RB-offtopowo - niezwykła grupa wsparcia na Facebooku dla fajnych matek

mama z dzieckiem i komputerem fot. Fotolia
Człowiek zwierzę stadne i lubi otaczać się ludźmi podobnymi do siebie, i o podobnych poglądach. Nie tylko politycznych, ale i dotyczących wychowania dzieci. Co jednak zrobić, jeśli los rzuci nas do mieszkania nad teściami, lub do małej miejscowości na szkockim wybrzeżu, gdzie nikt w promieniu 30 km naszych poglądów nie podziela? Wtedy szukamy sobie grupy wsparcia gdzie indziej, np. - na Facebooku.
/ 21.12.2018 10:48
mama z dzieckiem i komputerem fot. Fotolia

Określenie „Rodzicielstwo Bliskości” przyjęło się jako polska wersja terminu Attachment Parenting. Utworzył go amerykański pediatra William Sears, nazywając w ten sposób rodzicielską filozofię, mówiącą o tym, że więź emocjonalna dziecka z opiekunami wpływa na całe jego przyszłe życie.

W praktyce wychowywanie dziecka w duchu rodzicielstwa bliskości (rb) oznacza najczęściej

  • długie karmienie piersią (dkp), 
  • współspanie,
  • chustonoszenie,
  • akceptowanie uczuć wyrażanych przez dziecko – łącznie z tymi postrzeganymi zazwyczaj jako niepożądane (jak choćby złość),
  • nieagresywne komunikowanie się – nvc,
  • niestosowanie kar i nagród jako metod wychowawczych
  • często edukację domową (ed). 

Co to jest Rodzicielstwo Bliskości tłumaczy Agnieszka Stein, psycholożka

Metody te są dla nas na tyle nietypowe, a nawet szokujące, że często rodzice decydujący się na wychowanie w duchu rb czują się ze swoim rb bardzo osamotnieni, nie mówiąc już o dkp, nvc, czy ed. Rodzina i przyjaciele patrzą na nich jak na głupków, lekką ręką nagradzając własne dzieci cukierkami, za karę cukierków odmawiając, lub grożąc klapsem (a niekiedy nie tylko grożąc). Lekarze mówią matkom, że po roku ich mleko to już tylko woda, zarzucając im karmienie dla własnej przyjemności (mniej lub bardziej perwersyjnej). Nauczycielki wychowania przedszkolnego z uporem wklejają naszemu dziecku uśmiechniętą buźkę za każdy ładnie zjedzony obiadek. Koleżanki twierdzą, że spanie z dzieckiem okaże się zabójcze dla naszego związku, a panie w autobusie – że głośne wyrażanie przez dziecko negatywnych emocji to przejaw rozpuszczenia i braku wychowania. Wszyscy jednoczą się w poglądzie, że noszenie i karmienie na zawołanie, to bicz, który rodzice sami na siebie kręcą, bo jak wiadomo, już niemowlęta manipulują nami jak władcy marionetek...

Chcąc więc znaleźć osoby myślące podobnie do nas, poszukamy ich, rzecz jasna, na Facebooku. Jest tu wiele grup poświęconych rodzicielstwu bliskości, lokalnych i ogólnopolskich, a wręcz ogólnoświatowych. Jedną z nich jest RB-offtopowo, nazwane tak dla odróżnienia od grupy głównej, poświęconej WYŁĄCZNIE zagadnieniom rodzicielstwa i niczemu poza tym. Nie RB-offtopowo, czyli off-topic, czyli nie na temat. Tu możesz wszystko światu ogłosić, i o wszystko zapytać.

Jak depilujecie nogi, i nie tylko? Teściowa dała dziecku cukierka z cukrem(!!!) – jak w tej trudnej sytuacji zadbać o swoje granice? Przez pomyłkę kupiłam 5 paczek drożdży – co teraz? Jakie buty do tej sukienki (zdjęcie w komentarzu)? Czy to ospa (zdjęcie w komentarzu)? Jaki to ptaszek, zatrzymał się u nas na balkonie (zdjęcie w komentarzu)?

