One czują się unikatowe i nie boją się tego pokazać. Epoka, w której synonimem szyku było eksponowanie torebki z widocznym logo projektanta, bezpowrotnie minęła. Dziś każda dwudziestoletnia fashionistka aspiruje do miana it girl – trendsetterki, której garderobę i styl życia kopiują inni.
Modne ego
Choć Anna Wintour i jej rówieśniczki z nowojorskiej socjety od lat pozostają wiernymi klientkami Oscara de la Renty, gusty pokolenia jej dwudziestotrzyletniej córki Bee najlepiej reprezentuje Marc Jacobs i jego wymykająca się wszelkim definicjom estetyka. Nie bez powodu – kolekcja Jacobsa na wiosnę i lato to postmodernistyczna mieszanka stylu niewinnych dziewcząt z prerii, przepychu Broadwayu, kolorów Yves Saint Laurenta, etnicznych akcesoriów i blasku orientalnych tkanin, którą trudno przetrawić w całej okazałości.
Jednak poszczególne jej elementy idealnie nadają się do połączenia z ubraniami innych marek, a to właśnie eklektyzm i inwencja własna są znakami rozpoznawczymi pokolenia it girls. Dwudziestoletnie fashionistki łączą rzeczy od projektantów z ubraniami ze sklepów i targów vintage, a także popularnych sieciówek typu Zara, H&M czy Topshop. O wiele prościej jest pójść do butiku Gucci i zaopatrzyć się w total look, a przecież nie o to chodzi. Wychowane na ekscentrycznie nieprzewidywalnym i pełnym fantazji stylu Carrie Bradshaw it girls nie czują najmniejszej potrzeby chowania się za bezpiecznym szyldem jednej marki.
Jeszcze dziesięć lat temu młode kobiety kupowały w całości lifestylową filozofię wielkich domów mody – YSL, Prady, Calvina Kleina i Dolce & Gabbana, teraz za wszelką cenę chcą się wyróżnić spośród tłumu japońskich turystów oblegających butiki wielkich modowych potentatów. Bardziej ucieszy je para okularów vintage Missoni, znaleziona w lokalnym second-handzie niż torebka Louis Vuitton, którą nosi pół ulicy od Mediolanu po Tokio. Pomimo swojego statusu modowych kosmopolitek it girls mówią zdecydowane „nie” globalnej uniformizacji świata mody i najchętniej kupują rzeczy młodych projektantów, którzy nie zbudowali jeszcze komercyjnych imperiów na miarę Ralpha Laurena.
Sprawdź czy jesteś "It Girl"!
W Nowym Jorku wybierają artystyczne Rodarte, modernistyczne Phi i idealnie skrojone ubrania Alexandra Wanga; w Paryżu królowe światka boho – Isabel Marant, Vanessę Bruno oraz eteryczną Ninę Ricci i awangardową Balenciagę. Przy czym młode fashionistki w wyborze nie ograniczają się do projektantów z własnego kraju. Ich szafa często odzwierciedla koczowniczy tryb życia – ubrania z paryskich butików dzielą przestrzeń ze znaleziskami z londyńskich bazarów i berlińskich sklepów vintage. Im bardziej eklektycznie, tym ciekawiej. Ta sama idea przyświeca popularnym concept store’om – paryska Colette czy londyński Dover Street Market to mekki fashionistek spragnionych różnorodności, a nie ostentacyjnego luksusu spod znaku Harrodsa.
Nowe idolki stylu
Jak każda generacja, również pokolenie it girls ma swoje ikony stylu. Wbrew pozorom nie są to aktorki i gwiazdy pop z pierwszych stron gazet, które do znudzenia lansują się na okładkach amerykańskiego „Vogue’a” i „Vanity Fair”. W cenie jest oryginalność i odwaga w forsowaniu własnego stylu, a tego we współczesnym Hollywood jak na lekarstwo. Wizerunek gwiazd to najczęściej produkt mozolnych kalkulacji stylistów i lobbingu projektantów, którzy płacą celebrytkom za noszenie ich projektów na premierach i ceremoniach rozdania nagród. Kogo jest w stanie zainspirować Renée Zellweger po raz dziesiąty z rzędu pojawiająca się na czerwonym dywanie w nienagannie bezbarwnej sukni Caroliny Herrery? Co innego Tilda Swinton, odbierająca Oscara bez makijażu w ascetycznej kreacji Lanvin czy filigranowa Natalie Portman w wegańskich baletkach. One dyktują własne zasady, nie ulegając masowym gustom, i dzięki temu są przekonujące.
It girls oczekują wiarygodności – nie identyfikują się z Beyoncé przebraną w awangardowe projekty Garetha Pugha ani z kolejną „ładną twarzą” z Hollywood promującą perfumy znanej marki. Chyba że spot reklamowy, jak w przypadku zapachu Miss Dior Chérie, reżyseruje sama Sofia Coppola – przyjaciółka i muza Marca Jacobsa oraz twórczyni kultowych filmów pokolenia it girls – „Przekleństw niewinności”, „Między słowami” i „Marii Antoniny”. Nakręcona przez nią reklama jest przeciwieństwem obliczonego na zysk chwytu marketingowego jak w przypadku Madonny w kampanii Louis Vuitton.
