Koryguje niedoskonałości, uaksamitnia skórę, zwłaszcza tam, gdzie spodziewamy się muśnięcia dłoni ukochanego, delikatnie i subtelnie perfumuje ciało. Niezbędny dodatek nie tylko do szykownej sukienki, ale i nocnej bielizny.
Puder do ciała jest zwykle sypki i nakładamy go pędzlem lub gąbką na dekolt, zagłębienie piersi, szyję, czasem uda i pośladki. Delikatny i aksamitny nie pozostawia śladów na ubraniu i zachowuje się na skórze całkowicie naturalnie – nie ma mowy o „tapecie”. U niektórych producentów znajdziemy go w opakowaniu przypominającym dozownik cukru pudru: jak np. u Givenchy, gdzie puder na wieczór nadaje ciału blasku i pozostawia miły zapach fiołków, lilii, róż i kwiatów pomarańczy.
Pudry coraz częściej produkują jako fragment dłuższej linii firmy perfumiarskie. Prekursorem jest tu Thierry Mugler, który nie tylko zamknął swój zapach „Angel” w eleganckiej pudernicy, ale także oferuje wymienne wkłady, którymi można zawsze uzupełnić piękne pudełko. Kosmetyk ma wybitne działanie rozświetlające i pozostawia każdy kształt ciała skąpany w jasnej uwodzicielskiej poświacie.
Inną, niemniej ciekawą formą, są jadalne pudry do ciała, które mają dodać nieco smaku sypialnianym igraszkom. Oferowane m.in. przez Sephorę w obłędnych smakach typu: truskawki i szampan, karmel, marshmallow, czekolada czy miód rozbudzają nie tylko zmysł powonienia, ale także zdobią dzięki fantastycznym odcieniom. Jadalność jest przy tym całkowita, nie grozi zdrowiu, a i smak niczego sobie.
Agata Chabierska