Męski zwis czyli... krawat

Krawat jako dodatek do męskiego stroju "rozpanoszył się" w XX wieku. Ma jednak swoją historię – po raz pierwszy pojawił się za Ludwika XIV, będąc uzupełnieniem żołnierskiego munduru; miał wówczas kształt chusty.
/ 29.07.2009 07:59
Krawat jako dodatek do męskiego stroju "rozpanoszył się" w XX wieku. Ma jednak swoją historię – po raz pierwszy pojawił się za Ludwika XIV, będąc uzupełnieniem żołnierskiego munduru; miał wówczas kształt chusty.

We współczesnej wersji przetrwał również w tych kręgach, nadając żołnierskiemu strojowi galowy wymiar. I regulaminowy, bowiem wojskowy ordnung ściśle ustala barwę, długość, szerokość i sposób wiązania. Nie wszędzie – w kołach militarnych, na wschód od centrum Europy, krawat uznano za burżuazyjny sabotaż; obowiązywały tu pancerne, zapięte na ostatni guzik pod szyją góry marynarek.

Męski zwis

Współczesna, cywilna forma krawata upowszechniła się po pierwszej wojnie światowej, a jego długość i szerokość (4 do 12 cm) od tej pory podlegają nieustannym wahaniom mody. Ponoć wielbicielami i kolekcjonerami tej części męskiej garderoby byli książę Walii i Al Capone, jednak niezaprzeczalne zasługi w stworzeniu z tego paska materiału atrybutu elegancji może przypisać sobie Hollywood. Rudolf Valentino w krawacie pod wysokim, krochmalonym kołnierzem stał się wzorem barwy, uczynił z krawata sztandar klasowy pod brodą.

Wymiar ideologiczny „męski zwis" zyskał w Polsce, gdzie postępowa młodzież, bez względu na płeć, czerwienią węzła akcentowała prawomyślność i nieomylność. Sufrażystki epoki, przebrane w męskie koszule z czerwonym krawatem, nie były jednak prekursorkami aneksji stroju nie swojej płci. To Marlena Dietrich w latach 30. gorszyła garniturem i krawatem, a jednocześnie znalazła się w awangardzie kierunku nazwanego dziś uniseksem.

Krawat szyty był początkowo głównie z jedwabiu w jednolitym kolorze. Dopiero później rozkwitł barwami i bogactwem wzorów i zaczęto wytwarzać dlań specjalne tkaniny, a wśród rzemieślników pojawił się nowy zawód – krawaciarz. Pole do popisu miał przede wszystkim w okresie krawatowego szaleństwa po II wojnie światowej. Na szerokim tle znalazła się wówczas natura – palmy, słońce, skąpo odziane girlsy w prowokujących pozach. Choć nie tylko Miami-kicz był w modzie; krawaty przyczyniły się do przyswojenia nowych kierunków malarstwa – w dobrym tonie była Picassomania i Dalimania.

Moda kolejno dyktowała krawaty ze skóry i imitacji, dziergane szydełkiem z wełny, plecionki z włóczki, z dzianin, aksamitu, tweedu i różnych sztuczności, jak bistor i tergal. Królem wśród krawatów pozostał na szczęście jedwabny.

Punktem newralgicznym krawata jest węzeł – świadectwo kunsztu i wtajemniczenia. To on przyczynia się do tego, że ten pas materiału może być – jak śpiewała Kalina Jędrusik – piękny jak łza lub szpetny jak sztampa. Krawatem można więc uwodzić lub stracić przez niego szacunek – wystarczy brak czujności w doborze do garnituru. Nic więc dziwnego, że dla wielu właśnie krawat jest elementem codziennej strategii.

 mwmedia

Redakcja poleca

REKLAMA