Statystyki dotyczące przestępstw na tle seksualnym, w tym głównie gwałtu, są tylko liczbami. Wiele gwałtów nie jest zgłaszanych, a kobiety, które znajdują w sobie odwagę na opowiedzenie tragedii, przechodzą przez piekło. Policja, lekarze, sądy - to wszystko to koszmar dla dorosłego człowieka. A dla dziecka? 12-letnia Martyna opowiedziała o swojej traumie i... popełniła samobójstwo.
Rodzice 12-letniej Martyny opłakują córkę i próbują zrozumieć dlaczego doszło do tragedii. Trudno zrozumieć ją nam. Dlaczego uczennica podstawówki targnęła się na swoje życie? Informacja o samobójstwie 12-latki obiegła media i oczy dziennikarzy skierowały się w stronę Sumina, małej miejscowości na Pomorzu, gdzie czai się zło.
12-latka popełniła samobójstwo
Zaczęło się kilka miesięcy temu. Dziewczynka zachowywała się nieswojo od wakacji. Nie była łatwym dzieckiem, jej biologiczni rodzice porzucili ją, ale kiedy miała ponad 2 lata, ale odnalazła szczęśliwy dom i opiekę - adoptowało ją małżeństwo z Sumina. W małej miejscowości nikomu nie umknie taka informacja - dziewczynka była wytykana palcami przez rówieśników i od lat miała problemy z dokuczliwymi docinkami z powodu bycia adoptowaną.
- Tato, nie zapomnę jego twarzy do końca życia.
Dlatego gdy na początku listopada dziewczynka pierwszy raz targnęła się na swoje życie, a konkretnie - okaleczyła się - rodzice sądzili, że to nastoletnie problemy związane spowodowane docinkami ze strony rówieśników. Jednak tuż po tym zdarzeniu wyznała rodzicom, że została zgwałcona. Pokazała rodzicom w internecie zdjęcie swojego oprawcy a oni 9 listopada zgłosili sprawę w prokuraturze.
- Wiemy, jak wygląda ten człowiek, ale nim zajmuje się już prokuratura - powiedział mediom ojciec dziewczynki.
Niestety Martyna prawdopodobnie opowiedziała o swoim koszmarze nie tylko policji. Informacja o gwałcie rozeszła się po malutkim Suminie niemal z prędkością światła Dzieci przekazywały ją sobie na Facebooku, komentowały, wytykały palcami. 21 listopada doszło do tragedii. Kiedy ojciec Martynki wszedł na poddasze, zobaczył tam ciało córki.
Wyszydzana, wytykana palcami...
Dziewczynka zostawiła list: czuła się odrzucona i wyśmiewana. Dyrektor szkoły w Suminie twierdzi, że dziewczynka nie dawała żadnych sygnałów, by działo się coś złego. Dziewczynka przeszła przez potrójne piekło: porzucenia przez biologicznych rodziców, gwałt, publiczne szyderstwo. Obecnie gwałcicielem zajmuje się prokuratura, ale z oficjalnych informacji wynika że nie zatrzymała mężczyzny w areszcie.
Gwałt i molestowanie mogą przytrafić się każdemu [zdjęcia]