Antonina Gugała poddała się eksperymentowi. Odwiedziła ponad setkę zakładów fotograficznych działających w Warszawie. W każdym z nich zrobiła sobie zdjęcie do dokumentów nie zdradzając, że sama zajmuje się fotografią i zna się na tym fachu. Celem było sportretowanie foto-zakładów, które portretowanie oferuje. Efekt zaskoczył ją samą.
Chyba nikt nie lubi swoich zdjęć w dokumentach. Legitymację studencką, dowód osobisty wyjmujemy dość niechętnie, a gdy wyjęcie go to tylko formalność, ukrywamy palcem swój profil. Szczęśliwie, stosunkowo rzadko wykonujemy takie zdjęcia. Jednak znalazła się osoba, która potraktowała to jako wyzwanie.
Szczerze mówiąc, teraz, kiedy patrzę na te zdjęcia, nie widzę na nich siebie.
Wystawa "Fotograf Warszawski"
Antonina Gugała, absolwentka Akademii Fotografii w Warszawie, zrobiła zdjęcia witryn 83 punktów fotograficznych w Warszawie. Odwiedziła nawet więcej, bo 102 punkty, ale nie sportretowała tych, które znajdują się w podziemiach i w centrach handlowych. 7 grudnia w Fundacji Archeologia Fotografii otwiera się jej wystawa "Fotograf Warszawski", dokumentujący badanie śladów obecności fotografów-rzemieślników w przestrzeni miasta i ich funkcjonowanie. Autorka sporządziła dokumentację witryn ponad 80 zakładów fotograficznych współcześnie działających na terenie Warszawy. Na wystawie można zobaczyć mapę, na której wszystkie są zaznaczone. Ale to tylko jeden z dwóch elementów wystawy.
- Projekt realizuję w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy - powiedziała nam autorka prac. - Zdjęcia na wystawę powstawały od lipca bieżącego roku, natomiast pomysł na projekt powstał wcześniej, około rok temu. Zaczęłam od dokumentacji witryn zakładów, a następnie przeszłam do kolejnego etapu, a więc do zamawiania zdjęć do dyplomu w każdym z zakładów - powiedziała.
fot. Antonina Gugała (mat.prasowe)
Było też sporo takich, którzy nie robili zdjęć mechanicznie, tylko świadomie obserwowali mnie, wybierali różne ujęcia, decydowali, który profil mam lepszy.
Jedna twarz, sto różnych oblicz
Autorka zdjęć do każdego z tych miejsc przychodziła bez makijażu, w takiej samej fryzurze. Dała wolną rękę "operatorom" i prosiła o fotkę do dokumentu. Nie spodziewała się, że na każdym z nich będzie wyglądać inaczej, a historie tych zakładów będą tak fascynujące - to często historie rodzin, relacji międzypokoleniowych.
fot. Mat.prasowe
Z moich obserwacji wynika, że większość zakładów powstała w latach 90. Odkryłam też kilka, które mają długie tradycje. (...) Przy Grójeckiej mieści się zakład rodziny Siemaszków, działa nieprzerwanie od 1919 r.
Praca Antoniny Gugały udokumentowała więcej, niż oczekiwała. W ramach projektu chce stworzyć stronę internetową, na której opublikuje zdjęcia i adresy działających na terenie Warszawy zakładów fotograficznych, a potem zaprosić fotografów, by uzupełniali te informacje. To będzie miejsce, w którym będzie można opowiedzieć historię swojego zakładu, pochwalić się tradycjami albo tym, że zatrudnia się rzetelnych fachowców.
fot. Antonina Gugała (mat.prasowe)
Jak to się robi w innych krajach? Czyli intymne zdjęcia prosto z sypialni