Monika Bielawska z Legnicy zniknęła w 1994 roku. Za jej zaginięciem stał ojciec, który najprawdopodobniej dopuścił się handlu ludźmi i sprzedał dziewczynkę, która następnie została wywieziona za granicę. Wiele wskazuje na to, że Monika odnalazła się po 26 latach.
Zaginiona Monika Bielawska odnaleziona
Do policji w Legnicy zgłosiła się kobieta z USA, która twierdzi, że może być zaginioną Moniką Bielawską. Jak donosi Polsat News, śledztwo w sprawie zostało wznowione, a rzeczniczka prasowa legnickiej policji, mł aspirant Jagoda Ekiert potwierdza, że zgłoszenie zostało przyjęte.
Skontaktowała się z nami 27-letnia osoba z zagranicy, która twierdzi, że jest dziewczynką z Legnicy, która zniknęła w 1994 roku. Kobieta niedawno dowiedziała się, że jest osobą adoptowaną i zaczęła poszukiwać swej prawdziwej tożsamości. Na jednym z portali o osobach zaginionych natknęła się na sprawę z Legnicy. I twierdzi, że odpowiada rysopisowi - powiedziała policjantka
Potwierdzenie tożsamości kobiety nie będzie jednak takie proste. Konieczne jest porównanie materiału genetycznego 27-latki i matki Moniki Bielawskiej. Właśnie tym policjanci zajmą się w pierwszej kolejności we wznowionym śledztwie.
Na razie nie pobrano jeszcze materiału genetycznego od matki zaginionej dziewczynki, ponieważ pracuje ona w Niemczech i z powodu epidemii koronawirusa nie może wrócić do kraju. Ma to nastąpić w ciągu kilku tygodni.
Córka do mnie dzwoniła dzisiaj rano, że nasza Monisia się odnalazła. Kilka zdjęć przysłała swoich - podobne są do mnie i do córki. To Monisia - mówiła w Radiu Wrocław Julia Markowska, babcia zaginionej
Zaginięcie Moniki Bielawskiej
Monika Bielawska zaginęła w 1994 roku. Dziecko zniknęło z wózka sprzed apteki w Legnicy, gdy dziadkowie kupowali tam leki. Poszukiwania dziewczynki skupiły się przede wszystkim na teorii, że mogła zostać porwana przez ojca, którego policja bezskutecznie poszukiwała przez wiele lat.
Byliśmy z mężem, wnuczką i Robertem u lekarza. Weszłam do apteki, żeby kupić dziecku leki. Robert został z dzieckiem. Gdy wyszłam z apteki już ich nie było - mówiła w 2011 r. reporterce „Interwencji” Julia Markowska, babcia zaginionej Moniki Bielawskiej.
Dopiero w 2008 roku ojciec po uzyskaniu listu żelaznego pojawił się w Polsce, a sąd uznał go winnym porwania i sprzedaży córki. Skazał go na 15 lat więzienia. W śledztwie skazany ojciec zmieniał zeznania i choć twierdził, że jest niewinny, to wersja o porwaniu i sprzedaży dziecka za granicę również się pojawiła. Karę więzienia odbywa od 2013 roku.
Policjanci zakładają, że Monika do USA trafiła w wyniku nielegalnej adopcji, której dopuścił się jej ojciec celem uzyskania korzyści majątkowej. Najpierw mogła zostać wywieziona na Ukrainę, skąd przetransportowano ją za ocean. Na ten moment nie można jednak potwierdzić tego tropu.
Zobacz więcej wiadomości z Polski i ze świata:
Żeby wejść na plażę latem, będziesz stać w kolejce? Nowe zasady mogą nas mocno ograniczać
Chińskie władze nie informowały mieszkańców, że koronawirus jest zaraźliwy. Kłamstwo wyszło na jaw
„Sklep z noworodkami” dzieci urodzone przez surogatki nie mogą trafić do rodziców z powodu epidemii
Zuzanna Wiewiórka nagrodzona medalem Wymiaru Sprawiedliwości. Młoda działaczka pro-life wzbudza kontrowersje