Rzadko komentujemy nietrafione stylizacje gwiazd (od tego są inni), ale tych nie sposób po prostu pominąć. Miniony tydzień należał do królowej kiczu Dody i niewolnicy złego gustu Dominiki Gawędy z Blue Cafe. Nie próbujcie tego w domu!
Stało się tak jak przepowiadaliśmy. Doda rzeczywiście zaskoczyła wszystkich otwierając finał X edycji "Tańca z Gwiazdami" własnym wydaniem w wersji "light" czyli zmieniona zarówno repertuarowo, jak i stylizacyjnie. Zaśpiewała liryczną piosenkę Ewy Bem pod tytułem "Gram o wszystko" ubrana w - mającą być zapewne równie delikatną – długą, białą, obcisłą (nawet ciut za bardzo) kreację z kapturem i trenem niczym mniszka czy też anioł. Rozcięcie sukni kończące się pod biustem oraz odsłaniający wiele głęboki dekolt, a także rockowa biżuteria i buty skutecznie jednak zaprzeczyły pierwszemu sielsko-anielskiemu wrażeniu.
Nasze wcześniejsze "przepowiednie" >>>
Być może te charakterystyczne elementy miały konsekwentnie podkreślać typowy styl Dody, mowa wówczas jednak o tym image’u, którego styliści i media raczej nie pochwalają. A szkoda, bo nie tak dawno Doda pokazała się w iście stylowych, najmodniejszych i wprawiających w zachwyt komentatorów mody ciuszkach. Co się stało? Nie wiemy. Być może formuła programu i konieczność dopasowania sukienki do wykonywanego utworu miała tu decydujące znaczenie, a być może był to czysty przypadek. Na nasze oko Doda chyba nie może się zdecydować, czy chce być dalej różową królową, czy postpunkową dziewczyną death metalowca. Radzimy może pójść o krok dalej i spróbować jeszcze czegoś innego sięgając po najnowsze trendy.
Więcej o stylu Dody >>>
Albo też sceniczne kreacje powinna porzucić na rzecz tych z oficjalnych wyjść, bo na pocieszenie właśnie można dodać, że był to jednak wyłącznie strój sceniczny, a piosenkarka na widowni programu zasiadła już (z Nergalem u boku) w zupełnie innym kostiumie, być może dla niektórych równie kontrowersyjnym, ale na pewno zahaczającym o najświeższe, światowe trendy. Pojawiła się ubrana od stóp do głów w modną pepitkę, czarny gorset oraz królicze uszy na głowie (nie po raz pierwszy). Jeszcze w innej odsłonie pokazała się na after party po finałowym odcinku "TzG". Także o niebo lepszej - była to czarna wieczorowa sukienka.
Więcej o króliczych uszach Dody >>>
Jeśli jednak Doda jest tak bardzo krytykowana, co można powiedzieć o Dominice Gawędzie z zespołu Blue Cafe? No, cóż... Ona sama zdaje się nie pozostawia na sobie żadnej, nawet suchej nitki... Dominika właściwie nie w stroju, a w negliżu zaprezentowała się podczas listopadowego wieczornego pokazu kolekcji Mariusza Przybylskiego wiosna/lato 2010. Miała na sobie czarny, długi, tiulowy welon, coś w formie wyciętego body na ramiączkach oraz futrzano-włochatej minispódniczki czy też przepaski na biodrach. Całość spięta została w talii jasnobrązowym pasem z bursztynowymi ćwiekami, a na stopach, ni stąd, ni zowąd, pojawiły się klasyczne, czarne czółenka.
Myśleliśmy, że po ostatnich kontrowersjach, które wzbudziła pokazywaniem, czy niby to przypadkowym odsłanianiem biustu (niczym Kate Moss, równie bezlitośnie, jeśli nie bardziej, krytykowana za swój modowy wybryk) oraz halloweenowej raczej kreacji z pokazu Kenzo coś już zrozumiała i nie będzie chciała się, aż tak odkrywać. Zdaje się, że się jednak pomyliliśmy.
Dominika Gawęda odsłania piersi >>>
Dominika Gawęda na pokazie Kenzo >>>
My doskonale rozumiemy celową przesadę stylizacyjną kostiumów wokalistki Blue Cafe, dostrzegamy także podobieństwo z tymi, które jakiś czas temu wkładała na siebie Edyta Górniak w programie "Jak Oni śpiewają?" (pamiętacie strój uszyty z arafatek?), wiemy co to jest reklama i promocja, ale i tak nie mamy zielonego pojęcia po co to? Czy nie lepiej pojawiać się na zdjęciach w prasie jako ta dobrze, a nie mocno kontrowersyjnie ubrana? No i przecież, na litość boską, jest jakaś różnica między sceną, a normalną, wieczorową czy też koktajlową okazją towarzyską? Na znak protestu i by nie propagować złych wzorców chyba... nie będziemy już pisać o strojach Dominiki. Może to o to chodziło?
Komentujcie poniżej wszystko, co chcecie, tylko nie próbujcie naśladować w domu.
Fot. MWmedia