Ile kobiet, tyle opinii – już patrząc na komentarze do kosmetyków na innych serwisach internetowych widać, że nie cena zwykle odgrywa główną rolę w ocenie skuteczności preparatu. Tanie polskie kremy niejednokrotnie mają lepsze notowania niż szeroko rozreklamowane cud-specyfiki legendarnych koncernów kosmetycznych. Ile w tym faktycznego rezultatu, ile zaś po prostu zdrowego osądu relacji ceny do jakości – trudno stwierdzić.
Generalnie oczywiście wszystko zależy tak naprawdę od zasobności naszego portfela, bo kupować krem do twarzy zamiast kurtki czy, nie daj Boże, jedzenia, jest oczywistym nonsensem. Tak naprawdę bowiem, bardziej od samej jakości kosmetyku liczy się regularność i staranność pielęgnacji cery oraz zdrowy styl życia.
Jeśli jednak pieniądze mamy, to czy warto inwestować ich większe ilości w kremy, traktując to jako inwestycję w siebie? Zależy głównie od… wieku. Młode kobiety, poniżej trzydziestki, naprawdę mogą zupełnie swobodnie poprzestać na kosmetykach w granicach do 50 złotych. Ta cena pozwala już zakupić dobry apteczny preparat radzący sobie nawet z takimi problemami jak trądzik czy nadmierna wrażliwość. Wydawanie większej ilości ma sens tylko, jeśli poczucie luksusu naprawdę poprawia nam samopoczucie – młodej kobiecie krem wiele pomóc nie może, więc dobre nawilżanie wystarcza.
Z wiekiem jednak skóra coraz więcej traci i coraz więcej potrzebuje, aby zachować młody, promienny wygląd. Tutaj już technologia wiązania w formule kremu substancji odżywczych, rewitalizujących, wygładzających zmarszczki ma znaczenie i niestety kosztuje. Kremy za 700 czy 1000 złotych to już raczej luksus, ale wydanie 100-200 złotych na naprawdę dobry jakościowo preparat to faktycznie udana inwestycja, gdyż zwykłe, proste w formule kosmetyki zmian w strukturze skóry na pewno nie odwrócą.
Agata Chabierska