Nie musi być intelektualistką ani plażową ratowniczką z silikonowym biustem. Prawdziwa blondynka nosi za to włosy długo, fantazyjnie i dumnie.
Pomysł by długie włosy miały być rozgrzeszeniem usprawiedliwiającym niedbalstwo należy zdecydowanie zdusić. Owszem, burza włosów za łopatki jest zjawiskiem samym w sobie pociągającym i bardzo często w naturalnym nieładzie „prosto z łóżka” wygląda uroczo, ale tak naprawdę długie włosy warto czesać, układać i cieniować. Zwłaszcza te w kolorze blond, które z zasady są cieńsze i słabsze, a od farbowania nierzadko wysuszone i chropowate na powierzchni. Umiejętna stylizacja pozwala jednak z każdej blondynki o odpowiedniej długości uczynić hollywoodzką gwiazdkę albo supermodelkę.
fot. Franck Provost
fot. Franck Provost
fot. Franck Provost, Dessange
Cieniowanie to podstawa, bo nadaje kształtu, objętości i dynamiki płaskim, przyklepanym od własnego ciężaru włosom. Można rozpocząć od okolicy brody, można jeszcze wyżej - o ucha, ale najładniej robić to wyważonymi kaskadami. Super pomysł dla jasnogłowej to też zwarte spiralne loki rozpoczynające się ok. 4-5 cm od czubka głowy. W wersji bardzo kiepskich kondycyjnie włosów można skręty rozczesać i rozdmuchać, zyskując na lekkości i objętości fryzurki.
fot. www.beautefeminine.com
fot. www.beautefeminine.com
W 2010 niemodny jest brudny blond ani odcień truskawkowy - włosy mają być złote, a jedyną dopuszczalną ekstrawagancją jest odrost. Do jaśniejszych odcieni można rozważyć dodatkowe utlenienie brwi, które w tym sezonie mogą być zupełnie niewidoczne.