Idolki pokolenia it girls to przebojowe dziewczyny, których zdjęcia regularnie pojawiają się na Style.com w relacjach z pokazów, wernisaży i after parties. O tym, co jest modne w Londynie czy Nowym Jorku, nie decydują już zestawienia trendów na nowy sezon, a raczej to, co włożą na siebie prowokująco punkowa Alice Dellal, guru nowojorskiej bohemy Mary-Kate Olsen czy nienagannie gotyc-ka Leigh Lezark. Są słynne przede wszystkim jako wpływowe fashionistki, a dopiero potem ze względu na swoje pozamodowe dokonania. Magazyny mody publikują sesje zdjęciowe inspirowane ich loo-kiem i wzorem francuskiego „Vogue’a” prowadzą regularne rubryki poświęcone analizie stylu młodych celebrytek.
Sprawdź czy jesteś "It Girl"!
Czytelniczki chcą nosić czarne skórzane kurtki jak Tallulah Harlech, długie hipisowskie sukienki w kolorowe pasy jak Marherita Missoni czy zestawić torebkę Chanel ze spódnicą z paryskiego sex shopu jak Julia Restoin-Roitfeld. Modę na błyszczące czarne legginsy z PVC, którą skopiowały tysiące fashionistek na całym świecie, wylansowała przecież Dasha Zhukova – rosyjska celebrytka nowego pokolenia i przyszła redaktor naczelna reaktywowanego magazynu „Pop”. Żeby zostać supermodelką, nie wystarczy wyglądać jak posągowa Gisele – trzeba wyróżnić się oryginalnym stylem i wyglądem jak Agyness Deyn i Lara Stone, którym „i-D” i francuski „Vogue” poświęciły całe numery.
Pod prąd
Inspiracja nie ogranicza się tylko do ciuchów – podobnie jak ich idolki it girls nie marzą o tym, żeby zostać księżniczkami z Park Avenue, które liczą się z opinią publiczną i kurczowo trzymają się konwenansów. Młode fashionistki same wiedzą najlepiej, w co się ubrać, i nie mają oporów, żeby upubliczniać zawartość swoich szaf. Stąd rosnąca popularność internetowych blogów „szafiarek” – od Japonii po Szwecję dwudziestolatki zamieszczają na nich swoje zdjęcia w zwariowanych stylizacjach. Najbardziej stylowe blogi jak Karla’s Closet i The Cherry Blossom Girl to pamiętniki, minisesje zdjęciowe i kolaże z prywatnymi inspiracjami w jednym. Wszystko opiera się na autopromocji.
Ten ekstremalny indywidualizm przekłada się na stosunek pokolenia do mody, którą it girls traktują jako fenomen kulturowy, niemożliwy do zdefiniowania w ramach jednej koncepcji magazynu. W przeciwieństwie do voguettes czy cosmo girls z ubiegłej dekady it girls nie potrafią dochować wierności jednej publikacji. W „Elle” przeczytają wywiad z ulubionym projektantem, w „i-D” – recenzje nowej płyty, w „Nylonie” znajdą najnowsze trendy streetstylu, a w dziewczęco słodkiej „Luli” obejrzą sesje zdjęciowe. Nie oczekują porad w stylu, co włożyć na randkę, tylko kompilacji kreatywnych pomysłów i inspirujących wzorców, które mogą wzbogacić ich własny styl.
Jak żadne inne pokolenie przed nimi it girls świetnie orientują się w świecie mody i zdają sobie sprawę z roli wizerunku – dla nich Marc Jacobs jest w równym stopniu ikoną popkultury co gwiazdy show-biznesu zasiadające w pierwszym rzędzie na jego pokazach. Właśnie ta świadomość napędza ich aspiracje i budzi nadzieję, że pewnego dnia ich zdjęcia znajdą się na jednym z kultowych blogów streetstyle’u – The Sartorialist lub Facehunterze, służąc jako wzór dla tysięcy innych fashionistek.
Sprawdź czy jesteś "It Girl"!
1. Uważasz, że masz świetny styl – inni patrzą na ciebie z podziwem i zazdrością?
2. Swoje zdjęcia publikujesz na superstylowym blogu lub profilu na Fecebooku?
3. Robisz zakupy w concept store’ach, Zarze i second-handach?
4. Czytasz co najmniej trzy magazyny o modzie jednocześnie?
5. Jeśli nie jesteś akurat na Style.com, oglądasz zdjęcia na The Sartorialist i Facehunterze?
Odpowiedź „tak” na co najmniej trzy pytania oznacza, że należysz do generacji it girls!!!