Mieszkańców Barcelony próżno szukać na Ramblas, czy przy wielkiej piątce Gaudiego. Przez dzielnicę gotycką przemykają chyłkiem i bardzo wcześnie rano albo późno wieczorem, by nie przeciskać się przez tłum turystów.
Czy wiecie, że rocznie przez Barcelonę przewija się 7 milionów zwiedzających? A wielu przyjeżdża tu drugi i trzeci raz.
Wcale nas to nie dziwi, bo miasto jest piękne, jego urok oszałamia, a za każdym razem można odkryć jego kolejne oblicze. Czasami nie zawsze takie bajkowe jak na pocztówkach, czy zdjęciach z katalogów biur podróży. Ale za to pełne specyficznego, nieuchwytnego uroku, który czujesz i doceniasz, gdy jesteś na barcelońskiej ulicy.
Na taki spacer tylko z aparatem fotograficznym i kilkoma euro w kieszeni wybraliśmy się i my. Bez przewodnika i bez planu. Postanowiliśmy nie sprawdzać co 10 minut, co to za miejsce i czy jest jakiś zabytek w okolicy. Po prostu szliśmy przez miasto.
Jak się łatwo domyślić, mieszkańcy Barcelony jadają w innych miejscach niż turyści.
I nie zawsze są to tradycyjne hiszpańskie dania.
Weekend w Sandomierzu - co warto obejrzeć?
Wino piją też w innych miejscach niż turyści. Np. w knajpie, która wygląda jak skrzyżowanie kabaretu z burleską. Na suficie są damskie szpilki, w drugim pomieszczeniu były też portrety świętych i gwiazd show-biznesu, kopulujące lalki Barbie i damska bielizna. Ale piwo można tam kupić jedynie za 1,5 euro! Tanio - jak na barcelońskie standardy.
Po piwie za 1,5 euro nie chce się wracać do domu, tylko dalej spacerować. I choć na zdjęcia już za ciemno, i tak je robimy :)
Barcelończycy traktują turystów jak stały element ich miasta, więc mało kto zwraca na nas uwagę.
Ten pan na zdjęciu wyżej pracuje w barze typu fast food i sprzedaje frytki. Miał akurat przerwę na papierosa.
Jak w każdym europejskim mieście - pali się na ulicy.
Muzeum po godzinach otwarcia służy jako punkt spotkań młodych ludzi. Niektórzy spędzają tam długie godziny. Miasto ma wiele do zaoferowania fanom szwendania się po nocy.
A gdy przyjdzie ranek - czas do domu spać. No chyba że najpierw na śniadanko na największy targ w Barcelonie.
Na miejscu można zjeść świeże owoce i niebywale pyszne tapasy (szynka z osła też tam była). A do domu zabrać krewety wielkie jak młode byczki.
A potem spokojnie iść spać. Dobrej nocy lub... dzień dobry, Barcelono!
Na Polki.pl znajdziecie więcej ciekawych fotoreportaży - polecamy!
Na wycieczkę do Barcelony zabrały nas Polskie Linie Lotnicze LOT - które od końca października mają w ofercie loty do Barcelony aż 5 razy w tygodniu odświeżonym i wygodnym Boeingiem 373. Po modernizacji pasażerowie są szczęśliwsi - są nowe fotele, więcej miejsca na nogi, nowe oświetlenie - jak w Dreamlinerze!
Uroki miasta poznawaliśmy dzięki Agencji turystycznej Barcelona.
Fotki dla Polki.pl robiła DBX.
DZIĘKUJEMY!