Charakter niektórych pytań sprawia, że można je zadawać anonimowo, tzn. jedna z adminek grupy wrzuci je w naszym imieniu. Często nie są to te najbardziej intymne (pytania o poliamorię, oraz o to, czy koleżanka słusznie się martwi, że jej mąż ma skłonności homoseksualne, bo lubi jak mu lizać odbyt, zadane były, o ile dobrze pamiętam, pod nazwiskiem), lecz takie, po których wspomniane w nim osoby mogłyby się zidentyfikować – grupa liczy już ponad 10 000 członków.

Oczywiście, niektóre pytania powtarzają się regularnie. Należą do nich pytania o coś szybkiego na rodzinny obiad, tak, żeby błysnąć. O fajne, sprawdzone miejsce na wakacje, blisko wody, za to z dala od straganów z pamiątkami. O to, jak radzić sobie z rodziną, a zwłaszcza, z teściową, zupełnie nie-rb. O to, jak radzić sobie z mężem. O to, jak radzić sobie z rodzeństwem. O to, jak radzić sobie z rodzeństwem najmłodszego dziecka, które nagle chce znowu ssać, a już się dawno samoodstawiło. O to, jak odrobaczyć dziecko i rodzinę. I, oczywiście, o mop parowy. Mop i robaki są, można powiedzieć, dodatkowymi filarami, na których wspiera się grupa.

Powtarzalność pytań sprawiła, że spróbowano zapanować nad nimi poprzez tagi. Okazało się to jednak zbyt skomplikowane, tagi z obowiązkowym dodatkiem rb po dolnym podkreślniku zaowocowały zwrotami #biciedziecka_rb, i zdaje się, że znów pojawią się posty „Wiem, że już było 100 razy, ale piszę z telefonu i u mnie nie ma lupki”.

Ale grupa, to przede wszystkim ludzie. RB-offtopowo ma swoje gwiazdy.
Są tu dziewczyny z lekkim piórem, których relację z byle usypiania dziecka przeczytasz zaśmiewając się pod kołdrą, tak, żeby nie obudzić własnych. Które jak proustowska magdalenka (dla osób o mniej klasycznym, a bardziej popkulturowym wykształceniu – chodzi o ten efekt z Ratatuja, kiedy ten zły krytyk bierze pierwszy kęs ratatui) przeniosą nas na łódzki rynek z późnych lat 70-tych, pełen kobiet w opiętych na bujnych kształtach, stylonowych fartuchach, dźwigających ciężkie siatki, i ich mężów, sięgających po pierwsze piwo. Które cię rozerwą w weekendowy wieczór (jaki to film? w najwyżej pięciu emotikonach), zmuszą do myślenia, wkurzą, albo rozczulą, i na których posty czekasz co najmniej, jak na wpis na ulubionym blogu.

Ma też swoich czarnych bohaterów, a raczej bohaterki, które będą zarzucać bajty (dziewczyny, szczepiłyście się w ciąży?), by potem wyśmiać komentarze na Bece z mamuś na forach, albo innych grupach poświęconych madkom, które miesiącami będą opisywać swoją coraz trudniejszą sytuację, by na końcu zniknąć ze zrzutkową kasą, które po usunięciu z grupy będą wracać na nią w wielu postaciach charakteryzujących się małą liczbą znajomych i dziwnym profilowym, albo założą wrogą „grupę dla usuniętych”.

Na grupie, jak w życiu, spotkasz fanki discopolo i przekłuwania uszu niemowlętom, picia w ciąży („są takie duńskie badania”), dziewczyny słodzące co najwyżej syropem z agawy, gotujące co niedziela rosół, malujące się i niemalujące, płaskie i obdarzone przez naturę miseczką J, zamężne i żyjące w nieformalnych związkach, wierzące i niewierzące, mówiące płynnie w 3 językach, albo piszące kiepsko w jednym, a także kilku facetów. Łączy ich codzienny trud, wątpliwości, rozpacze, wyrzuty sumienia, radości i te rzadkie olśnienia, kiedy wszystkie dzieci zasną naraz w ciągu dnia i człowiek nie wie, czy łapać się za prasowanie, ogarnąć dom, szybko położyć się pomiędzy, czy wypić kawę ciepłą pierwszy raz od 2 lat.

Polecamy! Po piewrszy MY, po drugie ONO. Kiedy dzieci w związku wcale nie są najważniejsze?

Redakcja poleca

REKLAMA