coraz bardziej sfrustrowana słuchałam, jak tych dwoje świetnie się razem bawi! Mam mały telewizor w sypialni, bo po prostu lubię sobie pooglądać jakiś fajny film przed snem. Paweł z Anetką także to lubili, więc oglądali razem, a potem ona zasypiała wtulona w niego, w to samo ramię, które przywykłam już traktować jako swoją własność, należną mi szczególnie po ślubie.
Ten rytuał powtarzał się co dwa tygodnie i co dwa tygodnie czułam, że narasta we mnie wściekłość. Miałam coraz większą ochotę wywlec to dziewuszysko z sypialni i rzucić na kanapę w salonie – gdzie moim zdaniem było jej, a nie moje miejsce! Przecież przez te wszystkie miesiące z pewnością przyzwyczaiła się już do mojego mieszkania i wiedziała, że nic jej w salonie nie ugryzie, duchów tam nie ma!
Tymczasem jednak wszelkie moje próby wyjaśnienia Pawłowi, że mam dosyć tej sytuacji, spełzały na niczym. Zawsze znalazł jakieś wytłumaczenie, dlaczego Anetka po raz kolejny powinna spać z nim. A to pokłóciła się z mamą, a to znowu bardzo przeżywa nasz ślub. No cóż, po własnym ślubie wolałabym spać ze swoim prawowitym mężem, ale najwyraźniej zdaniem Pawła ja mniej przeżywałam to wydarzenie.
Coraz bardziej wydawało mi się chore to, że Paweł sypia z Anetką. Przecież ona rosła, miała już siedem lat! Za moment będzie dojrzewać, zaczną rosnąć jej piersi, pojawi się miesiączka… Czy wtedy Paweł także będzie z nią spał? Robiło mi się dziwnie, gdy o tym myślałam.
Miarka się przebrała, kiedy mieliśmy pojechać na pierwsze wspólne wakacje. Mogłam jakoś znieść to, że córka Pawła zajmowała moje miejsce raz na jakiś czas, ale przez czternaście nocy? I to na oczach moich coraz bardziej zdumionych dzieci? Bo ona, oczywiście, nie wyobrażała sobie, że może spać w osobnym łóżku! Ja jednak tego zażądałam.
– Bardzo cię proszę, ustal to z Anetą, że śpi sama w osobnym pokoju. Po to wynajmujemy cały domek, żeby każdy z nas miał swobodę i prawdziwy wypoczynek. Na górze są trzy sypialnie, jedną zajmie twoja córka, drugą moje dzieci, a trzecią my.
– Nie jestem pewien, czy Anetka będzie z tego zadowolona – spłoszył się Paweł. – Już mnie pytała o to, czy może spać ze mną, jak zwykle…
– Już pytała? I co jej odpowiedziałeś? – zapytałam, starając się nie przybierać ostrego tonu.
– Ja… Słuchaj, Tereniu, przecież ona niedługo w ogóle nie będzie chciała jeździć ze mną na wakacje…
– Co jej powiedziałeś?
– No, że będzie tak jak zawsze – mój mąż uciekł wzrokiem.
Czy ty nie widzisz, że to jest jawny szantaż?!
– Otóż nie będzie! – sprzeciwiłam się stanowczo. – Anetka na wakacjach będzie miała ciebie przez cały dzień, nie będzie musiała jeszcze mieć ciebie i w nocy! Bardzo cię proszę, załatw te sprawę od razu, żeby potem nie było nieporozumień.
Paweł, widząc, że tym razem nie odpuszczę, faktycznie porozmawiał z córką. I usłyszał od niej, że w takim razie to w ogóle ona nie pojedzie z nami na wakacje!
– Proszę cię, odpuść! – przyszedł potem do mnie; zatkało mnie.
– Nie! Przecież to jest jawny szantaż! Nie widzisz, jak ona się zachowuje? Zmusza cię do tego, abyś wybrał między mną a nią! Ja ciebie nigdy nie postawiłam w takiej sytuacji…
– Właśnie mnie stawiasz – uparł się.
– Nie. Ja tylko uważam, że dzieci powinny spać w swoich łóżkach. Jakoś moje nie wpychają się nam do łóżka i nie wyrzucają cię na kanapę! – uświadomiłam Pawłowi. – A ja kocham je nie mniej niż ty swoją córkę.
Mąż przełknął ślinę z dziwnie zagubioną miną.
– Dobrze – powiedział w końcu. – Będzie, jak zechcesz.
Oczywiście, Anetka długo upierała się, że z nami nie jedzie, jednak w końcu spasowała. Nie były to jednak najmilsze z moich wakacji. Córka mojego męża snuła się naburmuszona i niewiele rzeczy ją cieszyło. Zawsze wieczorem szła do swojego pokoju z miną cierpiętnicy, rzucając ojcu wymowne spojrzenia. Miałam to w nosie!
„Trudno. Oboje będą musieli się przyzwyczaić do nowych porządków!” – pomyślałam.
I mimo że Anetka jest na mnie obrażona wręcz śmiertelnie, to zamierzam jednak być konsekwentna i wyrzucić ją także ze swojej sypialni, gdy wrócimy po wakacjach do domu. Uważam, że mam do tego pełne prawo. Prawda?
Czytaj także:
„Wnuczka zakochała się w dziwaku, który nawet żarówki nie potrafi wkręcić. Uknułam intrygę, żeby przejrzała na oczy”
„Córka rzuciła narzeczonego tuż przed ślubem, bo się zakochała. Znała go 2 miesiące, a ja wydałam fortunę na wesele”
„Syn mnie szanował, bo zarabiałem dobrze i spełniałem jego zachcianki. Gdy pieniądze się skończyły, zaczął mną gardzić”