Czy dobry krem musi być drogi? O tym, jak nabierają nas producenci kosmetyków

Ładna kobieta bez makijażu fot. Adobe Stock
Czy dobry krem do twarzy musi kosztować fortunę? Oczywiście, że nie. Najważniejsze przy wyborze ideału nie jest opakowanie ani zapewnienia producenta, a skład.
Małgorzata Machnicka / 21.10.2020 12:58
Ładna kobieta bez makijażu fot. Adobe Stock

Piękny szklany słoiczek ze złotą nakrętką. Na opakowaniu zapewnienia, że „bogata w wyjątkowe składniki formuła odżywi skórę, wygładzi zmarszczki, nawilży, rozświetli”. Bla, bla, bla. Chyba już dawno przestałam wierzyć w te brednie. Szkoda, że ten krem nie zrobi jeszcze prania i nie poodkurza. Dobra, czasami łapię się na tym, że z otwartą buzią oglądam reklamy i myślę „oooch, muszę to mieć”. Na szczęście w jakimś momencie odzywa się mój zdrowy rozsądek i wszystko wraca do normy.

Jak kupić dobry krem do twarzy?

Przez ostatnie lata przetestowałam setkę kremów do twarzy. Dosłownie. Jedne pokochałam od razu, bo w mig poprawiały stan mojej cery, innym musiałam dać drugą szansę, a niektóre robiły niezłe spustoszenie na mojej skórze. Od czego więc to wszystko zależy? Skąd mam wiedzieć, który krem będzie tym idealnym? To proste. Najważniejsze są etykiety - czytaj je.

Po tym, jak krem, który kosztował tyle, co dobre dżinsy przesuszył moją skórę na amen (dobry miesiąc zajęło mi, żeby doprowadzić ją do stanu sprzed testowania tej „perełki”) postanowiłam, że nie nałożę na twarz niczego, czego składu nie sprawdzę. W tej chwili jestem na etapie, że dobrze już wiem, jakich składników kremów muszę unikać i czego absolutnie nigdy i pod żadnym pozorem nie mogę w siebie wsmarowywać, bo efekt będzie widoczny już na drugi dzień. Efekt, którego na pewno nie chcę.

Jest na świecie taki krem, o którym jak wspomnisz koleżance, ta od razu wzdycha i mówi: „kiedyś na pewno go sobie kupię”. Nic dziwnego, że tylko o nim marzą, bo kosztuje połowę średniej pensji. Ale nie takie rzeczy już dla kobiet wymyślono - niestety, naprawdę potrafimy wydawać pieniądze na takie rzeczy. Wracając do kremu, te, które już go mają, zachwalają i mówią, że nigdy nie używały niczego tak doskonałego. Genialnego. Niesamowitego. (Czy my nadal mówimy o kremie?). Jeśli dodacie do tego to, że hollywoodzkie gwiazdy w każdym wywiadzie, zupełnie przypadkiem, niechcący napomkną o tym, że rano i wieczorem zawsze po niego sięgają, bo inaczej ich skóra nie ma zapewnionego komfortu, krem urasta do rangi dzieła sztuki. Swoją drogą, ciekawe ile dostają za tak nachalną reklamę?


fot. Fotolia

A teraz idź do drogerii i wczytaj się w skład. Okej, na pierwszym miejscu jest ekstrakt z alg. Tak na marginesie, to nie jest drogi składnik, a do tego znajdziesz go w większości koreańskich maseczek, więc to także żadna wyjątkowość i odkrycie. Na drugim miejscu znajduje się cudownie brzmiący olej mineralny (INCI:Mineral Oil). Wszystko świetnie, tylko że w tym przypadku „mineralny” nie oznacza tego, co na opakowaniu wody butelkowanej. To pochodna ropy naftowej.

Zdziwiona? To jeszcze nie koniec. Trzeci składnik (przypominam, że na wszystkich produktach, czy to kosmetycznych czy spożywczych lista składników porządkowana jest od tego, którego jest najwięcej) to również pochodna ropy naftowej (INCI: Petrolatum). Czwarty to gliceryna (w kremach do rąk za 3,50 znajdziesz jej pod dostatkiem), piąty to znów pochodna ropy naftowej. Potem jakiś tam ekstrakt z limonki, potem znów pochodna ropy i tak w kółko. Na samym końcu znajduje się witamina E i całe mnóstwo konserwantów. Wychodzi więc na to, że właśnie wydałaś ciężko zarobione pieniądze po to, żeby nałożyć sobie na twarz pochodne ropy naftowej. A miało być tak luksusowo.

Porzućcie więc marzenia o drogich kremach światowych marek, które ładnie wyglądają na półce w łazience. Ja wiem, że posiadanie świecidełka ze znanym logo jest czymś ekscytującym, naprawdę to rozumiem. Ale my nie gramy w „Seksie w wielkim mieście”. Wbijcie sobie do głowy, że luksusowy nie oznacza drogi. To czy krem jest dobry, świadczą tylko i wyłącznie jego składniki, a nie to czy codziennie wieczorem smaruje się nim Jennifer Lopez. Rozpocznijcie poszukiwania takiego kremu, który może pochwalić się składem. Będzie to dobre nie tylko dla waszej skóry, ale i portfela. Od czego więc zacząć te poszukiwania?

Nie mówimy, że istnieją kremy za grosze, o składach, którym nie można nic zarzucić. Jeśli udało wam się takie znaleźć, dajcie znać. Ile więc powinien kosztować dobry krem? Nie więcej niż 100 złotych. Szukajcie ich w ofercie marek, które są NAPRAWDĘ ekologiczne. To też poznacie po składnikach, wystarczy przeczytać etykietę, a nie sugerować się często nic nieznaczącymi atestami.

Śliczne, wzorzyste opakowanie z dozownikiem. Na opakowaniu: ekstrakt z alg (oooo, okazuje się, że ekstrakt z alg nie musi kosztować 2000 złotych ?!), olej z pestek moreli, olej z orzecha brazylijskiego, Omega Plus, Lyco-sol, kwas hialuronowy, aquaxtrem, wyciąg aminokwasowy z dyni, masło shea, olej migdałowy, olej manuka, olej abisyński, wyciąg z pomidora, olej z pestek moreli. Wspaniale! A to krem polskiej marki. Kosztuje niecałe 80 zł.

Pamiętajcie, że za każdym kosmetykiem stoi marketing. Jeśli krem zachwala amerykańska gwiazda, to jego cena po prostu musi być kilkanaście razy wyższa, niż jest to wskazane. Do tego wszędzie rzucające się w oczy reklamy w telewizji, prasie, internecie. Wystawy na pierwszych półkach w perfumeriach i drogeriach. Może jest coś w powiedzeniu, że dobre produkty nie potrzebują reklamy, bo bronią się same?

Więcej o kosmetykach:
Większość marek kosmetycznych naciąga nas na nic niewarte produkty. Podpowiadamy, jak nie dać się nabrać!
7 kultowych kosmetyków i ich tańsze zamienniki

Redakcja poleca

REKLAMA