Przemysł drogeryjno-kosmetyczny w dużej części jest wciąż nieuregulowany i brakuje uniwersalnej kontroli, która zapewniałaby stuprocentowe bezpieczeństwo konsumentom. Dlatego, dla naszego własnego dobra, warto mieć świadomość tych najgroźniejszych substancji i podczas poszukiwań między półkami sklepowymi sprawdzać nie tylko cenę na opakowaniu…
Czego się wystrzegać i dlaczego?
- 1,4-Dioxane (Sodium Laureth) – występuje w kosmetykach pieniących się; uważany za kancerogenny dla ludzi i zwierząt, wciąż na naszych półkach!
- Ftalaty (np. Diethyl Phthalate) – toksyna wpływająca negatywnie na rozwój młodych organizmów, powszechnie ostatnio odkrywana w moczu dzieci; niestety, nie zawsze wykazywana w spisie składników perfum, sprayów do włosów i dezodorantów.
- Dibutyl Phtalate (DBP), Toluen, Formaldehyd – do znalezienia w lakierach do paznokci, zakazane do używania przy wyrobie kosmetyków ze względu na rakotwórczość, szkodliwość dla system nerwowego oraz płodu; w starych i tańszych emaliach wciąż jeszcze straszą!
- Thimersoal – konserwant zawarty w tuszach do rzęs, pochodna rtęci, może powodować uszkodzenia mózgu.
- Quaternium-15, DMDM Hydantoin, Imidazolidinyl Urea, Diazolidinyl Urea – powszechnie używane konserwanty, niestety dość kontrowersyjne – mogą powodować raka.
Konkluzja końcowa to oczywiście apel o zachowanie umiaru, zwłaszcza w stosunku do dzieci i kobiet ciężarnych. Niedostatek kosmetyków, za wyjątkiem mydła, jeszcze nikomu nie zaszkodził, nadmiar zdecydowanie tak. Dobre rozwiązanie to także preparaty ekologiczne, z atestami, bez zbędnej chemii.
Agata Chabierska